Leniwie otworzyłam oczy i zaczęłam się przeciągać. Massimo przegryzł dolna wargę, leniwie zarzucił swoją nogę na moje udo i swoim już twardym kutasem zaczął ocierać się o moją łechtaczkę. Na początku poddałam się temu, po czym przypomniałam sobie o wczorajszym dniu i o kłótni.
-Seks tego nie załatwi- powiedziałam podniesionym głosem, wstając z łóżka
-Musimy porozmawiać. Nie wymigasz się od tej rozmowy
-Lauro
-Nie Don!
-Dobrze. Lauro dobrze wiesz kim jestem i czym się zajmuje. Sama nie raz przekonałaś się co może się stać. Nie pozwolę żeby znowu ci się coś stało
-Nie możesz mnie tak kontrolować
-Dlatego chodzę na terapie
Słysząc to kąciki moich ust się uniosły do góry. Massimo widząc to podszedł do mnie i obiło mnie ramieniem. Bardzo się zmienił. Kiedyś dostałabym opierdol roku a teraz? Teraz przyznał mi racje. Stojąc tak w tulona w niego zaczęłam wspominać nasze wspólne chwile.
-Dziękuje, Dziękuje za te 365 dni które mi dałeś za to że mnie porwałeś. Dziękuje- mówiłam płacząc
-Dziękuje za uratowanie mi życia- powiedział i jeszcze bardziej mnie przycisnął do siebie
Massimo przygotował dla mnie śniadanie, co prawa nie był mistrzem gotowania ale liczył się gest. W całkowitym spokoju zjedliśmy śniadanie i poszliśmy oglądać telewizje. Nudząc się nagle usłyszałam zdanie- ,,Marcelo Nacho Matos syn Pana Fernando Matosa nie żyje" słysząc to moje serce stanęło i przestałam oddychać odrazu pomyślałam o tym że Czarny mógł to zrobić
-Powiedź że tego nie zrobiłeś. Massimo! Obiecałeś!- krzyczałam tłumiąc płacz
-Obiecałem ci coś i dotrzymałem słowa, a ty się uspokój
-To kto zabił Nacho jak nie ty?- spytałam z pretensjami
-Nie wiem ale ja tego nie zrobiłem
-To kto?- uspokoiłam się
-Marcelo miał wiele wrogów, przez to że cię porwał stał się ,,popularny" w gronie mafii i przez ostatni czas nazbierało się mu wiele wrogów
Było mi głupio. Odrazu oskarżyłam Massimo chociaż ten nic nie zrobił.
-Przepraszam- wydukałam
-Ja...
-Już nic nie mów- przerwał mi Don a ja umilkłam
Odczuwałam smutek i tęsknie w stosunku do Nacho, było to dziwne bo przecież tak bardzo mnie skrzywdził. Jednak niepodważalnym faktem było to że na Teneryfie bardzo się zżyliśmy i byliśmy jak najlepsi przyjaciele. Nie dochodziło do mnie to co się stało zaledwie kilka minut temu, wolałam by żył. Otrząsnęłam się z myśli i postanowiłam już nie wspominać Komorowego chłopca ani tego co było na wyspach. Zamknęłam tamten rozdział, teraz jestem z Donem.
-O czym myślisz?- zapytał podejrzliwie
-O jutrzejszych urodzinach- blefowałam, Boże byle by się nie domyślił
Chyba uwierzył bo nic nie odpowiedział i wrócił do oglądania telewizji. Leżąc już tak pare godzin nagle przypomniało mi się o tym że nie mam co na siebie włożyć i będę musiała wybrać się na zakupy. Poinformowałam Czernego o swoich planach, on jednak wolał zostać w domu. Zakupy upłynęły mi przyjemnie patrząc na to czego się dzisiaj dowiedziałam. Kupiłam pare par botów, 2 sukienki, 3 koszulki i 1 koszule. Wracając do domu było po 15 a wiec rodzice powinni zaraz być w domu.
-Hej!- krzyknęłam w chodząc do domu i sprawdzając czy rodzice już są. Jednak nikt mi nie odpowiedział
Zaraz po wejściu przywitał mnie tata i poinformował że jedzie na przejażdżkę autem z Massimo. Tata uwielbiał szybkie auta, ogólnie interesował się motoryzacją tak samo Czarny. O dziwo byłam zmęczona, co prawda nic takiego nie robiłam, ale to może przez natłok informacji. Siedząc i się nudząc, przyszła mama do domu. Gdy dowiedziała się o tym co teraz robi tata i Don zaczęła roztaczać wizje tego co może ale nie musi się stać.
-Muszę się czymś zająć. Ugotujemy obiad!- nie byłam szczególnie zadowolona z tego pomysłu ale przytaknęłam.
-Muszę o to spytać. Czy to auto ma jakieś ograniczenia prędkości?
-Niestety muszę cię zmartwić ale no nie ma- w tym samym momencie do domu wszedł tata i Don uradowani jak małe dzieci
Podczas obiadu opowiadali co robili a Klara słysząc to przewracała tylko oczami.
-Massimo chodźmy do pokoju. Jestem zmęczona- wyszeptałam wprost do jego ucha
Czarny wstał od stołu, kulturalnie podziękował a następnie udaliśmy się do pokoju.
-Idę się umyć- powiedziałam i poszłam w stronę łazienki
-Dobrze- odpowiedział
Ogoliłam się i umyłam włosy. Wszystkie czynności zajęły mi ponad godzinę, zapewne zeszło by mi dużej gdyby nie to że mama też musiała iść się umyć. Ubrana w szlafrok poszłam w stronę pokoju. Wchodząc zauważyłam że Don z kimś rozmawia, z tonu rozmowy wynikało że nie był przychylny temu co ta druga osoba mówiła.
-Co się stało?- spytałam gdy się rozłączył
-Domenico i Olga biorą ślub- słysząc to zaczęłam biegać i skakać po pokoju
-Super! Super!- wykrzywiałam, po paru minutach uspokoiłam się i usiadłam na łóżku
-Kiedy? Gdzie? Jak?- dopytywałam
-W maju, pod koniec. Olga zażyczyła sobie żeby było to lato. Nie wierze że mój brat będę się żenił
-No a ja nie wierze że Olga będzie żoną- powiedziałam z lekkim niedowierzaniem
Gdy byłyśmy nastolatkami Olga zawsze powtarzała że nigdy nie będzie żoną i nie będzie miała rodziny. Nigdy nie zakochała się w nikim na prawdę, była w wielu związkach ale raczej nie były one poważne. Czarny porwał mnie a ja porwałam Olgę w ten świat. Myśle że przygoda którą zafundował mi zmieniła nas wszystkich. Kolejny dzień, pełny informacji. Wzięłam telefon i wybrałam numer Olgi w tym czasie Czarny poszedł się umyć
-Olgaaa!!!!!- piszczałam do telefonu
-Larii- wykrztusiła przez łzy
-Czemu mi nic wcześniej nie powiedziałaś?
-Lari, to się stało chwile temu, ja dalej nie dowierzam że za 3 miesiące wychodzę za mąż
-Ale cieszysz się?
-Tak i to bardzo
-Jutro pogadamy, idę nacieszyć się moim przyszłym mężem- i wcisnęłam czerwoną słuchawkę
Położyłam się do łóżka. Było wcześnie dość bardzo wcześnie bo raczej należałam do nocnych marków. Przynajmniej się wyśpię- pomyślałam i zasnęłam
Odrazu gdy się obudziłam spojrzałam na zegarek. Było po 9, czyli nie zaspałam. Czarnego już nie było. Wstałam i zeszłam na dół. Rozejrzałam się po pokoju i zobaczyłam....
CZYTASZ
Kolejne 365 dni
Любовные романыHistoria jest podobna do książki Blanki ,,Kolejne 365 dni" tylko losy trochę inaczej się potoczą. (Postacie są takie same)