Rozdział XXI | Ciemne oczy, które oczekiwały jasnej odpowiedzi

993 102 20
                                    

Pobudka była bardzo nieprzyjemna. Całe ciało się rozrywało i naciągało, jakby wciąż przechodziło niewyobrażalny ból, który był spowodowany nadmiernym biegiem i przeciążaniem organizmu. Ciężko było mu także na umyśle. Właściwie to uczucie było podobne do średniego rodzaju kaca, który rwie mięśnie i powoduje kłucie pod czaszką.

Omega czuł się zmęczony, chociaż dosyć długi okres czasu był nieprzytomny. Nie miał siły się podnieść. Otworzył jedynie oczy i rozglądał się na tyle, na ile pozwoliła mu szyja, która również go bolała.

Przed sobą miał jasny sufit, z którym zetknął się na samym początku. Na nim wisiały dwie lampy, które wpasowywały się w wystrój geometryczny. Klosze były w różnych figurach, ale oczywiście teraz nie widział, jak świecą i z jaką mocą, bo na zewnętrz było widno. Żaluzje były opuszczone, a pozostawiona w nich delikatna szpara, pozwoliła Nohze ocenić, że jest już ranek, a może nawet południe. Tutaj nie miał pewności. Nie wiadomo jak długo pozostawał z świecie snów, z których tym razem nic konkretnego nie zapamiętał. Już dawno nie miał żadnego snu, który mógłby pamiętać po przebudzeniu. Wszystkie przemijają, a może w ogóle ich nie ma...

Znajdował się na jasnej kanapie, był przykryty ciepłym kocem - szczelnie, by czasem nie było mu zimno ze względu na jego cienkie ubranie. Naprzeciwko kanapy stał niewielki stoliczek, który miał szklany środek, a trochę dalej stało duże, dębowe biurko, na którego blacie znajdowały się stosy papierów. W pokoju znaleźć też można było dwie szafy, jedna w stylu wieszania wewnątrz ubrań, a druga wyglądająca jak typowa gablota. W niej chyba dostrzegał teczki, ale nie miał pewności, bo była na drugim końcu pokoju. Wielkość pomieszczenia była dosyć spora, raczej przypominał rozmiary zadowalającego salonu w mieszkaniach, które można by wynająć w centralnej części Neris.

Prezentował się schludnie i przyjemnie, może dlatego że odcienie przeważały jasne, a jednie drewno było ciemne i idealnie komponowało się z całością, która specjalnie miała się wybić na tle innych rzeczy, przykuwając całą swoją uwagę.

Nohze chciał wstać, by rozejrzeć się szczegółom oraz odsłonić żaluzje bardziej i przyjrzeć się, gdzie dokładnie się znajduje. Odkrywał już swoje ciało, które po chwili poczuło chłód zimnego powietrza, gdy odsunął wystarczająco koc od skóry. Jednak szybko zrezygnował z tego, gdy do jego uszu dotarł dźwięk pochwycenia klamki i pchnięcie drzwi. Spanikowany upadł z powrotem na kanapę, przykrywając się po brodę i udając, że nadal śpi.

Osoba znalazła się wewnątrz, ale Nohze nie posiadał dobrej orientacji za pomocą zmysłu słuchu, więc tylko leżał i starał się nie wyglądać podejrzanie. Jego oddech był trochę urwany, bał się oddychać głośniej czy pewniej, bo ten ktoś mógł to dostrzec. Serce również mu przyspieszyło. Stresował się kolejny raz, bo nie wiedział, gdzie trafił i kim są ci ludzie. Ostatnie co pamięta, to oszołomienie trzech mężczyzn, którzy go gonili przez Targi. Wtedy trafił w ręce innych osób. Jeden z nich to był... podobno Avaron. Imię, które wcześniej usłyszał od blondyna - swojego przeznaczonego Alfy. To nie wydawało się zbieżnością, czy sztuczką. Zapewne grupa była mu znana i nawet pojawili się na tych Wielkich Targach razem z nim. Miał on broń, tak samo jak ci, którzy mu... chyba pomogli. Mężczyzna wydawał się niebezpieczny, ale i doświadczony. Jego mowa ciała czy wyraz twarzy nie zdradzał zamiarów Alfy. Jego ruchy były płynne, gdy celował w drugiego Alfę, chcącego posiąść Nohze na swoją własność. Strzały też nie brzmiały przypadkowo. To nie, zwykłe wciskanie spustu i strzelanie do napastników w gniewie. Strzały były przemyślane, chociaż Omega ich nie widział, bo biegł ile sił w nogach. Tak mu się zdawało, gdy je słyszał. Miały przerwy, więc musiał celować przez kilka sekund, dopasowując swój ruch ręki do reakcji mężczyzn.

✓ PuppyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz