10.

83 4 0
                                    

Wyglądała przez szybę, a oczy lśniły jej od łez, choć twarz wyrażała beznamiętność. 
Po zamkowym moście  szła karawana pogrzebowa, niosąca otwartą trumnę, w której spoczywało martwe ciało jej ojca.
Za poddanymi szła gromada elfów, która niosła trumienki z poległymi w bitwie. 
W bitwie, której mogło nie być. 

Szambelan siedział w zamkowym lochu, a gdy kurz opadnie, miała odbyć się jego egzekucja. Ujawnił tajne dokumenty i plany zmarłego króla, które pełne były okrucieństwa i zapowiedzi krwawych wojen z państwami, z którymi z pozoru łączył ich sojusz.
Elfy nie bały się już i otwarcie powiedziały o okrucieństwach, jakie działy się za sprawą królewskiej armii na granicy lasu, co tylko obciążało imię zmarłego. 

Althea wydobrzała i odbyła z królową długą rozmowę, podczas której przyznała, że wzięła na siebie winę za zabójstwo króla, by chronić Virella.
Elfi medyk kazał jej powiedzieć prawdę, gdyż chciał przyznać się do popełnionego czynu i z elfią godnością stwierdził, że prawda jest wartością ponad wszystkie inne.
Okazało się, że zrobił to w obronie młodej elfki, która stała się ofiarą króla.
Althea stała obok i próbowała go powstrzymać, lecz królewscy żołnierze, którym udało się uciec, przyjęli wersję, w której to demonica atakuje, a w dodatku z zupełnie nieznanego im powodu. Wielu żołnierzy również czekał szafot, lecz nikt nie mówił o tym głośno. 

Królowa obiecała mu amnestię, czyli zapomnienie win. Powiedziała, że okoliczności niezaprzeczalnie wskazują na winę jej zmarłego męża i gówno ją obchodzi poprawność polityczna i to, że nieboszczyka powinna bronić. 
Czas zasklepił jej rany, zastępując je ukrytą wewnątrz niej wrogością. 
Zawsze wiedziała, że był złym człowiekiem, lecz starała się udawać, że tego nie widzi. 
Również oficjalnie dowiedziała się o związku między Alysse, a Altheą. 
Po tym, jak demonica uratowała księżniczkę, zasłaniając ją własną piersią, zmieniła do niej nastawienie. 
Zawdzięczała jej życie córki, więc w stu procentach akceptowała ich relację. 

- Jak się czujesz?- zapytała Althea, cicho wchodząc do jej komnaty. 

Virell zabronił jej opuszczać komnatę dla gości, w której miała leżeć w łóżku i wypoczywać, lecz demonica nie stosowała się do tego w ogóle. 

- Pusta? Nie wiem... Wszystko jest takie inne, takie dziwne...

Przytuliła księżniczkę, która momentalnie się rozpłakała. 
Pogładziła jej rude włosy i cicho wyszeptała, że ją kocha i zawsze z nią będzie. 

- Pocałuj mnie- powiedziała cicho Alysse, a jej dziewczyna od razu spełniła tą prośbę.

Złączyła ich wargi delikatnie w romantycznym geście, lecz księżniczka nadała temu więcej gorąca i dynamiki.
Rozległo się pukanie do drzwi, a kochanki gwałtownie się od siebie odsunęły. Zbyt gwałtownie, by nie było to podejrzane. 

- Przeszkadzam?- zapytała królowa, lekko zdezorientowana i skrępowana. 

Anne ubrana była  w długą czarna suknię z szerokimi rękawami i srebrnym kołnierzykiem. Wyglądała dostojnie i elegancko, zupełnie jak na królową przystało. 

- Nie, oczywiście, że nie!- powiedziała szybko Alysse i od razu się zarumieniła. 

- Słuchajcie, - zaczęła, siadając na krześle przy toaletce- muszę z wami porozmawiać. 

Usiadły na krańcu łóżka, mocno zaniepokojone, lecz starające się to ukryć. 

- Przede wszystkim... Wszystkiego najlepszego w dniu siedemnastych urodzin- powiedziała i mocno przytuliła córkę, a łza spłynęła po jej policzku. 

Miłość "Bez"warunkowa (YURI) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz