Obudziłem się rano, była tak gdzieś szósta, siódma. Tyle co wybudzony ze snu przetarłem oczy i ubrałem moje przeciwsłoneczne okulary. Wstałem z łóżka i ruszyłem w stronę łazienki, w łazience już była Roksi, kończyła myć zęby.
- Musisz dziś się wyprowadzać...? - zapytała mnie smutna ze szczoteczką w zębach.
- Eh... - westchnąłem - tak, muszę, już mam wynajęte mieszkanie.
- No, ale-
- Muszę. Po prostu muszę. - przerwałem jej.Umilkła. Wiedziała, że już mnie nie przekona do dalszego mieszkania z nią pod jednym dachem. Skończyła myć zęby, po czym wyszła z łazienki. Jak wyszła, to zacząłem szybko się ogarniać. Po ogarnięciu się poszedłem do mojego pokoju i kontynuowałem przygotowywanie się do wyprowadzki, spakowałem resztę ciuchów i zamknąłem walizkę. Po przygotowaniu się do wyprowadzki miałem zejść na śniadanie, ale wychodząc z pokoju wdepnąłem w zdjęcie moje i mojej siostry, podniosłem je i mu się przyjrzałem. To było zdjęcie sprzed kilku lat, na nim mały ja i mała Roksi. Oboje uśmiechnięci i nie przejmujący się co będzie.
- Iskor! Idziesz? - usłyszałem z dołu zniecierpliwiony głos mojej siostry - Śniadanie Ci stygnie!
- Czekaj, już idę! - odpowiedziałem szybko.Wziąłem i schowałem to zdjęcie do kieszeni mojej bluzy i zszedłem na śniadanie. Na stole czekała na mnie jajecznica ze szczypiorkiem i cebulą. Roksi zawsze taką robiła na śniadanie, wiedziała że ją lubię.
- A masz jakiegoś lokatora? Lokatorkę? - zapytała gdy tyle co zacząłem jeść śniadanie.
- Hm? - połknąłem przeżuty kawałek jajecznicy - Jakbym nie miał współlokatora, czy tam współlokatorki, to bym się nie wyprowadzał.
- To dobrze braciszku. - powiedziała, gdy zaszła mnie od tylu i przytuliła - A kto to będzie?
- Um... - na chwilę umilkłem. - Mój kolega.
- A, to dobrze. Mój braciszek nie będzie sam. - uśmiechnęła się słodko, aż ciepło na serduszku mi się zrobiło.Szkoda było mi ją okłamywać, że mam współlokatora, ale nie lubię jak za bardzo się zamartwia. Godzinę później, po śniadaniu, wróciłem do pokoju po walizki. Westchnąłem i z walizkami zszedłem na dół, przytuliłem Roksi.
- Udanej drogi braciszku... - powiedziała ze łzami w oczach do mojego ucha.
- Dziękuję... - odpowiedziałem również ze łzami w oczach.
Po pożegnaniu się z moją małą siostrzyczką wsiadłem z walizkami w wynajęty dla mnie autobus i ruszyłem w stronę miasta, w którym miałem wynajęte mieszkanie. Usnęło mi się w trakcie drogi.
CZYTASZ
Przez oczy Iskora
Kısa HikayeHi! Ta opowieść będzie opowiadała o życiu Iskora z jego perspektywy! Mam nadzieję, że się wam to spodoba i będziecie czekać na kolejne części ^^ Miłego czytania!