1.

10.3K 94 24
                                    

- Mamusiu jestem głodna - powiedziała moja córeczka Nastka po czym złapała mnie za dłoń.

-Jejku to chodź zjemy coś - za rączke ruszyłyśy razem do kuchni- Tymek! - zawołałam mojego synka żeby zjadł z nami.

- Jus idę! -krzyknął mały chłopiec.

Na jego nieszczęście był w skarpetkach i biegnąc do kuchni wywalił się o śliską podłoge.

- O matko nic ci nie jest? - szybko podbieglam do chłopca i wzięłam go na ręce. Ten zaczął się wiercić na moich ramionach i wyskoczył z nich na podłogę.

- Wsystko okej, glodny jeśtem- wymamrotał zdyszany chłopczyk po czym usiadł na krześle koło siostry.

- Dobrze zobaczmy co mamy do jedzenia - powiedziałam otwierając lodówkę -hmmm całe nic -wyszeptałam nieusłyszalnie - mamy do wyboru kanapkę z dżemem albooo...dżem z kanapką - powiedziałam do dzieci a po ich minach było widać że nie będzie tak łatwo.

- ja nie chce dzemu- powiedział Tymek.

- ja też - poparła brata Nastka.

- Ehh chodźcie tu - kucnęłam po czym wystawiłam rączki do moich dzieci.

One przybiegnęły i oboje usiedli na moich kolanach. Złapałam je żeby nie spadły po czym pocałowałam w czoło.

- Wiem że macie ochotę na coś innego ale wiecie jaką mamy sytuację. Mamusia zarobi troszkę pieniędzy i kupimy duuuużo pyszności dobrze? - zapytalam łagodnie dzieci a one smutno pokiwały  głową- a teraz zjemy kanapeczki.

Uśmiechnęłam sie smutno do dzieci i ruszyłam w stronę blatu kuchennego. Robiąc kanapki prawie się popłakałam myśląc o tym jak straszną matką jestem. Moje dzieci powinny mieć wszystko czego pragną lecz ja nie potrafię im ich dać. Po śmierci Wojtka brakuje mi na czynsz w naszym mieszkaniu nie mówiąc o reszcie wydatków.

- Proszę - podałam dzieciom talerz z kanapkami a sama poszłam do salonu.

Wyciągnęłam z kieszeni telefon po czym zadzwoniłam do mojej jedynej przyjaciółki.

- Cześć Maja - powiedziałam do słuchawki.

- Hajka co tam - usłyszałam głos z drugiej strony.

- Hmm wiesz że nie chce cie obciążać ale nie mam gdzie zostawić dzieci weźmiesz je o 18 tak na dwie godzinki? - zapytalam z nadzieją w głosie.

- A mam inny wybór? - zapytała z śmiechem.

- No nie - uśmiechnęłam sie sama do siebie.

- Ok to będę po nie o 17 to jeszcze my troszkę pogadamy.

- Spoczko to do zobaczenia.

- Pa do później.

Rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Oparłam się o ścianę i patrzyłam na moje dzieci siedzące w kuchni i zajadające kanapki.

- I jak smakują? - zapytalam wchodząc do kuchni.

- Są pysne - powiedział młodszy braciszek.

- Cieszę się. O 17 przyjedzie po was ciocia Maja i spędzicie z nią czas- powiedziałam uśmiechając się widząc zadowolenie na ich twarzach.

~~~17.00~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Bawiłam się z dziećmi gdy usłyszalam dzwonek do drzwi więc wstałam żeby otworzyć.

- Hejka- powiedziałam przytulając moją przyjaciółkę w drzwiach.

- Cze... - nie dokończyła bo zaraz skoczyły na nią dwa małe potwory które uściskami ją prawie udusiły- Idziecie z ciocią na spacerek?

- Taaak- krzyknął Tymek po czym zaczął skakać z radości.

- To idźcie się jeszcze troszkę pobawić a my z ciocią porozmawiamy.

Rodzeństwo pobiegło do sypialni gdzie miało zabawki i zajęło się sobą a my z Mają miałyśmy czas dla siebie.

- To dlaczego mam się zająć dziećmi? Zakupy czy jakaś randka? - przy tym drugim szturchnęła mnie lekko w ramię i zrobiła charakterystyczny uśmiech.

- Chciałabym - tylko tyle z siebie wydusiłam bo wiedziałam jaka będzie reakcja mojej przyjaciółki.

- Nawet mnie kurwa nie denerwuj. Miałaś z tym skończyć tydzień temu do jasnej cholery.

Krzyknęła a ja w głowie powiedziałam sobie " Wiedziałam" i spojrzałam na nią.

- Przecież wiesz jaką mam sytuację - spojrzalam na nią jak na głupka - znasz mnie nie od dziś a zachowujesz się dalej jakbyś mnie znała tydzień.

- Nie możesz pójść do normalnej pracy typu supermarket? - zapytała z kpiną.

- Dobrze wiesz że rzuciłam szkole jak i wszystko dla Wojtka i moje wykształcenie jest na poziomie zero. Nikt mnie nigdzie nie przyjmie z takim doświadczeniem a choćby nawet z pracy w sklepie nawet rachunków nie opłace.

- Zmień mieszkanie. Siedzisz w tym starym od 4 lat i ledwo wiążesz koniec z końcem. Wynajmij tańsze i po problemie.

Wstałam podeszłam pod okno i wsadziłam ręce do kieszeni. Za chwilę poczułam czyjeś dłonie oplatające mnie.

- Nie mogę - odwróciłam się prosto patrząc jej w oczy - to jedyna rzecz która mi po nim została- wyszeptałam żeby się nie rozpłakac.

- Ehh rozumiem cię - przytuliła mnie po czym schowała moja głowę w swoje ramiona - zaopiekuje się dziećmi.

- Dziękuję - wyszeptałam- prostytucja to nie wybór...

---------------------------------------
Komentarze i gwiazdki są miłe widziane ;)

"Prostytutka"  18+ /w trakcie/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz