Obudziłam się wtulona w Damona, który zamiast spać tulił mnie do swojego ciała. Byłam wreszcie szczęśliwa, że komuś na mnie zależało.
Mimo, że Damon kieruje się na takiego złego faceta dla mnie był uroczy i słodki. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w czubek głowy.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłem ci krzywdy - Powiedział dotykając mojego policzka.
- Nie zrobiłeś było wspaniale - Odpowiedziałam mu, z uśmiechem na twarzy.
- Cieszę się, że ci się podobało bo mnie także - Wymamrotał cicho mi do ucha przygryzając jego płatek.
- Zakazany owoc smakuje najlepiej - Szepnęłam cicho i musnęłam lekko jego usta - Zjemy śniadanie? - Dodałam uśmiechając się delikatnie.
- Możemy - Odpowiedział i właśnie w tej samej chwili usłyszeliśmy dzwonek jego telefonu.
Szybko odebrał i zaraz jego mina zmieniła się diametralnie. Nie wiedziałam, o co chodzi, ale podejrzewałam, że coś się stało strasznego. Kiedy zakończył rozmowę spojrzał na mnie i cicho westchnął.
- Muszę iść Stefan dzwonił coś się stało zadzwonię do ciebie - Powiedział i zaczął szybko się ubierać, a później wyszedł.
Trochę było mi przykro, że nawet mnie nie pocałował przez wyjściem, ale coś musiało się stać strasznego, że tak wyleciał.
Wyszłam, z łóżka i poszłam do łazienki wcześniej zabierając ciuchy. Umyłam się i postanowiłam, że zmienię trochę kolor moich włosów nie chciałam mieć czarne.
Umyłam swoje ciało i włosy i wyszłam, z wanny. Ubrałam i ogarnąłam się trochę przed lustrem i wyszłam, z łazienki. Posprzątałam trochę w domu ciesząc się, że wczoraj było mi miło i sympatycznie, z Damonem.
Nie wiedziałam co będzie między nami, ale liczyłam na jakiś poważny związek. Zadzwonił mój telefon spojrzałam na wyświetlacz okazało się, że to Bonnie.
- Hej Bonnie co tam? - Spytałam kiedy odebrałam.
- Jesteś w domu? Bo ta sprawa jest ważna - Powiedziała cicho.
- Jasne, że tak więc jak chcesz to wpadaj - Odpowiedziałam jej i pożegnałam się, z nią mówiąc wcześniej, że drzwi są otwarte.
Czekając na Bonnie wypiłam krew, ale nie przetrawiłam jej do końca i od razu poszłam zwymiotować.
Nie mogłam pić krwi ludzkiej, a tą co mi dał Elijaha smakowała mi i organizm mój się przyjął. Nie wiedziałam dlaczego i co mi jest w końcu jestem pierwotną wampirzycą i powinnam żywić się krwią.
Czekając na Bonnie myślałam, o tym wszystkim co się dzieje w moim organizmie bałam się, że jestem, z kimś przywiązana.
To wszystko było ciężkie dla mnie niedawno wyszłam, z trumny poznałam miłych ludzi moje rodzeństwo dalej planuje jakby mnie znowu wepchać do tej trumny.
A ja? Ja mam po prostu już dość tego wszystkiego co się dzieje moja rodzina nigdy nie była normalna i mimo, że chciałam wapsować się do niej to nie potrafiłam.
Usłyszałam otwierające się drzwi wiedziałam, że to Bonnie więc się nie martwiłam. Przyszła do kuchni i spojrzała na mnie.
- Co się dzieje Kira? Wyglądasz słabo - Powiedziała patrząc na mnie.
- Nie mogę pić krwi nie wiem co się dzieje, ale to nie jest teraz ważne mów, o co chodzi - Odpowiedziałam jej i gestem dłoni pokazałam jej, że ma usiąść.
- Uda nam się zrobić sztylet mamy wszystkie potrzebne składniki i mam pytanie mogę robić go tu, z moją przyjaciółką? - Spytała mówiąc mi wszystko.
- Tak możesz go tu zrobić, ale Bonnie uważaj na siebie bo nie chce by ci się coś stało - Powiedziałam poważnie zagryzając swoją wargę.
- Nic mi nie będzie więc spokojnie za dwa dni pełnia wtedy będziemy robić sztylet - Odpowiedziała mi, a ja się tylko uśmiechnęłam.
Wiedziałam, że najpierw musiałabym wygonić swoje rodzeństwo bym została ja i Klaus, a później go przebije sztyletem tak jak moje rodzeństwo. Plan jest idealny i mam nadzieję, że się powiedzie.
____________________________________________
No i jak podoba się rozdział? Boże jest godzina czwarta rano a ja piszę rozdział, a i trzeba dodać, że mam 10% baterii dobrze, że udało mi się napisać ten rozdział.
Zachęcam do komentowania bo to daje mi dużo motywacji do dalszej pracy w pisaniu.
Pozdrawiam serdecznie wasza Dzumana.
6/8
CZYTASZ
Siostra
VampirUciekam cały czas biegnę przed siebie nie zwracam uwagi na nikogo. Nie wiem dokąd biegnę, ale oni są coraz bliżej złapią mnie i zabiją. Wbiegłam do lasu nie miałam sił już uciekać czułam, że słabne, ale nie mogłam się poddać. Schowałam się na drzewi...