*Hayley pov*
Drugi dzień zaczął się dość niepokojąco, bo obudziłam się w miejscu w którym nie zasnęłam. Ledwo otworzyłam oczy a przywitał mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Steve. Opierał się o futrynę drzwi a ręce miał schowane w kieszeniach czarnych spodni. Jego tors okrywała granatowa koszulka. Jego włosy były zaczesane do tyłu a twarz nie wyglądała ani trochę na zaspaną i cholera... Taki widok z rana, był czymś przyjemnym. Musiałam zacząć myśleć o czymś innym niż wyobrażaniu sobie go bez kosz...
- Dzień dobry kapitanie. - Nie znaliśmy się za dobrze. Psh, wogóle się nie znaliśmy więc wolałam zwracać się do niego kryptonimem.
- Wystarczy Steve. - Przechylił głowę w prawo, co spowodowało ukazanie jednej z żył na jego szyi.
- Trochę nietypowe zapoznanie. - Wstałam z łóżka i poprawiłam koszulkę z poprzedniego dnia. Moje włosy zapewne wyglądały jak wieża Eiffla bo usta blondyna przeobraziły się w sarkastyczny uśmiech. - Jestem Hayley. - Podałam mu dłoń, jak to zwykle się robi przy poznawaniu nowej osoby. Duża dłoń Steve'a uścisnęła moją, która przy jego wydawała się malutka.
- Może przy śniadaniu pójdzie lepiej. Przyjdź zaraz. Zapraszamy.
- Dziękuję. - Wdzięcznie kiwnęłam głową i dopiero teraz dotarło do mnie, że dalej trzymałam jego dłoń podczas gdy jego poluzowała uścisk.
To było dziwne.
Szybko go puściłam i wyjęłam ubrania na dzisiejszy dzień. Drzwi zostały przez niego zamknięte przez co mogłam się swobodnie przebrać. Ogarnęłam włosy i skierowałam się do kuchni, gdzie przywitała mnie rudowłosa z końcówkami w kolorze blondu.
- Witamy.
- Dzień dobry. Nowa fryzura? - Dosiadłam się, przyglądając się włosom kobiety.
- Lubię eksperymentować.
- Świetnie wyglądasz. - Była piękna i trzeba jej to przyznać. Idealna cera, oczy, nos, uśmiech. Myślę że nie jeden mężczyzna o niej marzył.
- Dzięki młoda. - Przechyliła głowę posyłając mi radosne spojrzenie.
- Jestem Hayley. Gdzie reszta? - Po krótkim wstępie przedstawiłam się i zaczęłam rozglądać się za resztą Avengerów, niestety bezskutecznie.
- Jestem Natasha, ale wystarczy Nat. - Przybiłyśmy sobie żółwika nad stołem i zabrałam się za przygotowanie śniadania.
- Peter jak zwykle śpi, a reszta za miastem. Drobny atak Hydry. - Do rozmowy dołączył Steve.
- Hydry? - Nazwa nie brzmiała przyjemnie. Zaczęłam się martwić o ich bezpieczeństwo.
- Kiedyś się dowiesz. - Blondyn wyraźnie spoważniał. Najwyraźniej musiała to być nieprzyjemna organizacja.
- Dzisiaj przyjęcie. - Nat wyraźnie to cieszyło bo wyglądała na podekscytowaną.
- Jakie przyjęcie?
- Twoje spóźnione urodziny.
Do kuchni wszedł Peter. Wyglądał na zaspanego, ale dalej był sobą, czyli uroczym nastolatkiem. Chciałabym wyglądać rano tak dobrze jak on w tamtej chwili. Był ubrany w białą koszulkę i ciemne spodnie. Jego ramiona okrywała szara bluza zapinana na suwak.
CZYTASZ
Normally Abnormally
Short StoryHayley po roku od śmierci matki, przeprowadza się wraz z ciocią Clarą na Manhattan. Spotyka tam drużynę Avengers pośród których znajduje się jej ojciec. Dowiaduje się o sobie wielu nowych rzeczy. Idealne życie pośród superbohaterów zostanie zachwian...