1.

137 7 2
                                    

-To jest żałosne! Totalnie żałosne!Nie będę tam spać!- krzyknęła po raz 3 oburzona Chloe.

-Córeczko, zrozum, że muszę wyjechać w sprawach służbowych i na ten czas zamykam hotel i nie możesz zostać w nim sama... .

-To nie mogę nocować u Adrieniśka?!

-Tłumaczyłem Ci już, że Ojciec Adriena wyjechał. Uwierz mi ale rodzina Dupain-Cheng nie jest taka zła. Zresztą tam musisz tylko spać.

-Może i nie są tacy źli ale Marinette już tak... . NIGDZIE NIE BĘDĘ NOCOWAĆ!

-Po pierwsze córeczko to to są tylko 3 dni, a po drugie to KONIEC DYSKUSJI i się pakuj, bo za 2 godziny masz być w piekarni.- po tych słowach Chloe tupnęła nogą i ruszyła w kierunku windy.

****

-Mamo, dlaczego musi u nas nocować ta rozpuszczona blondyna?- powiedziała z irytacją w głosie Marinette.

-Nie wypada odmawiać pomocy i to SZCZEGÓLNIE burmistrzowi. A Chloe za półgodziny przyjdzie, więc ogarnij nieco pokój, i choć pomóż nam z makaronikami.- powiedziała czule do córki Sabine po czym wróciła do zamiatania piekarni.   Marinette szybko pobiegła na górę i powkładala wszystkie ubrania do szafy. Kiedy jakoś domknęła szafę ,usłyszała dzwoniący telefon,  podeszła do biurka i nacisnęła zieloną słuchawkę. 

*rozmowa*

-Cześć Luka

-Hej Mari o której mam przyjść?

-P-przyjść? A po co... .

-Przecież miałem Ci pomóc z matematyką przed sprawdzianem

-AAA, no tak...hehe...to może o....za....za 30 minut 

-Ok to do zobaczenia

-No pa...

Marinette rozłączyłą się i pobiegła na dół pomóc rodzicom z makaronikami

****

-Córeczko już się spakowałaś?- spytał ojciec Chloe wchodząc do jej pokoju.

-Tak, możemy jechać do nich... .

-Dobrze to chodź na dół z torbą.- Dziewczyna niechętnie wstała szybko ubrała bluzę i poszła do windy.

-Zapraszam panienkę do samochodu- powiedział szofer i gestem zaprosił ją do limuzyny. 

Chloe siedziała w aucie i miała naprawde wielką nadzieję, że Marinette nie będzie w domu.

****

Ciemnowłosa siedziała na krześle przy biurku przeglądając internet kiedy usłyszała dzwonek do drzwi. ''O nie to ona''- pomyślała. Lecz po chwili usłyszała głos mamy: 

-Marinette! Luka przyszedł!- uff to na szczęście tylko Luka... . Po chwili chłopak już otwierał klapę jej pokoju.

-Cześć Mari

-No hej ,siadaj na kanapie- po tych słowach Marinette wstała i zaczęła szukać podręcznika od matematyki kiedy usłyszała dzwonek do drzwi była tego w 100% pewna- to jest CHLOE. I miała rację , bo z dołu usłyszała coś w stylu: ''dzień dobry panie burmistrzu'' oraz ''idź do pokoju Marinette''. Ale kiedy usłyszała to ostatnie to stanęła w bezruchu i wiedziała, że zaraz do jej pokoju wejdzie jej największy wróg, a do tego jest u niej Luka. Na to wydarzenie nie musiała długo czekać, bo już po chwili jej klapa w podłodze się otworzyła a w niej była sama Chloe z typowym dla niej olewackim spojrzeniem. Chloe odłożyła swoją torbę pod biurkiem spojrzała na Lukę, a potem na Marinette wzrokiem, który wręcz zadawał pytanie : ''kto to jest?''.

-To jest Luka, mój kolega- to ostatnie słowo ledwo wyszło jej z gardła, bo mimo wszystko nadal go kochała i chciała z nim być ale nie mogła.

-Hej...Chloe?- przywitał się Luka

-Eeee.. hej?- powiedziała Chloe i spojrzała na niego jak na dziwaka, który nawet nie ma pewności jak ona się nazywa.

-Tylko nie tykaj mojej torby Dupain-Cheng - powiedziała kierując się do klapy w podłodze, żeby za chwilę do niej wejść. 

****

Chloe powiedziała rodzicom Marinette, że wychodzi po czym wyszła z piekarni i ruszyła w stronę parku. Usiadła na ławce, wyjęła telefon po czym zaczęła przeglądać instagrama. Po jakimś czasie nudnego siedzenia na ławce postanowiła pójść się gdzieś przejść, bo do tej całej Marinette to ona nie wróci. Poszła do swojej ulubionej kawiarni gdzie zamówiła waniliowe latte. Kiedy wypiła kawę i zapłaciła kelnerowi zaczynało już się powoli ściemniać, a jej brzuch dawał znać, że kawą się nie najadł i pora wrócić do piekarni coś zjeść. 

Kiedy weszła do piekarni od razu poczuła zapach świeżo pieczonego chleba. Tata Marinette wyciągał właśnie pieczywo z pieca nucąc coś pod nosem.

-Dobry wieczór... - powiedziała Chloe.

-Oooo witaj Chloe. Przyszłaś w samą porę, bo kolacja już czeka , więc idź na górę i usiądź do stołu-Kiedy Chloe to usłyszała to aż zrobiło się jej ciepło na sercu , bo jej tata nigdy nie zaprosił ją na kolację tylko zawsze to służba ją wolała aby przyszła i tyle. Pokiwała głową na zgodę i ruszyła po schodach na górę. Kiedy weszła do pokoju zobaczyła Marinette, Lukę i Sabine siedzących przy stole i zajadających się naleśnikami z jagodami.

-Witaj Chloe! Siadaj, bo naleśniki za chwilę nie będą takie ciepłe jak teraz, a jak wiadomo ciepły naleśnik to lepszy naleśnik.

Chloe nieśmiało usiadła przy stole i zaczęła jeść.

Po zjedzeniu dziewczyna poszła do łazienki by się umyć i ogarnąć twarz. Po paru minutach już leżała pod kocem i przeglądała instagrama. Kiedy się zorientowała, że dochodzi już 24 szybko zgasiła lampkę , po czym zasnęła.

****

*3 dni później*

W końcu tata Chloe wrócił, więc mogła wrócić do swojego domu, jednak...nie było tak źle. U Państwa Dupain-Cheng czuła, że kogoś obchodzi i ktoś się o nią troszczy, bo w domu nie czuła tych emocji. 

Kiedy podjechała pod hotel szofer otworzył drzwi i powiedział te swoje : ''zapraszam panienkę''. Za nią wszedł jej ojciec i kolejny pracownik hotelu. Na twarzy burmistrza było widać radość, czyli na wyjeździe pewnie zawarł jakąś umowę czy coś w tym stylu. Kiedy dostała do ręki swoją torbę ruszyła do taty aby się dowiedzieć czemu jest taki szczęśliwy.

-Co się stało , że taki uśmiechnięty od ucha do ucha jesteś?

-Córeczko, na wyjeździe nawiązałem współpracę...

-No jakie nieprzewidywalne- pomyślała Chloe

-...z Anarką Couaffaine

______________________

A więc to jest pierwszy rozdział.

Wiem krótki ale jutro będę pisać drugi rozdział i będzie dłuższy 

Bayyy :>

Królowa jest tylko jedna || MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz