Rozdział 11

452 16 1
                                    

  Bonnie została u mnie na noc cieszyłam się, tego bo pierwszy raz miałam babski wieczór. Rozmawiałyśmy, o chłopakach lub innych rzeczach to było bardzo miłe, z jej strony, że wydrążyła mnie w świat, który nie znałam.

  Spaliśmy bardzo długo dopóki ktoś nie zaczął dzwonić na domofon to stałyśmy jeszcze dłużej. Zeszłyśmy na dół w piżamach i poszłam otworzyć drzwi zobaczyłam, że stoi tam Elena i Caroline zaprosiłam je do środka.

- Zjecie śniadanie bo będę robić - Powiedziałam i spojrzałam na nie.

- Chętnie - Odpowiedziały równocześnie więc poszłam do kuchni i postanowiłam, że zrobię tosty.

- Mogę wiedzieć skąd taka nagła wizyta? - Spytałam i spojrzałam na dziewczyny dając tosty na stół i herbatę - Herbata jest, z werbeną więc uważaj Caroline - Dodałam po chwili.

- Dlaczego pijesz herbatę, z werbeną? - Spytała Elena zerkając w moje oczy.

- Bo niby pierwotny wampir może użyć na was perswazji, a problem polega na tym, że Klaus może używać jej na swoim rodzeństwie dlatego ją pije - Odpowiedziałam zgodnie, z prawdą spoglądając na nie i zaczęłam pić lekko się krzywiąc.

- A przyszłyśmy tu bo Bonnie nie było w domu więc od razu wiedziałyśmy, że będzie tu dlatego przyszłyśmy - Powiedziała Caroline.

  Kiedy wyszły byłam trochę smutna, z tego powodu, ale wiedziałam, że każdy ma własne sprawy do obgadania.

Chciałam, z moim rodzeństwem się jakoś dogadać, ale też wiedziałam, że to nie ma jakiegoś sensu bo jeśli powiem, że chce się zabić znowu zostanę zasztyletowana. Moje rodzeństwo tak właśnie działa i to wcale nie jest fajne.

  Wyszłam, z domu i poszłam do miasta nie mam samochodu bo bym nie umiała tym jeździć. Czułam się dziwnie bo każdy mnie obserwował nie wiem właśnie dlaczego. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Rebeki.

- Słucham? - Spytała kiedy odebrała.

- Masz ochotę się spotkać i porozmawiać, czy nie bardzo? - Zapytałam chcąc znać odpowiedź.

- Niech będzie - Odpowiedziała i się rozłączyła nawet nie pytając gdzie jestem.

Cicho westchnęłam bo Rebekah czasem potrafi złościć się długi czas, a przecież to ja powinnam być zła, a nie ona.

  Czekałam na nią w parku ponad pół godziny byłam zła, że się nie zjawia, a facet, który siedzi na przeciwko mnie cały czas się na mnie gapił.

Zaczęłam czuć się niebezpiecznie i postanowiłam, że zadzwonię do Klausa. Klaus powiedział, że zjawi się za jakieś pięć minut i mam się nie martwić.

Coraz bardziej się bałam czułam jak na mnie patrzy i uśmiecha się dziwnie w moim kierunku. Wreszcie przybył mój brat i usiadł obok mnie przytulając moje ciało do jego.

- On się patrzy - Wyszeptałam cicho zaczynając oddychać szybko.

- Spokojnie Elijaha się nim zajmie - Powiedział uśmiechając się do mnie.

- Zabierz mnie stąd - Wymamrotałam cicho czując atak paniki - Rebekah miała tu być - Dodałam po chwili kiedy Klaus pomógł mi wstać i mnie zabrał.

- Rebekah powiedziała, że nigdzie nie idzie - Powiedział i wziął mnie na ręce i pobiegł w wampirzym tempem do posiadłości ich.

____________________________________________

I jak rozdział się spodobał? Jest pierwsza nad ranem, a ja piszę rozdział dla was. Zachęcam do komentowania bo to daje mi dużo motywacji do dalszej pracy w pisaniu prac.
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.
3/8

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz