2.

107 4 10
                                    

-...Anarką Couffaine

__________________

- A kto to wogule jest?

-Z tego co pamiętam jest to chyba mama twojej koleżanki z klasy- Juleki.

-A co wy wogule będziecie robić?

-Będziemy pracować nad projektem, który ma wesprzeć statki oraz wodne środki transportu, myślę, że zajmie nam to z miesiąc, a żeby pracowało się w tematycznym miejscu będziemy pracować na jej statko-domu.

-A po co mi wiedza gdzie będziecie pracować?

-Bo będziesz chodzić tam ze mną.

-CO? Do czego wam niby jestem potrzebna?

-Nie jesteś nam potrzebna, ale chciałbym, żebyś gdzieś wyszła ,dlatego nie masz wyjścia- będziesz chodzić ze mną.

-A szkoła?

-Masz już od tygodnia wakacje kochanie.

-Uhh, no ok... ale ile wam to dziennie będzie zajmować?

-Mniej więcej 2-3 godziny, a teraz idź już do pokoju, bo zaraz będzie kolacja.

-Pa.- i z grymasem na twarzy udała się do pokoju.

Po kilkudziesięciu minutach Chloe zjadła (jak zawsze sama) kolację , umyła się, ogarnęła twarz położyła się do łóżka , włączyła telewizor i nawet nie wiedziała kiedy ale zasnęła.

Rano obudziła się i prędko spojrzała na zegarek, który wskazywał godzinę 10:05. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że obok jej łóżka leżała kartka, gdzie było napisane, że na 10.30 idą do Anarki. Chloe szybko poderwała się z łóżka i podbiegła do szafy. Szukała jakiś ubrań, jednak jak każda dziewczyna  ''nic nie miała''. W końcu postawiła na Białą spódniczkę i żółtą bluzkę hiszpankę, bo było dziś bardzo ciepło. Do tego ubrała łańcuszek z pszczołą, złote kolczyki i złotą bransoletkę na kostkę. Kiedy już była ubrana poszła do łazienki, umyła twarz i zrobiła sobie delikatny makijaż. Zrobiła luźnego koka zostawiając z przodu dwa kosmyki włosów. Szybko ubrała czarne koturny, wzięła torebkę i telefon po czym zeszła na dół.

-O, już jesteś córuniu, chodź do limuzyny.

Blondynka wsiadając jak zwykle usłyszała: ''zapraszam panienkę do środka'' , co już doprowadzało do szału. 

Jechali dosyć krótko, po czym zatrzymali się przy jakimś statku. Kiedy wchodzili na pokład od razu wiedzieli, że tutaj artystyczny nieład jest mile widziany. Znienacka wyskoczyła zza rogu Anarka ubrana nieco jak pani od plastyki pomieszana z piratem.

-Witaj burmistrzu na moim pokładzie...ooo, to pewnie Chloe- pańska córka tak? 

-Tak, Chloe przywitaj się.

-Dzień Dobry proszę pani.

-Nie mów do mnie Pani złotko, wtedy czuję się staro. Mów mi Anarka- Powiedziawszy to puściła oczko do Chloe, na co dziewczyna się uśmiechnęła.- I żeby było jasne... czujcie się jak u siebie.

Chloe usiadła na jednej z kanap, którą dostrzegła, wyjęła telefon i zaczęła przeglądać media społecznościowe. Po prawdopodobnie 30 minutach zgłodniała, więc postanowiła przejść się w poszukiwaniu kuchni. Zeszła na dół i poszła na wprost.Zobaczyła jakiś pokój, więc pewnie należy do Juleki i chociaż mimo, że nie miała dobrych relacji ze swoją klasą to jej brzuch mówił, że trzeba coś zjeść na śniadanie. Weszła do pokoju i nikogo nie widziała dopóki nie zerknęła w lewo gdzie był ten sam chłopak co u Marinette. Te same niebieskie końcówki włosów. Grał na gitarze jakąś melodię i szczerze mówiąc podobała jej się. Była taka swobodna, delikatna oraz jednocześnie stanowcza. 

Królowa jest tylko jedna || MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz