Rozdział 2.12

309 17 4
                                    

Obudziłam się dziś niezwykle wypoczęta czułam się dobrze, że nic nie naruszyło mojego spokojnego snu. Wstałam, z łóżka wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki się ogarnąć kiedy skończyłam wyszłam na dwór widząc niezły harmider.

- Kiro zbudowaliśmy domy tylko do niech potrzebujemy mebli - Powiedział Max podchodząc do mnie. Wyciągnęłam jedną, z wielu kart kredytowych i podałam mu ją.

- Kup meble dla całej watahy niech wybierają jakie chcą - Powiedziałam i zobaczyłam jak wilki były trochę zdziwione tym chyba nikt nie podarował im tyle co ja
- Kupcie jeszcze zabawki jakieś i łóżeczko czy cokolwiek dla niemowlaków dziś zabieram Hayley do nas - Dodałam i spojrzałam każdemu w oczy. Wszyscy pokiwali głową więc pożegnałam się, z nimi i wsiadłam do swojego samochodu.

Wiedziałam, że moje rodzeństwo jak mnie zobaczy ukarze mnie, ale też nie miałam wyboru musiałam zabrać Hayley do siebie. Zaparkowałam pod posiadłością mojego rodzeństwa czując zdenerwowanie w końcu jestem śmiertelna i będą mogli mnie zabić.

Wysiadłam, ze samochodu zamykając drzwi i weszłam do domu jak zawsze można tam było usłyszeć kłótnie. W tej chwili się bałam, że mogą mi zrobić krzywdę, ale też wiedziałam, że muszę być twarda chociaż Elijaha nic nie zrobi bo mnie już widział.

- No proszę moje rodzeństwo znowu się kłóci - Powiedziałam, a wszystkie spojrzenia wylądowały na mojej osobie.

- Kira - Szepnęła cicho Rebekah, ale za chwilę sobie przypomniała co jej zrobiłam i napadła na mnie.

Uderzyłam w ścianę bardzo dużą siłą Rebekah nie wiedziała, że jestem wilkiem dlatego broniłam się jak tylko mogłam.

- Rebekah puść Kire - Powiedział Elijaha widząc, że mnie dusi.

- Złamie jej kark, a później jak się obudzi to na nowo będę ją torturować - Odpowiedziała mu dalej dusząc mnie.

- Zostaw też coś dla nas droga siostro - Odpowiedział Klaus, a ja nie zastanawiałam się długo tylko chwyciłam serce Rebeki. Była zdziwiona tym i zaskoczona.

- Uspokójcie się wszyscy - Powiedział Finn podchodząc do nas - Puść serce Rebeki Kiro - Mówił uspokajająco więc je puściłam tak jak ona przestała mnie dusić.

- Teraz nie jestem wampirem więc można łatwo mnie zabić - Powiedziałam spoglądając na nich wszystkich - Myślicie, że chciałam was zasztyletować, ale sami doskonale wiecie, że to nie prawda - Zaczęłam mówić cicho wzdychając przyjmując chusteczkę od Finna - Widzieliście, że się zabiłam, ale ktoś postanowił na nowo mnie tu zesłać tym razem pod inną postacią jestem Królową wszystkich wilków moje wilki mnie słuchają to ja zdjęłam ich klątwę, z małą pomocą i to ja mam układy, z przodkami - Powiedziałam zagryzając swoją wargę.

- Czemu mamy ci wierzyć hm? Stworzyłaś sztylet dla mnie uśpiłaś mnie - Zaczął mówić Klaus podchodząc do mnie.

- Chcesz dowodu zgoda - Szepnęłam cicho i podeszłam do stolika rozbijając szklankę przecinając sobie dłoń - Co czujecie? - Spytałam czując ból w dłoni widziałam jak wszystkim żyłki powychodziły oprócz Elijahy.

- Rana się nie goi - Powiedziała Rebekah patrząc na mnie znienawiścią i podziwem.

- I nie będzie się goić - Odpowiedziałam jej i wzięłam chusteczkę, którą wcześniej dał mi Finn i opatrzyłam sobie dłoń. Zobaczyłam jak Hayley podchodzi do mnie i od razu mnie przytula przyciągnęłam ją bliżej tuląc do swojego ciała. Czułam jak jej łzy jej się leją i domyśliłam się, że to ciążowe humory.

- Co obiecałaś przodkom? - Spytała i spojrzała na mnie.

- Nic takiego nie martw się tym i idź się pakować - Powiedziałam i kiedy poszła na górę spojrzałam na moje rodzeństwo - Widziałam naszą matkę u przodków coś kombinują tylko nie wiem co - Dodałam i spojrzałam na moje rodzeństwo.

Nagle poczułam ból upadłam na czworaka już wiedziałam, że jeden, z wilków się przemienił. Zaczęłam głośno oddychać, a kiedy skończyło się to spojrzałam na rodzeństwo i powoli wstałam chcieli zapytać co to było, ale nie miałam zamiaru im mówić.

- Po co Hayley ma się spakować? - Spytał Kol patrząc na mnie. Czułam jak po plecach leje mi się krew, ale nie nie pokazałam nikomu mojego bólu.

- Hayley wprowadza się do mnie i nie możecie jej zabronić ona tu nie jest bezpieczna, a ja mam ją chronić - Powiedziałam i wzięłam torbę Hayley kiedy się tu pojawiła - Widzę, że się denerwujecie, ale tu każdy wampir ma wstęp do waszego domu nie będę ryzykować życia Hayley, a do nas nikt nie wejdzie nie mają szans wejść - Dodałam i wyszłam, z dziewczyną.

Wsiadłyśmy do samochodu i odjechałyśmy chociaż ból był okropny nie chciałam pokazać tego, że cierpię.


____________________________________________

Chciałabym by Oli napisała romans, z Marcelem i żeby Rebekah była zła. Ale rozdział mi się ogólnie podoba.
Paula

SiostraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz