9.

80 5 0
                                    

Nie bez powodu Alysse tak ukochała sobie naukę łucznictwa i szermierki, a na koniu potrafiła cwałować bez nawet najmniejszego zachwiania, czy to w kulbace, czy na oklep.
Bardzo prawdopodobnym było, że odziedziczyła owe umiejętności i zamiłowania po swojej matce, która w jej wieku interesowała się dokładnie tym samym.
Królową i księżniczkę łączyło jeszcze wiele podobieństw, takich, jak spryt, przebiegłość i nieustępliwość.

Gdy więc królowa Anne zauważyła, że jej córce grozi niebezpieczeństwo, postanowiła działać szybko i stanowczo. 
Udała, że mdleje z przerażenia i  wycieńczenia, a upadając, ręce bezwładnie układają się jej pod sukienką.
Królewska służba nie mogła wiedzieć, że w jednym ze swych długich, skórzanych kozaków, królowa trzyma ukryty krótki nóż.
Leżąc twarzą na kamiennych płytach, wykorzystała sytuacje i sprawnie rozcięła sobie węzeł z cienkiej liny, którą była związana. 

Posadzka wierzy spłynęła krwią strażników, lecz najważniejsze było, że królewska suknia pozostała czysta.

***

Alysse odciągnęła nieprzytomnego demona między drzewa, by zapewnić jej bezpieczeństwo.
Na policzkach schły jej łzy, lecz czuła, że nie może się poddać i to jeszcze nie koniec.
Na granicy lasu rozgorzała walka, która obfitowała w ofiary, sądząc po przyprawiających o ciarki krzykach, które słuchać było z miejsca bitwy.

Althea była umazana krwią, a między piórami utkwiło jej kilka strzał.
Alysse próbowała klepać ją po policzkach, by spróbować demona ocucić, lecz jej próby okazały się nieskuteczne.

Wkrótce, w nieporadnych staraniach ulżył jej Virell, który nie wiadomo skąd pojawił się przy niej.
Swym zimnym, władczym tonem kazał księżniczce odsunąć się od kochanki, co niezwłocznie uczyniła.

Elf uklęknął nad rannym ciałem i zaczął odprawiać nad nią zaklęcia, aż powietrze wokół nich zrobił się ciężkie i lepkie.

Nawet nie zauważyli, gdy z między krzewów wyszedł na nich uzbrojony po zęby żołnierz, lecz nie zdążył  nawet zaatakować, gdyż z drzewa  spadła na niego młoda elfka i długą, zdobioną szablą rozorała mu twarz.
Virell na chwilę oderwał się od zaklęć.

- Margo, do jasnej cholery, co ty robisz?!

Elfka rzuciła mu wyzywające spojrzenie.

- Ratuję Althee i twoją dupę, tak przy okazji, więc mógłbyś okazać trochę wdzięczności!

- Młodzież miała zostać w Sercu Lasu! Co ci przyszło do głowy, żeby walczyć?!

- Patriotyzm mi przyszedł głowy.

Virell wymamrotał pod nosem coś, o nieporadnych dzieciach, które chcą zawojować świat, a nawet pięciu minut nie wytrzymają bez zrobienia czegoś głupiego.


Margo wymamrotała coś, o starych dziadach, którzy nie pozwalają młodym rozwinąć skrzydeł i nie widzą nic, po za czubkami własnych nosów.
W takiej atmosferze się rozstali, gdyż elfka zwęszyła okazję do kolejnej brawurowej walki.

Virell przymknął oczy i wrócił do pełnego skupienia, by móc ratować Althee.
Alysse nie miała bladego pojęcia, co powinna robić, więc po prostu klęczała przy nich i przyglądała się całemu procederowi.

Miłość "Bez"warunkowa (YURI) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz