*Fajna muzyczka dodaje klimatu do rozdziału, więc można słuchać podczas czytania 👀*
🧢Shuichi pov🧢
Tak właśnie zakończyła się część mojego życia z Kokichim.
~
Nie potrafiłem przestać płakać. Wszystkie wspomnienia wracały, łamiąc mi serce.
Każdy jego uśmiech, jego słowo, spojrzenie.. Wszystko wracało i sprawiało, że z moich oczu wypływało coraz więcej łez.Czemu nigdy nie umiałem mu powiedzieć co o nim myślę? Czemu byłem taki nieśmiały? Może gdybym wcześniej zrozumiał swoje uczucia, wszystko potoczyłoby się inaczej?
Czułem się winny.
Co jeśli Kokichi wyjechał przeze mnie? Co jeśli.. - do mojej głowy zaczęło napływać coraz więcej myśli.
Wziąłem głęboki oddech aby się uspokoić, jednak to nie pomogło. Przed chwilą straciłem, najważniejszą osobę w moim życiu... Co jeśli mogłem temu zapobiec? Czułem się głupi.
Otarłem łzy z policzków, mimo iż co sekundę napływały nowe. Chciałem się położyć i nie wychodzić z łóżka do końca dnia.. Tak więc zrobiłem.
Ledwo położyłem się na swoim łóżku, ze swojego wstał Kaito.
-Rantaro, Shuichi, wstawajcie. - powiedział głośno.
Rantaro najwyraźniej już nie spał ponieważ wstał od razu. Ja natomiast ani drgnąłem.
-Hej Shuichi wszystko w porządku?- spytał Kaito
Nie odezwałem się. Cicho płakałem w poduszkę udając, że śpię. Po chwili usłyszałem, że drzwi do pokoju się zamykają co oznaczało, że Kaito i Rantaro wyszli.
-..-Kokichi.. - wyszeptałem patrząc na zdjęcia przyklejone do mojej ściany. Na prawie każdym z nich byłem ja i Kokichi (oraz niektórzy uczniowie z naszej klasy).
Uśmiechnąłem się przez łzy. Po raz kolejny wróciły wspomnienia.
Zamknąłem oczy, po czym szybko je otworzyłem, mając nadzieję, że to wszystko było tylko złym snem i gdy je otworze, obok mnie będzie siedział roześmiany Kokichi. Jednak to nie nastąpiło.
Spojrzałem w stronę gdzie jeszcze pół godziny temu leżała jego walizka. Jednak w tym momencie coś innego zwróciło na siebie moją uwagę. Coś było pod łóżkiem Rantaro.
-H-huh?-wyszeptałem schodząc po drabince, po czym wyjąłem to 'coś' , które okazało się być pudełkiem ze wzorem w charakterystyczną czarno-białą kratę. Byłem pewny, że należało do Kokichiego.
Otworzyłem je i pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była kartka. Wziąłem ją ostrożnie do rąk (które jak zauważyłem lekko się trzęsły) i spojrzałem na... portret Kokichiego, który niedawno rysowałem.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
-Narysuj coś. - powiedział przysuwając do mnie swój zeszyt.
-Oh, nie umiem rysować.. Poza tym nawet nie wiem co. - powiedziałem nieśmiało.
-Hmm, już wiem! Narysuj swojego ulubionego pantożernego lidera, czyli mnie~! - zaproponował śmiejąc się.

CZYTASZ
Już Nigdy Nie Będziesz Sam- Saiouma
FanficShuichi postanawia wybaczyć Kokichiemu za wszystko co się stało w morderczej grze, która jak się okazało, była symulacją. Czy zostaną przyjaciółmi? A może kimś więcej? Nie dowiesz się jeśli nie przeczytasz (☞ ͡° ͜ʖ ͡°)☞ ~ZAKOŃCZONE~