2

31 3 1
                                    


Straciłam przytomność...

Gdy się obudziłam leżałam na łóżku w niedużym pokoju. Usiadłam na brzegu materaca i przetarłam oczy. Usłyszałam, że jakieś dźwięki dobiegają zza drzwi. Wstałam i podpierając się o ścianę gdyż jeszcze dzwoniło mi w głowie skierowała się w ich stronę. Po o tworzeniu ich zobaczyłam korytarz i parę pokoji. Dźwięki dabiegały z lewej strony, więc po cichu skierowała się do drzwi które były otwarte i wydobywało się z nich światło. Zajżałam do pokoju i zobaczyłam przy stole paru chłopaków i Shortera. Gdy mnie zobaczyli uśmiechnęli się szeroko a fioletowowłosy pokazał ręką żebym weszła.

- Hej Kaori! Jak się czujesz?

- H-hej? Dzwoni mi w głowie i bark mnie trochę boli, ale nie jest najgorzej.

- Jesteś może głodna?

- Trochę. Tak w ogóle przepraszam, że pytam ale gdzie ja jestem?

- Jesteś w naszej kryjówce. I od razu uprzedzam twoje następne pytanie. Dlaczego tu jesteś? Otóż gdy byłaś na dachu, nie wiem czy to pamiętasz, ale zostałaś postrzelona i trochę się wykrwawiłaś więc straciłaś przytomność i tak się tu znalazłaś.

- Aha...

- To... siadaj a ja zrobie Ci coś do jedzenia.

- Mhm

Kiwnełam głową i usiadłam na wolnym miejscu. Po chwili chłopak przyniósł mi zupkę chińską. Popatrzyła się na nią trochę podejrzanie ale chłopak rozwiał mój niepokój.

- Spokojnie nie jest zatruta. Smacznego!

- Dziękuję...

Zjadłam, w sumie nawet nie wiem czy obiad czy kolację a może nawet śniadanie. Sięgnęłam do kieszeni bluzy i wyjęłam z niej telefon. Rozładowany, super.

- Przepraszam, ale wie ktoś która jest godzina?

- Jasne, 21:16. Jak przyjechaliśmy położyłem Cię i usnełaś.

- Dziękuję za to co dla mnie zrobiliście, ale muszę się już zbierać.

- Spoko. Odprowadzę Cię, Ash?

Shoter spojrzał się na zielonookiego blondyna a on kiwną głową.

- To choć!

Złapał mnie za rękę na co ja delikatnie syknęłam.

- Aj... Przepraszam.

- Nie szkodzi...

Zaprowadził mnie na korytarz i potem po schodach w dół.

- To... Gdzie mieszkasz?

- Nie mam na razie mieszkania ale nocuje w hotelu na rogu 2 ulice dalej.

- Okey, no to w drogę.

Szliśmy tak w ciszy gdy trochę się ochłodziło, więc zaczęłam się trząść i szczękać zębami. Chłopak zauważył to i spytał:

- Zimno ci?

- Co? A nie, jest okej.

- Nie kłam widzę jak się trzęsiesz.

- To nic, za chwilę i tak będziemy na miejscu.

- Trzymaj, i nie marudź.

Shoter podał mi swoją kurtkę, zarzucił ją na mnie i objął moje ramię. Zaczerwieniłam się na ten gest. Chłopak zauważył to i lekko się uśmiechnął.

- Tak w ogóle to po co tu przyjechałaś? Rodzina, przyjaciele, wakacje?

- Tak w sumie to w poszukiwaniu pracy i przy okazji przygód.

Banana Fish (Poprawki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz