3. "Dziękuję... Tato?"

999 66 79
                                    

Następnego dnia, od samego rana trwało rozpakowywanie walizek i pudeł które przyszły. Sprawnie poukładałyśmy rzeczy i usiadłam na swoim wygodnym łóżku.

Pokój prezentował się bardzo elegancko i schludnie. Szare ściany w połączeniu z białymi meblami bardzo przypominały mój stary pokój, ale w odnowionej wersji.

- Zostały tylko twoje pudła, a potem możemy nadrobić urodziny. Co ty na to? - Clara ledwo dyszała. Nie dziwiłam się jej, od dobrej godziny bez przerwy rozpakowywała i układała drobiazgi oraz ubrania.

- W porządku. Claro? - Chciałam, a raczej musiałam prosić o radę, bo sama nie dałabym rady podjąć tej decyzji.

- Słucham. - Kobieta odłożyła ostatnią bluzkę a następnie oparła się bokiem o drzwi szafy.

- Myślisz że powinnam spróbować? No wiesz, swoich sił u Avengersów.

- Wiem że nie odpuszczą ciebie tak łatwo. Zwłaszcza Peter... - Po wymówieniu imienia chłopaka, na jej usta wkradł się ten uśmieszek który świadczył o jej podekscytowaniu. Wiedziałam jakie wizje tworzy w swojej głowie i niezbyt mi się to podobało.

- O czym ty...

- Widziałam was wczoraj. Jak na dzień znajomości, nie jest źle. Idę do łazienki. - To było oczywiste że będzie podglądać, przecież to Clara. I jeszcze tradycyjnie ucina temat aby udowodnić, że nie wmówię jej swojego zdania.

- Typowo...

Usłyszałam dzwonek. Niechętnie wstałam ze swojego już ulubionego mebla i zeszłam na dół aby otworzyć drzwi. Jak na zawołanie, stał w nich Peter.

- Hej Hayley, masz chwilę?

- Cześć, właściwie to tak. Coś się stało?

- Niee, chciałem pogadać. - Przeciągnął pierwsze słowo i przez to zaczęłam mieć wątpliwości, czy faktycznie nic się nie wydarzyło.

- To chodź, przejdziemy się. - Tym razem chciałam uniknąć szpiegostwa ze strony Clary, więc wolałam wyjść i w spokoju porozmawiać. - Wychodzę! - Poinformowałam ją, aby nie martwiła się moim nagłym zniknięciem. Z drugiego końca domu dało się usłyszeć jej podniecony ton. Czy ona wiedziała kto przyszedł?

- Okej! Tylko nie za długo! - Ona ewidentnie ostatnio poluzowała zasady. Zawsze chciała wiedzieć z kim, i gdzie wychodzę, co i tak nie wydarzało się często, bo nie miałam z kim tego robić. A teraz? W drugi dzień, w nowym miejscu, bez problemu pozwala mi wychodzić z praktycznie obcym chłopakiem.

Ruszyliśmy chodnikiem w stronę mniej zamieszkanej części ulicy. Przez całą drogę nikt nie odezwał się ani słowem a Peter nerwowo strzelał kośćmi palców. Nie przepadałam za tym, dopóki są nie odkryłam u siebie tej zdolności i nie uzależniłam się od robienia tego w stresujących sytuacjach.

Przystanęliśmy nad niezbyt wysokim mostem nad wąską rzeką.

- Więc o czym chciałeś porozmawiać? - Odważyłam się zacząć rozmowę.

- Chodzi o to że... - Chłopak zaczął myśleć nad tym co powiedzieć, jakby chciał mi się conajmniej oświadczyć. - Pan Stark chce żebyś zamieszkała z nami w stark tower. - Powiedział to na jednym wdechu, przez co ledwo odróżniłam od siebie te słowa.

- Co? - Czy ja właśnie dostałam propozycję zamieszkania z avengersami? Zanim dotarł do mnie sens jego wypowiedzi, chłopak kontynuował.

- Jeśli będziesz chciała uczyć panować się nad mocą. - No tak, prawie zapomniałam o tym że jakieś coś we mnie siedzi. - Tak będzie najbezpieczniej.

Normally AbnormallyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz