I tak mijały im wakacje, Narcyza przez ten czas próbowała zerkać na sygnet na palcu serdecznym Harrego, lecz zawsze w jakiś sposób był zasłonięty.
Powoli zbliżało się rozpoczęcie roku szkolnego, Malfoyowie wraz z Harrym udali się więc na Pokątną, by nabyć artykuły do szkoły. W sklepie ze składnikami do eliksirów spotkali profesora Snape'a, kto by się spodziewał. Chodził jakiś zamyślony, co bardzo do niego nie pasowało, zamiast wziąć z półki Bezoar, włożył do koszyka Blekot. Tak naprawdę Severus myślał o Czarnym Panie, przekazał mu, że zamierza otworzyć ponownie komnatę tajemnic. Na pytanie nauczyciela, gdzie ona się znajduje tylko zaśmiał się pod nosem.
Nadszedł pierwszy września, na peronie 9¾ kręciło się mnóstwo ludzi, a wśród nich Narcyza i Lucjusz całujący swego syna na pożegnanie i przytulający z czułością Pottera. Podczas tych wakacji zauważyli, że Harry trochę się rozluźnił, kobieta miała nadzieję, że to z powodu podzielenia się swoimi problemami z drugą osobą. Szczerze współczuła dzieciakowi, który chyba jako jedyny z roku jej syna zyskał jej sympatię. Wybraniec intrygował ją, wypowiadał się tak jakby uważał jasną stronę za kłamliwą i nią gardził - choć nie mijało się to bardzo z prawdą. Czy bohater, jedyny który rzekomo może pokonać Voldemorta wyznaje zainteresowanie ciemną stroną? Ta wiadomość choć intrygowała Narcyzę, załamywała Dumbledore'a. Mężczyzna siedział za biurkiem, do przyjazdu bachorów zostało jeszcze kilka dobrych godzin, więc przygotowywał się mentalnie na to wydarzenie. Niebieskie oczy skierowane były na gablotkę z fiolkami, w których znajdowały się wspomnienia gdy nagle do głowy wpadła mu myśl. Mógł przecież w jakiś sposób zyskać sympatię chłopca, może zabierze go do grobu jego rodziców? Zapewne nigdy go nie widział. Ten plan oznaczał jednak sporo wysiłku, a Potter czytał z ludzi jak z otwartej księgi, na pewno zczaił by się, że dyrektor tylko gra pozory. Nie uważał bachora za wybitnie mądrego, więc zdziwiło go gdy dowiedział się, że Snape tak polubił ucznia. Snape...no właśnie Snape! Jego wierny sługa, tajny agent jasnej strony, zlecił mu za zadanie przeciągnąć dzieciaka na jego stronę. Ciekawe jak mu idzie... Dumbledore nie wątpił w swego pomagiera, choć był na tyle naiwny, że wierzył w lojalność Severusa do jasnej strony. Pff gdyby ona kiedyś istniała.
Sześć godzin później do szkoły wlewali się uczniowie, drzwiami i oknami. Pottera już to irytowało tak samo z resztą jak Malfoya, na peronie pod zamkiem spotkali się z Hermioną i powozem we trójkę dotarli do samych drzwi. Razem z całą szkołą udali się do Wielkiej Sali, musieli jednak usiąść przy oddzielnych stołach. Harry podczas wakacji spytał się państwa Malfoyów czy możliwe jest zmienić dom. Okazało się, że jest to możliwe ale tylko gdy tiara przydziału zadecyduje czy należy danego ucznia ponownie przydzielić. Wtedy wybierała odpowiedni nowy dom, lecz nikt nigdy jeszcze nie został przydzielony dwa razy. Byli chętni, ale Tiara zbyła ich argumentem mówiącym, że dopasowani są idealnie do swojego aktualnego domu. Harry zastanawiał się czy jego czapka zechciała by przydzielić na nowo.
Po uczcie powitalnej i przemowie Dumbledore'a uczniowie w końcu mogli udać się do swych pokoi. W tym czasie w głowie dyrektora układał się idealny plan, by narzucić Potterowi lojalność wobec niego i jego pomagierów. Plan był trochę skomplikowany, potrzebna mu była do tego Ginny Wesley. Gdyby się udało, potrzebowałby teoretycznie tylko podpisu Harrego, była to dość okrutna inicjatywa pozbawiająca go praw, aczkolwiek Dumbledore nie był w stanie wymyślić na tę chwilę lepszego planu. Rzeczą, którą musiał jeszcze nabyć, był pierścień wiążący czarodziejów - po odprawionym rytuale, nie można już rozerwać więzi łączącej dwie osoby. Plan okrutny, lecz chyba jedyny z szansą powodzenia.
Severus natomiast warzył jakiś eliksir w swojej pracowni, nie spodziewał się niczyjej wizyty, tym bardziej od razu po rozpoczęciu roku szkolnego. Jednak zdziwił się, gdy w drzwiach stanęła postać Harrego, chłopak wąchał przez chwilę zapach w pomieszczeniu, jednak cały czas stojąc w progu.
-Wywar tojadowy? - spytał, ale nabrał pewności gdy zobaczył lekko niebieski dym unoszący się z kociołka
-Tak, dokładnie. Co cię do mnie sprowadza Potter?
-Tak w sumie to dyrektor - Snape się zdziwił, lecz Harry od razu sprostował - na szczęście nie musiałem z nim rozmawiać na osobności, zaczepił mnie na korytarzu.
-Co ode mnie chciał? - normalnie Severus nie zadaje takich pytań, ale był chwilowo skupiony na fazie końcowej przygotowywania eliksiru.
-Nie wiem, profesorze czy możemy w tym roku kontynuować zajęcia z eliksirów?
-Jeśli będziesz chciał, to oczywiście. - powiedział i lekko się...uśmiechnął?.....Tak jakoś wyszło.
CZYTASZ
ᴋᴏᴄʜᴀᴍ ᴄɪᴇ̨ sʏɴᴜ • ᴅʀᴀʀʀʏ
Fanfiction*Wieczna potęga, ale co się za tym kryje?* -Oryginalny kanon książki i postacie należą do J.K.Rowling. Fabuła została przeze mnie zmieniona.-
