Rozdział XXXIII | Nie należy do niego, więź tego nie sprawia

716 73 40
                                    

Dotarcie do kryjówki tajemniczej grupy - której na początku wtyką był Nate, a potem sam wpychał kolejne szczury, by mogły dostarczać informacje jemu - nie było specjalnie skomplikowane, gdy mieli dokładny adres. Wystarczyło tylko wpisać go w mapy i kierować się tą trasą, którą wybierze aplikacja.

Była nieco zawiła i miała dużą ilość zakrętów, które wydawało się, że można było z łatwością ominąć i je sobie darować, bo droga prowadziła bardzo często przez główną, gdzie nie trzeba było krzyżować ze sobą mniejszych uliczek, rozporządzać gdzieś przejść na bokach, czyli w tej bardziej zaludnionej części wybrzeża, ale i też mniej przyjemnej... chociaż to zależy dla kogo. Nawet centrum potrafi być nieprzyjemne, przecież to właśnie na nim odbywają się Targi.

To był ten typ ulic, gdzie biedactwo nie płaciło nawet za czynsz, nie mówiąc nic już o takich rzeczach jak prąd czy woda, a w jednopokojowej kamienicy potrafiło żyć do czterech pokoleń, z wystarczająco dużą ilością osób w tym rozległym przedziale wiekowym i nie mieszcząc się w pomieszczeniu, a co dopiero na materacach, które głównie były zasikane, zarzygane i przerośnięte pleśnią. Dzieciaki zazwyczaj jednak ustępowały, a może łatwiej nazwać rzeczy po imieniu, czyli były wyrzucane z tych mieszkań, bo zawadzają w nich dorosłym, którzy i tak nie zamierzają płacić i wyżywić rodziny, więc czemu mieliby się jeszcze męczyć z niewdzięcznymi bachorami, na których też trzeba by było podzielić kawałek podłogi i odstawiać rację żywieniowe.

Wolą użerać się ze swoimi problemami, nie potrafiąc sięgnąć po pomoc, która może być konieczna. Mają w sobie zbyt wiele dumy, by udać się do punktu, który byłby w stanie pomóc im wydostać się z zatęchłej dziury i krok po kroku spłacaliby dług, próbując wydostać się z sytuacji podporowej. W innym wypadku te dzieciaki żyjące na ulicach, żebrzące o złamany grosz; by iść do sklepu i poratować się jedną suchą bułką, którą podzielą się na ich wszystkich; znikną całkowicie, pozostawiając po sobie tylko marne kości, które ktoś rzuci psom.

Wejść do kryjówki też nie było trudno, bo ludzie pilnujący ogrodzenia, jak tylko ich dostrzegli, pochwycili ich, prowadząc do środka jak zakładników. Byli kierowani wprost do Nate'a. Nie było efektu zaskoczenia, to duży budynek, więc nie wyszłoby to tak, jakby chcieli. Nie mieli swoich ludzi w środku, więc dostanie się tam niezauważeni, graniczyło z cudem. Postanowili rozwiązać to konwencjonalnie i może trochę zagrać na zasadach Bety, on bardzo na to liczy, więc w ten sposób spuści swoją czujność, napawając się wygraną pozycją w tym starciu.

Zostali wprowadzeni do głównego holu, chyba specjalnego pokoju obradowego, bo było w nim mnóstwo przestrzeni i miejsc do siedzenia, z których oni skorzystać nie mogli, bo mężczyźni sprzed bram trzymali ich, by stali na nogach tuż przed Natem – otoczonym kilkoma innymi, zapewne dla bezpieczeństwa, bo Beta sam w sobie nigdy nie był wybitnym strzelcem, czy nie znał się na walce wręcz, by się z nimi zmierzyć i nie czuć druzgoczącej porażki.

Po jego prawej stał również Nohze, który był przytrzymywany przez jednego z mężczyzn za ramiona, a łańcuch, który prowadził do nadgarstków Omegi, miał swój koniec w dłoniach Nate'a. Trzymał go jak psa na smyczy, brakowało tylko obroży na szyi i by stał na czterech. Romelaios drgnął na ten widok, przez co przytrzymujący go osobnik musiał zacisnąć dłonie na jego barkach. Lotten mierzył Betę wzrokiem, gniewnie mrużąc oczy i myśląc już o tym, jak mu dokopią, gdy nie będzie miał, jak się bronić. Waylo w tej sytuacji czuł się, jak w pułapce, nigdy nie miał zaszczytu uczestniczyć w tak licznej konfrontacji, gdzie jest pełno Alf i męskich Bet, które siłą pokonałyby go z zamkniętymi oczami. Jedynie obserwował Nohze, który też go zauważył. Chłopak był nie lada zaskoczony jego jak i Flarke widokiem. Miał oczy szeroko otwarte i skakał spojrzeniem pomiędzy wszystkimi osobami, nie mogąc wyjść ze zdumienia, że oni wszyscy postanowili go uratować i uwinęli się z tym w zaledwie jeden dzień, nawet nie cały, bo wieczór dopiero się zaczyna.

✓ PuppyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz