Obudziłam się, czułam się bardzo zmęczona, gdy rozejrzałam się po pokoju zoriętowałam się że jestem w szpitalu. Na początku się wystraszyłam, po czym zaczęłam sobie przypominać poprzednie miesiące mojego życiaNagle jedna z maszyn która była przymocowana do mojego ciała zaczęła głośno piszczeć a następnie do pokoju wleciał mój mąż Czarny a za nim lekarze i pielęgniarki
Gdy spojrzałam na Massimo wyglądał na bardzo zmęczonego, ale nadal wyglądał olśniewająco
Pielęgniarki wyłączyły maszynę i podały mi leki, lekarz podszedł i powiedział:
-Dzień doby pani Lauro, była pani w śpiączce przez 2 tygodnie, może pani chwilowo być w szoku po wypadkowym ale z czasem wszytko się pani przypomni- powiedział i wyszedł
Pielęgniarka zmieniła mi wenflon i wyszła
-Massimo- wydukałam, nie wiedziałam co powiedzieć
-Tak, Lauro?- odpowiedział i podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło i chwycił moją reke i przyłożył do ust
Nagle mnie olśniło i zaczęłam przypominać sobie chwile gdy Flavio mnie katował i przypomniało mi się coś czego chyba wolałabym sobie nie przypomnieć, Luca nasz syn
Wzięłam rękę i zaczęłam pocierać nią brzuch, poczułam że mam mnóstwo jakiś szwów i plastrów, wystraszona co się mogło stać popatrzałam na Czarnego
Łzy zaczęły lecieć mi z policzków, ledwo słyszalnym głosem wydusiłam
-Luca...
Twarz Massimo zrobiła się smutna i widziałam że też chce mu się płakać
-Mała, pogadamy o tym jutro, jesteś bardzo osłabiona idź spać ja tu będę
Oszołomiona tym wszystkim co się stało, zamknęłam oczy i zasnęłam
Rano obudziło mnie słońce wpadające przez wielkie szklane okno gdy się odwróciłam ujrzałam Massimo, faktycznie tak jak powiedział, jest tu
-Proszę cię powiec mi co się stało...- powiedziałam do Czarnego
-Nie jesteś na to gotowa, ledwo co się obudziłaś ze śpiączki- odpowiedział
-Dobrze się czuje, ale wkurwia mnie to że nic nie wiem- krzyknęłam, byłam naprawdę zirytowana, wszyscy wokół wiedzieli co się stało tylko nie ja
Massimo był zdziwiony że miałam tyle siły żeby krzyknąć, sama się zdziwiłam
-Od którego momentu pamiętasz?
-Pamiętam jak Nacho przyprowadził mnie do willi Fernando Matosa a Flavio mnie katował a potem już nic
-Strzelił do ciebie- powiedział zaciskając zęby
-Kto? Nacho?- zapytałam zdziwiona
-Nie, Flavio- odpowiedział żałośnie
O dziwo zrobiło mi się lżej gdy usłyszałam że to nie Nacho, co parada to wszytko jego wina ale na Teneryfie było mi dobrze, polubiłam go
Massimo kontynuował- Marcelo wyładował w Flavio cały magazynek ale ten skurwiel jeszcze miał siłe i wyciągną broń...- słychać było że głos mu się łamie
-Wyciągną broń i strzelił do ciebie, kula wylądowała za wysoko i straciliśmy dziecko
Rozpłakałam się, to miało być dziecko moje i Massimo, owoc naszej miłości. Byłam wściekła na Kanaryjczyka, jak mógł do tego dopuścić
-Ty żyjesz to jest ważne- powiedział, było słychać że udawał i nie było to szczere
-I co teraz będzie?- zapytałam
-Jutro wracamy na Sycylię i tam będziesz kontynuować leczenie, będziemy mieli masę dzieci
Uśmiechnęłam się w miarę szczerze i zapytałam
-A co teraz z Nacho?- zapytałam lekko przerażona
-Japierdole! Ten skurwiel!- zacisną zęby i pięść
Trochę się przestraszyłam co mogło się stać, z moich oczu znowu popłynoł potok łez. Nagle poczułam że z mojego ciała wylewa się jakaś lepko-ciepła ciecz
Spanikowałam, nie wiedziałam co mam zrobić. Massimo spojrzał na mnie, widział że coś jest nie tak
-Mała, co się dzieje?- zapytał wystraszony
-Nie wiem, zawołaj lekarza!- krzyknęłam
-Jezu ty krwawisz!- powiedział i wybiegł z sali
Zaczęłam się czuć bardzo senna, ale wiedziałam że muszę jeszcze wytrzymać aż do przyjścia lekarza.
CZYTASZ
Kolejne 365 dni
RomansaHistoria jest podobna do książki Blanki ,,Kolejne 365 dni" tylko losy trochę inaczej się potoczą. (Postacie są takie same)