Długo mnie tu nie było. Ale oto jestem. I sądze, że wracam tak w ogóle do publikowania. Zrobiłam parę poprawek w tekście. Będe je na bieząco tu wklejać. Są to kosmetyki, żadne zmiany w fabule: ot mała korekta błędów, jakieś literówki. Musiałam dać sobie czas, żeby na nowo uwierzyć w to, że dobrze podeszłam do tej historii: przez moment wydawała mi sie zbyt hmmm... słodka? Ale teraz widze, że tworzy to całkiem fajny, surrealistyczny kontrast. Także jest: nowa okładka, nowa wizja, nowy zapał. Zapraszam!
Koniec świata leżał trochę dalej, niż Remus się spodziewał.
Hermiona zaparkowała samochód na dzikim parkingu w środku lasu.
‒ Jesteś pewna, że nikt nas nie śledził? ‒ zapytał najspokojniej, jak potrafił.
Kobieta pokręciła głową.
‒ Nie.
Lupin pokiwał głową.
‒ Idziemy? ‒ zapytał wreszcie.
‒ Idziemy ‒ Hermiona pierwsza odpięła pasy. Czarodziej jeszcze przez chwilę szamotał się z nimi, nienawykły do mugolskich środków transportu. Hermiona tez nie była jakimś specjalistą, ale prawo jazdy zdała zaraz po skończeniu Hogwartu. Prezent na dziewiętnaste urodziny.
Kiedy Hermiona blokowała drzwi w aucie, Lupin wypakowywał bagaże.
‒ Poczekaj... ‒ powiedziała, gdy mężczyzna chciał zatrzasnąć pusty już bagażnik. Na dnie, przykryte wycieraczką, leżały tablice rejestracyjne i śrubokręt.
Lupin uniósł brwi.
‒ Nie chcesz wiedzieć ‒ Hermiona uśmiechnęła się nerwowo, odpowiadając na niezadane pytanie męża.
Ted patrzył na nią, oniemiały.
‒ Mama, ale czad!
Obrzuciła go ponurym wzrokiem.
‒ To nie jest zabawa.
Remus przestawił walizki na bok.
Stał i przyglądał się, jak kobieta przykręca nowe tablice i zdejmuje stare.
‒ Możesz mi wytłumaczyć, po co to robisz?
Zaśmiała się nerwowo.
‒ Te numery...
‒ Wiem, co to za numery.
‒ Okej. Właściwie... tak robią czasem w filmach, Remusie. Mogę być cholernym kujonem, ale nikt nigdy nie wykładał u nas Metodologii Uciekania Przed Mugolskim Wymiarem Sprawiedliwości. To była... jedna z tych rzeczy, które przyszły mi do głowy już lata temu, gdy zaczęłam przygotowywać nam opcję awaryjną...
Lupin chrząknął. Czuł się teraz dziwnie, głupio.
‒ Nic mi nie mówiłaś...
‒ Nie chciałam cię martwić ‒ wzruszyła ramionami, ale widać było, że jest jej trochę wstyd. ‒ Nie powinnam tego przed wami ukrywać, przepraszam ‒ dodała szybko.
Lupin uśmiechnął się krzywo.
‒ To raczej ja powinienem cię przeprosić, że sam nie zorganizowałem czegoś podobnego...
Hermiona westchnęła.
‒ Posłuchaj ‒ zaczęła, prostując się. ‒ To nie ty przeżyłeś znaczną część swojego życia wśród mugoli. To nie ty znasz ich technologie od dzieciaka. Gdybyśmy mieli ukryć się na magiczne sposoby, działałbyś instynktownie, tak jak ja w tej konkretnej sytuacji. Przestań się zadręczać.
CZYTASZ
Superbohaterowie
FanfictionPo wygranej wojnie z Voldemortem, Ministerstwo Magii zostaje postawione pod ścianą przez rząd brytyjski. W efekcie życie magicznych obywateli Zjednoczonego Królestwa, stopniowo zamienia się w koszmar. Wszystko, co zawiera to opowiadanie jest fikcją...