Skurcze v2

397 24 2
                                    

4 miesiące później

Czas leciał nieubłaganie szybko, a ja byłam coraz bliżej porodu. W ostatnich dniach zjadał mnie stres, a Kuba ciągle próbował mnie uspokoić. Wszystko zaszło do takiego stopnia, że wczoraj rodzice Kuby musieli wziąć Lenkę do siebie na parę dni, ponieważ nie mogłam się na niczym skupić.
-Będzie dobrze, skarbie. -brunet pogłaskał mnie czule po ogromnym brzuchu.
Miałam wrażenie, że był dwa razy większy niż podczas pierwszej ciąży.
-A rodziłeś kiedyś bliźniaki?! -krzyknęłam, po czym spojrzałam na niego przepraszjącym wzorkiem. -to ze stresu. -przyknęłam oczy, z których wyleciało parę łez.
-Rozumiem cię, nie przejmuj się niczym i masz się nie stresować, dobrze wiesz, że źle to działa na kobiety w ciąży.
-Wiem, dlatego staram się uspokoić.
-No właśnie, masz termin na Boże Narodzenie, a jest dopiero trzynasty.
-To, że mam termin na Święta, nie znaczy, że akurat wtedy urodzę.
-Już nie stresuj się, tylko się przygotuj na 24 godzinnego live.
Właśnie! 24 godzinny live, totalnie o nim zapomniałam... Razem z całą Ekipą stwierdziliśmy ostatnio, że będziemy prowadzić transmisje po około 3/4 godziny, żeby z tego wyszła doba. Kuba miał chwilę pograć, a później miał być czas na Q&A.
-Witajcie Kochani. -zaczął Kuba, gdy zamieniliśmy się miejscem z Karolem. -co będziemy dzisiaj robić?
-Na początku Kuba tam zagra w coś, a później będzie Q&A. -odpowiedziałam biorąc do ręki jabłko, które leżało na biurku.
Oparłam się o miękkie oparcie fotela, a jedną ręką trzymałam się za brzuch, ponieważ już trochę zaczął boleć.

Po równej godzinie Kuba wyłączył grę i spojrzał na mnie czułym wzrokiem, gdy brzuch bolał mnie coraz bardziej. Jednak przez jego pokaźne rozmiary zdarzało się to dosyć często, więc nawet nie zwróciłam na to większej uwagi.
-Maja będzie rodzić w szpitalu czy klinice?
-Będe rodzić w tej samej klinice co kiedyś, bo są tam bardzo mili i profesjonalni ludzie, przez co od razu jest inna atmosfera oraz poród przebiega przyjemniej i szybciej. -uśmiechnęłam się do kamery czując narastający ból, który zniknął po kilku sekundach.
-Jak dowiadujesz się, że jest to ten moment, w którym rodzisz?
-No czujesz skurcze, na początku są one krótkie i delikatne, lecz później zdarzają się coraz częściej i są coraz bardziej bolesne.
-Pamiętam, jak Maja siedziała pod prysznicem, polewała się wodą i ciągle płakała.
-Wtedy to był zdecydowanie najgorszy skurcz ze wszystkich. Był to taki ból, że nie potrafiłam przestać ryczeć. -złapałam się dwoma rękami za brzuch, ponieważ ból był coraz gorszy.
-Wszystko w porządku? -chłopak zmarszczył czoło i spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu.
-Kuba. -jęknęłam. -chyba mam skurcze.
-Teraz? -wciągnął głośno powietrze. -kurwa, że nie ma nas kto zmienić. -walnął pięścią w stół. -połóż się może na kanapie. -pomógł mi wstać i zrobić to, o czym mówił przed chwilą. -Czy Maja rodzi? Nie denerwujcie mnie, jestem strasznie zestresowany. Wiem, że pierwszy jej poród był dla nas czymś nieznanym, a teraz wiemy co i jak, ale Maja jeszcze nigdy nie rodziła bliźniaków i się stresuje. -przeniósł swój zmartwiony wzrok na mnie.
-Idę obudzić Karola. -wzdychnęłam, gdy znowu zaatakował mnie ten ból.
-Dasz radę? -pokiwałam energicznie głową i podniosłam się powoli z kanapy. -kurwa, Kuba! -krzyknęłam, gdy na szarym materiale ujrzałam ciemną, mokrą plamę.
-Co się stało?
-Wody mi odeszły. -szepnęłam. -idę po Karola. -szybkim krokiem ruszyłam w stronę jego i Weroniki sypialni. -Karol! -krzyknęłam, jak najgłośniej umiałam.
-Co się stało? -przetarł zaspane oczy.
-Mam skurcze i wody mi odeszły, nie ma nikogo w domu, więc musisz poprowadzić live, bo my musimy jechać do szpitala.
-Jezus, to już? Strasznie szybko minęło...ubieram gatki i lecę. -założył na siebie byle jakie spodnie i podtrzymał mnie podczas kolejnego skurczu.
-I jak?! -usłyszałam w tle zmartwionego Pateca.
-Spakujesz torbę do szpitala? -trzymając się za plecy, usiadłam przed komputerem. -wiesz co tam jest potrzebne?
-Tak, tak. -pobiegł do trzeciej części, jak najszybciej mógł, a ja spojrzałam na drzwi, przez które wszedł Krzychu.
-A jemu co?
-Maja ma skurcze. -powiedział za mnie Karol, gdy ja nie byłam do tego zdolna.
-Okeeeej, dobraaaa, już wszystko wiadomo.
-Przejelibyście proszę tego live?
-Jasne. -odpowiedzieli bez namysłu, a w salonie powoli zaczęła zbierać się cała Ekipa.
-Kuba pisał, że mamy pilnie przyjechać.-O co chodzi?
-Jedziemy na poród. -zaśmiałam się cicho.
-Już?!
-Tak wyszło.
-Gdzie jest Kuba?
-Poszedł spakować torbę do szpitala. -jęknęłam głośno. -idźcie po niego bo nie wytrzymam.
-Już się robi. -Krzuchy zasalutował i pobiegł w stronę trzeciej części, by po chwili wrócić z przerażonym Kubą.
-Jedziemy, kochani. -przytulił ich wszystkich po kolei i poszedł zanieść torbę.
-Patec, nie stresuj się tak, nie chcesz przecież spowodować wypadku.
-Macie rację, jedziemy. -pomógł mi wsiąść do samochodu, po czym ruszył z piskiem opon.
-Spokojnie. -położyłam swoją dłoń na jego i lekko ją ścisnęłam.
-Staram się, ale coś mi nie wychodzi.
- Będzie dobrze. -spojrzałam na niego, jego skupiony na drodze wzrok był mega seksowny.
Dobra, Maja, o czym ty myślisz do cholery, przecież rodzisz!
-Jak się czujesz?
-Narazie dobrze, ale czekam na skurcz. -uśmiechnęłam się lekko, gdy zaparkowaliśmy pod kliniką. -aaaa, zaczęło się, czekaj. -syknęłam z bólu, a z moich oczu wyleciało parę łez.
-Cholera. -zaczął gładzić mnie po brzuchu.
-Dobra, przeszło, możemy iść. Tylko szybko. -wysiadłam z samochodu i szybkim krokiem weszłam do kliniki, witając się z recepcjonistką, którą bardzo dobrze znałam.
Ledwo weszłam do pokoju, gdy znowu poczułam ten okropny ból, zdecydowanie więcej dzieci nie będę chciała mieć.
-Dasz radę, skarbie, wszystko będzie dobrze, zaraz ci przejdzie. -Kuba pomógł mi położyć się na tym samym łóżku co kiedyś i delikatnie pogładził mnie po brzuchu.
-Przeszło. -odetchnęłam, przecierając łzy.
-Dzień dobry, co jaki czas występują skurcze?
-Około trzy minuty.
-Dobrze, rozwarcie pochwy wynosi dziewięć centymetrów, więc już podajemy znieczulenie i będziemy rodzić. -uśmiechnęła się pogodnie, a Kuba ledwo stał na nogach...

Fucked plan/PatecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz