Promienie światła dotarły do moich oczu przez co niechętnie je otworzyłam. Zapowiadałby się piękny dzień gdyby nie jeden, drobny szczegół.
Moja głowa bolała, i to bardzo.
Powoli odzyskiwałam świadomość i byłam coraz bardziej przytomna. Odkryłam się a moje ciało przeszedł zimny dreszcz, powodujący gęsią skórkę. To ten najgorszy moment po przebudzeniu, gdy trzeba wstać i pożegnać się z łóżkiem.
Przyjęłam pozycję siedzącą i był to ogromny błąd. Zrobiło mi się niedobrze, więc biegiem ruszyłam do toalety. Na szczęście miałam ją niedaleko swojego pokoju, Tony pomyślał o wszystkim. Zamknęłam za sobą drzwi i upadłam na podłogę przed muszlą. Odgranęłam włosy i zaczęłam wyrzucać z siebie wszystko, co wczoraj wypiłam. Gdy skończyłam, spuściłam wodę i oparłam się o ścianę obok. Dotarła do mnie jedna rzecz.
Czemu ja miałam na sobie piżamę?
- Żyjesz tam? - Natasha zapukała do drzwi, ale nie weszła do łazienki. Ostatnie czego chce to żeby zobaczyła mnie w takim stanie.
- Ta. Ale nie czuję się najlepiej. Ja niczego nie pamiętam Nat.
- Nie dziwię się, wypiłaś wczoraj więcej niż ja.
- Kto mnie przebrał? I jak wogóle trafiłam do swojego pokoju?
- Pogadamy przy śniadaniu, i spokojnie, Tony gdzieś pojechał i powiedział że wróci wieczorem.
- Okej. Zaraz będę. - Uspokoiłam się na myśl, że mogę wytrzeźwieć bez tłumaczenia przed tatą. Nie byłby ze mnie dumny, z resztą, sama z siebie nie byłam. Poniosło mnie, na własnej imprezie urodzinowej. Pierwszy raz upiłam się do nieprzytomności i niczego nie pamiętałam.
Nigdy więcej.
Podniosłam się i podeszłam do umywalki. Umyłam zęby aby pozbyć się niechcianego zapachu. Zmyłam rozmazany makijaż z wczorajszej imprezy, wykonany przez makijażystkę i przemyłam twarz na rozbudzenie. Wróciłam do pokoju i wyjęłam rzeczy z walizki, bo dalej nie poukładałam ich w szafie, a powinnam to zrobić zaraz po przeprowadzce.
Przebrałam się w luźną, błękitną bluzkę i czarne legginsy, czyli najwygodniejszy outfit jaki posiadałam. Związałam włosy w niedbałego koka i zeszłam na śniadanie. W kuchni była tylko Natasha.
- Ranny ptaszek z ciebie.
- Przywykłam do wczesnego wstawania. Jak się masz? - Rudowłosa podała mi szklankę z musującym napojem. - Wypij, zaraz zrobię ci coś do zjedzenia.
- Dziękuję. - Przejęłam szklankę i opatuliłam ją dłońmi. - Strasznie mi głupio. Przepraszam. Bardzo przepraszam. - Miałam ochotę płakać. Jeszcze nigdy nie było mi tak wstyd, a siedziała przedemną tylko Natasha. Umarłabym, gdyby siedział tu ktokolwiek inny.
- Nie przejmuj się. Kiedyś musi być ten pierwszy raz, a i tak nie było tragedii. - Mrugnęła do mnie i zaczęła przygotowywać mi jedzenie. Upiłam łyk napoju i skrzywiłam się na niezbyt przyjemny posmak.
- Co to jest?
- Witaminki. - Uśmiechnęła się czule i kontynuowała czynność. - Poczujesz się lepiej i kac szybciej odpuści.
- Jesteś cudowna.
- Dzięki młoda.
Ból głowy to pikuś w porównaniu z tym co się w niej działo, panował tam natłok pustych myśli. Próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek z przyjęcia.
- Nat? - Popatrzyła na mnie kątem oka i podała jedną gotową kanapkę. - Jak bardzo... No wiesz. Nic nie pamiętam.
- Powiem ci, co sama pamiętam. Zeszłaś po schodach i zniknęłaś w toalecie. Nie było cię chwilę więc chciałam do ciebie iść ale wszedł tam Sam.
CZYTASZ
Normally Abnormally
Short StoryHayley po roku od śmierci matki, przeprowadza się wraz z ciocią Clarą na Manhattan. Spotyka tam drużynę Avengers pośród których znajduje się jej ojciec. Dowiaduje się o sobie wielu nowych rzeczy. Idealne życie pośród superbohaterów zostanie zachwian...