Rozdział 8 | Zmartwienie

286 22 16
                                    

Kiedy tylko Kageyama zjadł - a zrobił to z prędkością światła - podziękował za posiłek i pobiegł do gabinetu pielęgniarki. Był zmartwiony o Hinate i czuł się temu winny. Dobrze to wiedział, że rudzielec przesadzał z treningiem, a i tak pozwolił mu ćwiczyć. Mógł zapobiec jego głupocie gdyby tylko szybciej z nim porozmawiał.

Lekarze właśnie wychodzili ze szkoły, a przy nieprzytomnym Hinacie siedział pan Takeda. Nauczyciel zaprosił śmiało chłopaka do środka i objaśnił wyniki jakie przedstawili profesjonaliści. Hinata właściwie obudził się gdy przyszli i spokojnie go zbadali. Stwierdzili niedobór witamin i zmęczenie, a nagły i intensywny wysiłek podczas treningu spowodował utratę przytomności. Podali mu tylko lek uzupełniający potrzebne wartości odżywcze i zalecili odpoczynek - a poza tym wszystko było w porządku. Potem Hinata zasnął.

- Muszę jeszcze poinformować o tym zdarzeniu rodziców Hinaty. Orientujesz się gdzie on mieszka? - zapytał Kageyamę.

- Mieszka sam w mieście i właściwie jest moim sąsiadem.

- W takim razie zadzwonię do nich i poinformuję o sytuacji. Jeśli możesz to zostań tutaj z nim.

- Oczywiście.

Pan Takeda wyszedł, a jego miejsce zajął Kageyama. Usiadł na taborecie obok łóżka i spojrzał wtedy na twarz rudzielca. Wyglądał na zmęczonego nawet jeśli właśnie odpoczywał. Spał i kiedy tak Kageyama mu się przyglądał pomyślał co mu powie gdy się obudzi. "Ty kretynie" albo "to twoja wina" to było wszystko co chodziło mu po głowie, ale to na pewno nie było dobrym pomysłem. Z drugiej strony "jak się czujesz?" brzmi strasznie miękko jak na Kageyamę.

Wysoki chłopak przymknął oczy. Było już późno - wszyscy brali kąpiel po treningu, a on tam siedział i nawet kiedy po kilku minutach wrócił pan Takeda i zaproponował mu by dołączył do pozostałych, on wolał tam zostać. Trochę nie wiedział jak spojrzeć w twarz innym kolegom jeśli to on obciążał tak Hinate i jeśli sprawiał im dziś podczas meczu problemy. Szczególnie Tsukishimie, z którym stał się słabym ogniwem dla przeciwników.

Trochę sfrustrowany siedział tam sam, brudny i spocony, zmęczony i siedząc przysypiał. W pomieszczeniu było uchylone okno i gdy czas tak mijał to robiło się tam coraz chłodniej. Księżyc za oknem świecił jasno i oświetlał pokój wyraźnie.

W pewnym momencie Hinata mruknął coś pod nosem i zwinął się w kłębek. Zrobiło mu się zimno, zatrząsł się i się wybudził. Kageyama wstał i sięgnął po koc leżący pod jego stopami. Przykrył go po samą szyję i wtedy ich spojrzenia się ze sobą skrzyżowały. Rozgrywający pochylał się nad nim blisko.

- Kageyama, co ty tu robisz? - zapytał go Hinata. - Czy to sen?

- Nie bądź głupi! - zawołał i usiadł na swoim miejscu. - Zemdlałeś po meczu, pamiętasz?

- Ach tak, pamiętam - mruknął i niespodziewanie usiadł.

- Powinieneś leżeć - upomniał go. Nie chciał by pomyślał, że się o niego martwi, dlatego skrzyżował ręcę na piersi i znowu zamknął oczy by na niego nie patrzeć. - Tak trenowałeś jak głupi, że w końcu się przetrenowałeś. Powinieneś sobie trochę odpuścić.

- Nie chciałem - przyznał. - Chciałem stać się silniejszy i chciałem wygrać. Dlatego ćwiczyłem i ćwiczyłem, i ćwiczyłem... i wygraliśmy.

- Dzięki pracy zespołu!

- He? - zdziwił się, że to Kageyama mówi o zespole. - Wiem, że sam bym tego nie zrobił, ale... cieszę się, że mogłem się do tego przyczynić. Bo wiesz, Tsukishima powiedział mi, że raczej nie dostane szansy by być w składzie głównym, ale udało mi się i dlatego bardzo się ucieszyłem.

Król Boiska | Haikyuu | BxBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz