ROZDZIAŁ 28

798 19 2
                                    



Po rozmowie z Olgą, poszłam się pomalować. Czarnego już nie było, początkowo się wkurzyłam ale szybko ochłonęłam. Zrobiłam lekki makijaż uczesałam na nowo włosy i byłam gotowa na przyjazd rodziców. Spakowałam się na pare dni do walizki bo wszystkie ciuchy które miałam w Taorminie znalazły się w Messynie i przez to tam nie miałam żadnych ciuchów. W czasie pakowania się dostałam wiadomość ,,Za niedługo przyjadę"- od Massimo.

-Jestem- krzyknął Czarny wchodząc do domu

Tak szybko przyjechał? Hm... Zeszłam na dół.

-Cześć- przywitałam się i pocałowałam go

Zauważyłam że jest zły. Przez to że Massimo poświęcał mi o wiele więcej czasu niż pół roku temu znałam go bardziej.

-Co się stało?- zapytałam zaniepokojona

-Olga i Domenico chcą się wyprowadzić- wycedził przez zaciśnięte zęby

-No i? To ich sprawa

-Nie rozumiesz...

-No właśnie ty nie rozumiesz. Zobacz w posiadłości załatwiacie swoje interesy i kręci się tam dużo podejrzanych osób jak tam ma mieszkać dziecko?- nakreśliłam mu sytuacje a on westchnął

-A jak się czuje mój syn?

-Wspaniale. Massimo myślałeś nad imieniem dla dziecka?

-Luca

-Napewno? A jak to będzie dziewczynka?

To imię nie kojarzyło mi się zbyt dobrze. Były to raczej przykre wspomnienia i takie o których chciałam zapomnieć. Ale jeśli Czarnemu zależy to mogę się zgodzić.

-A więc Stella, jestem pewien co do imion

Zdziwiło mnie imię Stella, Massimo rzadko zmieniał zdanie. Dla niego imię nie mogło być byle jakie, musiało mieć znaczenie

-Pójdę po walizki

-Ja pójdę- powiedział zatrzymując mnie w pół kroku

Po chwili znosił po schodach dwie walizki które spakowałam. Wyglądał tak seksownie że odruchowo przygryzłam dolną wargę. Zaszedł na dół i pojechaliśmy do Taorminy. Gdy dojechaliśmy było po 14. Przywitałam się z Domenico i poszłam z Olgą obgadać plan na firmę. Nie wiem jak ale gdy spojrzałam na zegarek było po 15 czyli wystarczająca pora żeby jechać na lotnisko.

-Ola na muszę jechać po rodziców, zaraz przyjadę

-Jedź, jedź tylko po woli

-Wiem

Zbiegłam szybko na dół. Poinformowałam Czarnego gdzie jadę, wzięłam kluczyki i pojechałam. Pogoda na Sycyli rozpieszczała, było jakieś 28° stopni. Podjeżdżając pod lotnisko ujrzałam mamę i tatę. Jak ja ich dawno nie wiedziałam- pomyślałam. Mama zauważyła mnie i pobiegła w moją stronę, ochrona jechała za mną wiec zaniosła walizki rodziców do auta.

-Cześć!- krzykłam do wsiadających rodziców

-Laura, kochanie- powiedziała mama

-Cześć, skarbie- powiedział na przywitanie tata

W aucie zanosiło się od śmiechów i chichów. Okazało się że mama zaczęła zajmować się malowaniem na szkle i zwolniła się ze swojej dotychczasowej pracy. U taty nic takiego się nie działo oprócz tego że kupił lepszy samochód. A natomiast ja opowiadałam moją Sycylijską sielankę, pomijając fakt że jestem w ciąży. Po przyjeździe okazało się że czeka na nas obiad. Wszyscy wspólnie usiedliśmy i zaczęliśmy jeść posiłek. Olga wyszeptała do mojego ucha:

-Wie o ciąży?

-Nie- odpowiedziałam przecząco

Przez resztę czasu, Domenico, Tomasz i Massimo pochłonęli się w konwersacji. Ja, mama i Olga siedziałyśmy w zupełnej ciszy przeżuwając jedzenie. Nie potrafiłam ukrywać tak istotniej rzeczy przed mamą, pewnie wyczuła że coś jest na rzeczy. Po zjedzeniu bardzo długiego obiadu wstałam dając znak Czarnemu że to ta chwila.

-Tata już o tym wie ale ty mamo nie. Muszę ci coś powiedzieć...- jąkałam się

-Będziemy mieli dziecko- dokończył Czarny

-To wspaniała wiadomość!- powiedziała mama i udała się w moim kierunku. Przytuliła mnie i dokończyła:

-Gratulacje, kochanie. Bardzo się cieszę.

A ja uśmiechnęłam się szeroko. Mama zawsze marzyła o wnukach a szanse na to że mój brat będzie miał dziecko były nikłe a więc mama liczyła na mnie. Teraz z Massimo znałam się o wiele dłużej i byliśmy po ślubie co napewno cieszyło mamę. Klara postanowiła uczcić tą nowinę. Zabawę przerwał dzwoniący telefon mojego męża. Po chwili podszedł do mnie.

-Muszę jechać, interesy. Przepraszam

-Jedź- powiedziałam krótko

Po mimo tego że Massimo i Domenico nie było atmosfera nadal była przyjemna a Olga co chwile zanosiła się śmiechem. Byłam zmęczona bo wstałam dość wcześnie. A więc postanowiłam pożegnać towarzystwo.

-Pewnie jesteście zmęczeniu pokarze wam gdzie jest wasz pokoju

-To prowadź- odpowiedział tata

Massimo ulokował rodziców tam gdzie poprzednio czyli daleko ode mnie i od Olgi. Byłam wystarczająco zmęczona dzisiejszym dniem. Wiedziałam że jutro czeka nie tak samo ciężki dzień bo będę musiała dość dużo popracować ze względu na to że planowałam otwarcie mojej firmy już za niedługo. A wiec po krótkim namyśle stwierdziłam że pora iść spać. Jeszcze szybko spojrzałam przez okno żeby upewnić się czy nie ma już Dona, nie było a wiec położyłam się łóżka a po chwili już spałam.

Obudził mnie dźwięk dzwonka. Wczoraj ustawiłam budzik na 9 bo iż moja firma nie była jeszcze otwarta było przy niej dużo pracy. Sięgałam ręką na lewą stronę łóżka. Był tam.

-Wyspałaś się?- spytał

-W miarę

-Mała wiesz że masz pracowników którzy mogą robić wszytko za ciebie?

-Ja tak nie chce. Chce żeby wszytko było stworzone prze mnie

-Jak ci idzie współpraca z Emi?- zmienił temat

-Dobrze, pomaga mi w wielu kwestiach

Leżeliśmy tak przez godzinę. Massimo wyjaśnił mi wczorajsze zniknięcie.

Kolejne 365 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz