10

729 55 198
                                    

Nagito POV✪

Palące promienie słońca zaczęły niemiłosiernie atakować moje powieki. Było mi wygodnie jak chyba jeszcze nigdy w życiu, więc do ostatniej chwili walczyłem o to, by nie wstawać. Jednak słońce nie chciało dać za wygraną

Podniosłem sie powoli i przeciągnąłem. Okazało się że ponownie byłem na łóżku Hajime. Na podłodze obok łóżka leżałał chyba doszczętnie rozwalony materac z kołdrą. Chyba się w nocy musiałem nieźle wiercić

-Ej Hinata-kun- odwróciłem się ale jego nie było -huh chyba zobaczył że się wpierdzieliłem do niego i uciekł- zaśmiałem się sam do siebie i wstałem. Wyszedłem z pokoju. Teraz miałem jeden cel: znaleźć Hajime. Zacząłem przeszukiwać każde pomieszczenie po kolei aż natrafiłem na, tak mi się wydaje, łazienke. Przyłożyłem głowę do drzwi. Słyszałem wodę więc chyba prysznic bierze. Kto normalny sie myje rano?

Westchnąłem i zacząłem w kółko chodzić po korytarzu. Z jednej strony nie miałem co robić, a z drugiej chciałem tu zostać naj najdłużej. Zawsze było tak że potrafiłem więcej czasu spędzać u niego niż u siebie co było podobno bardzo irytujące

Usłyszałem dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach, więc od razu spojrzałem w tamtą stronę. Hajime wyszedł z łazienki. Co najdziwniejsze, jedyne co na sobie miał to ręcznik na biodrach. Stanął i spojrzał na mnie jakby zobaczył ducha

-Nie zapomniałeś czegoś Hinacia?- przeniosłem wzrok na jego brzuch, starając się dać mu do zrozumienia że właśnie stał przede mną praktycznie nagi- Ledwo wróciliśmy do przyjaźni a ty już się przede mną rozbierasz? Nie ładnie Hajime nie ładnie- w odpowiedzi dostałem jedynie poirytowane spojrzenie

-Nie mam pojęcia do czego pijesz. Nie chciałem cie budzić a szafki mi trochę trzeszczą

-O jakiś ty miły. Jednak nie wiem czy  pierwszym widokiem po wstaniu jest zobaczenie twojego chudego brzucha jest dobry. Jak już tak poleciałeś to mogłeś ręcznika nie zakładać, wyszłaby jeszcze większa trauma

-Ha ha jakiś ty zabawny. Idź ty lepiej zjedz śniadanie- wyminął mnie i poszedł do pokoju a ja ruszyłem do kuchni. Ja i śniadanie? Rzadki widok, jednak nie zamierzałem teraz wchodzić spowrotem do pokoju i patrzeć jak Hajime się przebiera. To raczej już byłoby dziwne

Wszedłem do kuchni i wskoczyłem na stół. Położyłem się na drewnianym blacie stołu i wziąłem głęboki wdech. Jakoś dziwnie gładko to poszło

4 lata się do mnie nie odzywał i nie chciał mnie widzieć a teraz? Tak od razu odpuscił i mi wybaczył? Coś tu ewidentnie nie gra

-Przez zrobienie śniadanie nie miałem na myśli żebyś sie na stole położył- usłyszałem zirytowany głos Hajime który usiadł na krześle, zaraz obok mojej głowy

-Hah wiesz, ja jestem śniadaniem. Możesz mnie zjeść

-Taaa nic nie zmusiłoby mnie do tego żeby cie zjeść-zaśmiał sie- Hej mam pytanie

-Ty masz przywilej pytanie mnie o wszystko więc wal- uśmiechnąłem się na co on pokręcił głową

-W sumie to nigdy sie nie zastanawiałem nad tym i nigdy nie pytałem. Czym Farbujesz włosy? Wyglądają jak naturalne- poczułem jak złapał mnie za kosmyk włosów. Zadrżałem marszcząc brwi. Chyba to zauważył bo szybko zabrał rękę

-Hah widzisz. Problem w tym że ich nie farbuje. To przez chorobę, dlatego jestem taki blady i mam białe włosy. Aczkolwiek zabawnie jest kiedy mówię że osiwiałem ze stresu pourazowego

-Stresu pourazowego co?- uśmiechnął się i znowu załapał za moje włosy, które zaczął nawijać sobie na palce. Nawet miłe uczucie -Zastanawia mnie, jakbyś wyglądał w innym kolorze

-Hah wiesz, raz je przefarbowałem na czarno- przymknąłem oczy. Rany jakie to jest przyjemne kiedy ktoś dotyka moich włosów

-serio?- powiedział zaskoczony- Nie jestem w stanie wyobrazić sobie ciebie w czarnych włosach

-Haha tak ja wolałbym o tym zapomnieć. Coś mi odbiło i je przefarbowałem. Jeszcze zacząłem wtedy nosić czarne ubrania, wyglądałem jak zbuntowany nastolatek pijący monastery i najtańsze wina z marketu- zaśmiałem sie

-Rany- wsunął dłoń we włosy i przejechał nią po mojej głowie. Zacisnąłem zęby- Miałeś okres buntu czy depresji?- zaśmiał sie

-Można powiedzieć że wtedy chciałem się schlać i skoczyć z mostu jak jeszcze nigdy. Dosyć miałem wtedy...można powiedzieć ciężko, ale teraz już nigdy to nie wróci

-A skąd ta pewność?- uśmiechnąłem się i spojrzałem na niego

-Bo mam ciebie Hinata-kun -posłał mi zdziwione spojrzenie- Zawsze kiedy cie widziałem, byłem szczęśliwy. Jesteś pierwszą osobą która chciała się ze mną zaprzyjaźnić

-To..nawet miłe. Jesteś trochę dziwny i czasami nawet straszny- cóż za szczerość- ale naprawdę cie lubię. Trochę się dziwie że ludzie z naszej klasy tak cie nie lubili od początku

-Wiesz, ludzie nie lubią dziwaków. Takich najłatwiej sie pozbyć niż poznać

-Dla ludzi pustych to napewno- i znowu przejechał dłonią po mojej skórze. Zacząłem mimowolnie mruczeć i przymknąłem oczy- Czy mi sie wydaje czy ty mruczysz?- zaśmiał się 

-Tak. Ani mi się waż przerywać- wymruczałem. Jednak Hajime postanowił mnie zostawić i wstać- naprawdę Hinata-kun. Ty nie masz serca- również się podniosłem i przeciągnąłem

-Zapewne zamierzasz tu zostać więc porobimy coś- uśmiechnął sie na co ja spojrzałem na niego pytająco- co ty na to żeby obejrzeć jakiś film?

-OOo możemy obejrzeć horror. Zawsze mnie bawią-

-No niech ci będzie. To chodź- i poszedł do najprawdopodobniej salonu a ja za nim

Usiadłem na kanapie obok niego. Zanim zdążył się zapytać jaki konkretny film, już mu odpowiedziałem

-Może być byle jaki- wyprostowałem plecy z których wydobył się trzask, norma u mnie. Wyciągnąłem sie i położyłem. Jednak było na tyle mało miejsca że musiałem położyć się na Hajime, od łopatek w górę

-Ale z ciebie przylepa Nagito- mruknał i położył dłoń na mają głowę. Przyjaciele tak robią...prawda?

-Jak już sie pogodziliśmy i jednak mnie chcesz, przygotuj się na to że nie odstąpie na krok to ci mogę obiecać- poczułem jak mnie klepie po głowie- ty mnie jednak nie nienawidziłeś przyznaj się. Jakbyś serio mnie nienawidził, nie przebaczyłbyś mi tak łatwo

-Cóż, na początku naprawdę się zniechęciłem do ciebie ale nawet mi brakowało tego twojego gadania o nadziei- oo tęsknił za mną- A teraz kiedy jakimś dziwnym trafem wróciłeś do mnie to pomyślałem że powinienem cie przyjąć. No i wybacz mi za to że na ciebie nakrzyczałem, to było pod wpływem emocji nie chciałem

-Hah spokojnie, przyzwyczaiłem się do tego że ludzie na mnie krzyczą. To nic, ale cieszy mnie fakt że jednak postanowiłeś mi wybaczyć. Próbowałem zapomnieć o naszej przyjaźni ale nie potrafiłem. Jak cie wtedy zobaczyłem w klasie...myślałem że serce mi stanie- zaśmiałem się

-Cóż, ja jak się dowiedziałem że nowy uczeń to ty, to byłem szczęśliwy i wściekły jednocześnie. A teraz cicho bo włączam- i puścił film

Głaskał mnie po głowie przez cały ten film

--------------

Słowa: 1072

Autor zrozumiał że przez pisanie nie zda matury więc pójdzie sobie strzelić w łeb

Nie odpuszcze ci //Komahina /zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz