ROZDZIAŁ 37

703 18 5
                                    

-Nic się nie stało- powiedziałam najspokojniej jak potrafiłam

-Znowu, coś ci się stało przeze mnie

-To ja byłam naiwna

Oderwałam twarz Massimo od siebie i popatrzałam prosto w oczy Czarnego. Płakał, jego oczy były mokre od płaczu, tak samo policzki. Podniosłam się i ubrałam w sukienkę, usiadłam na krawędzi łóżka i zaczęłam mówić:

-To nie jest twoja wina, nie obwiniaj się za to. To ja byłam naiwna i łykłam bajkę którą mi sprzedał, po za tym nic się nie stało- ujęłam jego twarz w ręce i pocałowałam w czoło

-Zrobił ci coś?

-Nie, nic mi nie zrobił

-Kurwa!- krzyknął podnosząc się z łóżka

Był wściekły. Dziś był bardzo ważny dzień dla mojej przyjaciółki, nie chciałam psuć jej tego dnia. Było by to egoistyczne. W pomieszczeniu w którym byliśmy była łazienka weszłam tam i na tyle na ile było to możliwe poprawiłam włosy i make-up. Gdy wyszłam Massimo czekał na mnie.

-Proszę cię o jedną rzecz. Zapomnijmy na te kilka godzin o tym co się stało, nie psujmy Oldze i Domenico tego ważnego dla nich dnia

-Proszę cię- powtórzyłam gdy nie reagował

-Dobrze, ale nie obiecuje że będę umiał trzymać emocje na wodzy

Chwyciłam go za rękę i wyszliśmy, wracając na sale. Było mnóstwo pytań, które chciałam zadać ale nie chciałam potęgować złości Massimo. Wtedy napewno by nie odpuścił. Wszyscy bawili się w najlepsze. Olga siedziała z dwoma typowo mafijnymi typami i rozmawiali śmiejąc się przy tym. Zdezorientowani tym co widzimy usiedliśmy na swoich miejscach. Faceci widząc Dona, odrazu odsunęli się od Olo i poszli w głąb sali, a Olga odwróciła się w naszą stronę.

-Gdzie byłaś tyle czasu?- zapytała podejrzliwie- A już wiem, nie ma to jak szybki numerek, nie?

Wolałam żeby Olga myślała że pieprzyłam się z Massimo niż żeby wiedziała że koleszka Massimo próbował mnie zgwałcić, na jej weselu.

Przez całe przyjęcie Massimo nie odstępował mnie ani na krok, za to Olga przyglądała mi się podejrzliwie. Gdy Domenico dołączył do nas Olga w zupełności zajęła się swoim mężem. Bawiłam się dobrze, udawałam że nic się nie stało. Massimo dotrzymał obietnicy i też był spokojny i opanowany. Nagle w głowie odtworzył mi się obraz mojego oprawcy który leżał martwy, zalany krwią. Wiedziałam że Czarny działał pod wpływem chwili i nie wiedziałam czy w ogóle jestem bezpieczna. Jednak życie z takim człowiekiem nie jest najłatwiejsze, stałe ktoś próbuje zrobić ci krzywdę z nieznanego powodu. A na dodatek nie z twojej winy. Wstałam od stołu i udałam się w stronę łazienki. Czarny wyrwał się za mną. Zwymiotowałam, nie byłam przyzwyczajona widzieć śmierć człowieka, wtedy byłam w emocjach i jakoś nie przejęłam się tym. Moja kabina była zamknięta ale i tak wiedziałam że z nią stoi Massimo. Nie chciałam żeby słyszał jak wymiotuje ale cóż, zadecydował za mnie.

-Wszystko dobrze?- zapytał przerażony i zmartwiony

-Tak, wszystko ok. Jestem już trochę zmęczona

Nie mogłam dłużej znieść atmosfery między mną a Massimo. Chciałam skończyć tą szopkę i porozmawiać z nim szczerze. Wyjaśnić wszytko.

-Pożegnamy się i pójdziemy do pokoju

Zrobiliśmy dokładnie tak jak powiedział. Olga skrzywiła się ale wcisnęłam jej bajkę że się źle czuje. Massimo zaprowadził nas do naszego apartamentu, był dość mały ale przestronny. Usiedzieliśmy i zaczęliśmy rozmawiać.

-Naprawdę nic mi się nie stało..... Massimo- wyszeptałam a po moich policzkach ciekły łzy

-Ty i Luca nie jesteście ze mną bezpieczni,  mała to wszytko jest...- urwał

Czułam że się ode mnie odsuwa. Obwiniał się za to że po raz kolejny coś mi się stało przez niego...... Teraz dotarło do mnie że życie z mafiozą wcale nie jest takie łatwe i ja i dziecko nie jesteśmy bezpieczni.....

Gdy byłam z Czarnym nigdy mi się nic nie stało, zawsze gdy zostawił mnie z ochroną coś się działo.... To wszystko jest takie trudne......... Kocham Massimo całym sercem ale nie zniosę tego że przez moją głupotę ma poczucie winy. W końcu to ja byłam taka naiwna.

Czarny opowiedział mi kim był ten mafiozo i czemu w ogóle chciał mi coś zrobić. Z tego co powiedział, wynikało że nie było żadnego powodu. No tak- mafia. Tak to właśnie wygląda, nie ma powodu. Ja również opowiedziałam swoją wersje wydarzeń, nie pomijając żadnego szczegółu. Obydwoje byliśmy ze sobą szczerzy. Już wcześniej byłam zmęczona a teraz to już w ogóle.

-Dobranoc- wyszeptał Czarny

Kolejne 365 dni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz