PANTOFEL

557 28 7
                                    

-Musimy porozmawiać... -gdy to usłyszałam, serce zatrzymało mi się w gardle.
-O czym? -przełknęłam ślinę i poczułam dużą gule, która przeszkadzała mi w przełykaniu.
-Wiem, że jesteś młoda, dopiero urodziłaś, ale...chciałbym z tobą porozmawiać o drugim dziecku.
-Drugim dziecku? Kuba, jedno narazie ci nie wystarczy? -odetchnęłam z ulgą, śmiejąc się przy tym.
-Chodzi mi o to, że fajnie jest mieć dwójkę dzieci jedno po drugim.
-Nie wiem, co mam o tym myśleć. Nic nie mam do tego pomysłu, bo sama chciałbym mieć drugie dziecko, ale Lenka się dopiero urodziła i wiesz.
-No wiem. Ale kiedyś przyjdzie przecież czas na to. -usiadłam na łóżku i schowałam twarz w ręce.
-Jak nie chcesz, skarbie to koniec tematu.
-Chcę, ale nie dzisiaj. Daj mi się zastanowić do końca tego wyjazdu.
-Okej. -przytulił mnie mocno i pocałował w policzek. -możemy iść spać. -ściągnął z siebie szybko koszulkę i spodenki i wszedł pod ciepłą kołdrę.
Zrobiłam więc to samo zostając w samej bieliźnie i położyłam się obok niego, przylegając do jego rozpalonego ciała.
-Dobranoc, kochanie.
-Dobrej nocki. -pocałowałam go na oślep i przymknęłam oczy, myśląc o jego pomyśle.
Muszę przyznać, że trochę mi się spodobał, jednak nie wiem, czy byłam gotowa na drugie dziecko. Lenka jak narazie nie sprawiała problemów, ale za pewne była to tylko kwestia czasu. Nie myśląc więcej na ten temat po prostu usnęłam.

•Następny dzień•

Jak zwykle obudził mnie krzyk dziecka, więc szybko się podniosłam i nakarmiłam Lenkę.
-Dzień dobry. -usłyszałam zachrypnięty głos Kuby przy uchu.
-Hejka. -pocałowałam go szybko i pobiegłam do kuchni, w której zrobiłam omlety.
-Zwolnij trochę. -zaśmiał się, stojąc z dziewczynką na rękach, w przejściu.
-Karol mi napisał, że za pół godziny idziemy na plaże. I napisał to 20 minut temu. -westchnęłam podając mu talerz i zabierając dziecko, żeby pójść je przebrać.
Wsadziłam małą do wózeczka, ubrałam się i zeszłam z nią na dół, gdzie Kuba kończył swoje śniadanie.
-Możemy iść. -zapiął ostatni guzik koszulki i wyszedł z wózkiem z domu.
-Rodzice jak zwykle spóźnieni.
-Wybacz, Karol, ale wstałam jakieś 15 minut temu. -ziewnęłam głośno, na co wszyscy się zaśmiali.
-Dobra, wybaczam. A teraz chodźcie! -krzyknął machając dłonią w kierunku plaży. -razem z Patecem przecież musimy nagrać nutkę! -klasnął i wbiegł do wody.
-Podziwiam za energię.
-Chodźcie babki na ploteczki i opalanko. -powiedziała Weronika, a wszystkie, oprócz Pauliny poszły za nią.
Złożyłam wózek i postawiłam nosidełko obok leżaka, na którym siedziałam.
-Jak tam Maja z dzieciaczkiem?
-A no dobrze, płacze tylko, gdy chce jeść, a tak to jest grzeczna. Muszę powiedzieć, że w nocy nawet się nie budzimy za często.
-To dobrze.
-A myślałaś o drugim dziecku? -zapytała Marcysia. -Żeby wiesz, mieć później spokój.
-Kolejna o tym. -przewróciłam oczami ze śmiechem, a one spojrzały na mnie pytającym wzrokiem. -Kuba wczoraj pytał o to. -wyjaśniłam patrząc na bruneta, który szedł powoli w naszą stronę.
-Oooo, słodko. -skomentowała Weronika.
-Chłop ma dobry pomysł. -Karolina śmiesznie poruszała brwiami.
-Witam, panie. -usłyszałam cichy i kojący głos.
-Witamy, ojczulka.
-Proszę, skarbie. -podał mi zimny sok, a ja podziękowałam mu szybkim całusem. -mogę sobie kupić jedno piwko?
-PANTOFEL! -usłyszałam krzyk Karola i Tromby.
-Możesz. -zaśmiałam się, a on poszedł do pobliskiego sklepiku.
-Wracając, Maja, to jest naprawdę dobry pomysł.
-Ja nie wiem. Chcę, ale wiecie no, dopiero urodziłam jedno. A poza tym nie mam nawet 23 lat.
-Kuba też nie, a widzisz jak chce.
-Ugh, nie wiem co myśleć o tym.
-Zastanów się. -poklepały mnie po ramieniu i zaczęliśmy się zbierać.
Był październik, więc słońce zawitało tu tylko na chwilę, o dziwo było ciepło, mimo, że powoli zaczynało padać i wiać.
-Idziemy, Ekipa, zaczyna padać! -zawiadomił Karol, a każdy wrócił do swojego domku.
Spojrzałam przez szybę, a na niebie ujrzałam ciemne chmury.
-Chyba zbiera się na burzę.
-Możliwe. -wstałam z kanapy i podeszłam do bruneta, który robił coś w kuchni, nogą bujając wózek Leny. -dajesz sobie radę?
-Jasne. -położył na blacie talerz pełen tostów z ketchupem.
Zjedliśmy je szybko, „pobawiliśmy się" z Lenką i poszliśmy spać.

Fucked plan/PatecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz