4.

103 7 2
                                    


-Panienko, proszę o podanie odpowiedzi.

Wręcz poczuła moment, w którym jakoby spadła na ziemię z otchłani własnych przemyśleń.

Siedziała przy machoniowym biurku, na którym wyłożone były stosy papierów, pergaminów i ksiąg.

Markiz La Tuide siedział obok, jak zwykle  w glorii swych drogich szat i okrągłych okularów.
Jego mętne oczy wyczekująco wpatrywały się w Alysse, jakby chciał wywiercić dziurę w jej głowie samym tylko spojrzeniem.

Monarcha już od kilku lat pełnił funkcję nadwornego nauczyciela, lecz ani Alysse, ani mieszkające na dworze szlachcianki nie uważały go za odpowiednią osobę na tym miejscu.

Uczył literatury, historii, matematyki i filozofii- czyli przedmiotów iście nudnych i (zdaniem Alysse) nikomu nie potrzebnych.
Młoda księżniczka od zawsze wolała uczyć się szermierki, łucznictwa i jeździectwa.
Nie chciała odziedziczyć tronu po swych rodzicach, był to dla niej najgorszy możliwy scenariusz.

Chciała wstąpić do armii, podbijać nowe tereny i bronić królestwa.
Skrycie, chciała również bronić praw Nieludzi, być może wystąpić nawet w ich szeregi, gdyby tylko ją przyjęli.

Miała tyle marzeń, tyle zamiarów i celów, a wszystko mógł popsuć ten zasrany tron...

-Panienko Alysse, proszę odpowiedzieć na moje pytanie!

-A jakie było pytanie, jaśnie markizie?

-Księżniczko, skup się proszę!

Zarumieniła się i zawstydzona spuściła wzrok.

-Mówiliśmy, o drugiej wojnie z królestwem Batanne. Pytałem, kto w tym czasie rządził owym królestwem.

Alysse interesowała się polityką, a szczególnie polityką wojenna, lecz o wiele bardziej interesowała ją polityka współczesna aniżeli historia.

-Była to, oczywiście, Królowa Even z dynastii...

-Źle. Królowa Even von Arte objęła władze  ponad dwadzieścia lat po zakończeniu wojny. Zacznijmy zatem od początku...
************************************

Lekcja pianina wcale nie minęła lepiej. W grze kluczowe było skupienie i wewnętrzny spokój- czyli dwie rzeczy, których aktualnie nie posiadała.

Althei nie widziała od czterech dni, co w obecnym momencie było jej największym utrapieniem.
Elfy zabroniły jej przychodzić do serca lasu conajmniej przez tydzień, w którym Althea miała odpocząć i się zregenerować.
Alysse była pewna, że demon się nie regeneruje tylko dostaje szału.

Znała Althee na tyle dobrze, by wiedzieć, że musi ona przebywać w ciągłym ruchu.
Wiedziała, że ciężko idzie wytrzymać demonowi bez wieczornego spacerów- piechotą lub przy użyciu skrzydeł.

Wyobrażała ją sobie wściekłą, bluźniącą pod nosem i obrażającą wszystkich w promieniu kilometra.

Gdy widziały się ostatnio, zasnęła w jej objęciach, a kilka godzin później musiała cwałować przez las na złamanie karku, by zdążyć przed wschodem słońca.

Ledwo położyła się we własnym łóżku, a służka "obudziła" ją donośnym pukaniem do drzwi, oznajmiając śniadanie i zbliżający się początek lekcji.

Od tamtego czasu praktycznie dwadzieścia cztery godziny na dobę myślała o Althei i o tym, jak bardzo za nią tęskni.

Przerażało i fascynowało ją to w wielu aspektach.
Nigdy wcześniej nie była świadoma, by mogła za kimś tęsknić aż tak bardzo, jak teraz.

Miłość "Bez"warunkowa (YURI) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz