11. Winda

523 59 61
                                    

Stałam jak słup soli. Zawołałam ich do środka aby uniknąć kolejnych spotkań.

- Sam, znowu wchodzisz w nieodpowiednim momencie. - Steve wyglądał na zdenerwowanego i pocierał oczy dłonią.

- Ta, jak zwykle. Wiecie, że Tony was zabije?

- Nie, bo mu o tym nie powiesz. - Przynajmniej taką miałam nadzieję.

- O czym mam mu nie mówić? Znowu do niczego nie doszło? On siedział w twoim pokoju, w środku nocy a odgłosy jakie słyszałem sugerowały jedno. Miałem już sobie iść, żeby nie mieć złych wspomnień, ale otworzył mi drzwi. - Sam wymachiwał rękoma na prawo i lewo ale był przy tym cichy.

- Nie moja wina, że wchodzisz w takich momentach.

- Takich, czyli jakich? Znacie się dwa dni, a ja już muszę ukrywać wasz romans. Idę spać, ale następnym razem bądźcie bardziej dyskretni. - Zaczął grozić nam palcem a na końcu machnął ręką jakby odpuścił. Wyszedł zostawiając nas samych. Po chwili jednak wrócił wychylając tylko głowę. - Wracaj do swojego pokoju bo wątpię by ktoś był tak miły jak ja. - Wskazał na swoje oczy dwoma palcami a następnie skierował je do Steve'a. - Mam na was oko. - Opuścił pomieszczenie jeszcze raz zaglądając czy nic nie robimy. Gdy ciche kroki ustały, wiedzieliśmy, że sobie poszedł.

- Idź już lepiej. Nie chcę problemów. - Oparłam głowę jedną ręką a jedyne co usłyszałam to ciche zamknięcie drzwi. Zegarek wskazywał za pięć pierwszą. Uznałam, że to dobry moment żeby w końcu iść spać. Miałam dość wrażeń jak na dzień który jeszcze się nie zaczął.

*****

Otworzyłam oczy i zmusiłam się do podniesienia swojego sflaczałego ciała do pozycji siedzącej. Ziewnęłam zaraz potem i przeciągnęłam się. Gdy byłam już na tyle rozbudzona, wstałam i otworzyłam okno aby wywietrzyć pokój. Pogoda zapowiadała się idealna na basen, którego niestety od początku pobytu w Stark Tower nie widziałam. Ulica jak zwykle była ruchliwa, ale nie przepełniona. Lubiłam taki klimat, choć dużo bardziej wolałam nocny obraz miasta, gdy neony i latarnie oświetlały ulice, a chodnikami przechadzali się dorośli wracający, bądź wybierający się na imprezy.

- Dylemat dnia, co by tu ubrać. - Lubiłam prowadzić monologi. Czułam, że wtedy ktoś naprawdę mnie słucha, choć może to wydawać się dziwne, naprawdę tak było.

Odpięłam telefon i włączyłam muzykę na dobry początek dnia. Padło na jeden z numerów Imagine Dragons. W głowie od razu pojawiły mi się zielone obrazy, więc bez zastanowienia otworzyłam szafę i wyszukałam limonkową bluzkę oversize oraz krótkie jeansowe spodenki. Dobrałam do tego również czarny pasek oraz przygotowałam bieliznę. Gdy byłam gotowa, zabrałam wszystkie rzeczy ze sobą do łazienki.

Nie wiedziałam jak działa tryb życia u avengerów więc pomimo godziny dziewiątej która wybiła na moim telefonie, wyłączyłam muzykę aby nikogo nie obudzić. Nastawiłam pranie i odłożyłam rzeczy na pralkę aby mieć wygodny dostęp do umywalki. Byłam przerażona swoim wyglądem. Moje oczy były napuchnięte i podkrążone a włosy wyglądały jakbym dostała piorunem. Przemyłam twarz wodą i rozebrałam się aby wziąć szybki prysznic. Niestety nic to nie dało, dalej nie wyglądałam najlepiej. Owinęłam się ręcznikiem i przeszłam do pokoju aby znaleźć kosmetyczkę którą zostawiłam w walizce.

- Ja nie patrzę! - Przerażony Peter zamknął drzwi tak szybko jak je otworzył.

- Co ty tu robisz? Mam ręcznik przecież.

- A okej. - Powoli uchylił drzwi upewniając się czy napewno jestem zakryta. - Hej? - Zachowywał się nieporadnie, wręcz niezdarnie.

- Dzień dobry. Coś się stało? - Wyjęłam znalezioną kosmetyczkę i powoli skierowałam się do łazienki aby ją odłożyć.

Normally AbnormallyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz