8.

87 5 2
                                    


Czarne skrzydła, a na nich lśniące czarne pióra....Rogi, jak u diabła...I te przerażające oczy.....
Intensywnie zielone....Ale inne, nieznane...Zapłakane
Intensywnie szkarłatne usta...Lśniące kły...Usta rozdarte w krzyku
Pióra barwią się na czerwono...Chuderlawe ciało spada w otchłań...Falują czarne włosy

Śniła ten sen już któryś raz i zawsze przebiegał on i kończył się tak samo.
Widziała tragiczny upadek demona z wieży, w której mieściła się jej komnata.
O dziwo, ciało krwawiło już podczas lotu, jakby zranione samym tylko powietrzem.
Usiadła na łóżku z pewnym monotonnym spokojem, pomimo przebytego koszmaru.
Jedynie przyklejona do jej pleców nocna koszula i lśniące od potu włosy zdradzały, że sen nie był spokojny.

Beznamiętność jej wzroku równa była beznamiętności umysłu.
Nie myślała i nie chciała myśleć o czymkolwiek.
Nie płakała, bo nie miała już na to siły, jedynie pozostając w tym neutralnym stanie.
Nie zareagowała nawet, gdy z głośnym skrzypnięciem otworzyły się drzwi do jej komnaty.
Do pomieszczenia weszła królowa, choć teraz bardziej wyglądała, jak książęca służka.
Oczy miała podkrążone, usta zaciśnięte w wąska kreskę, na twarzy pojawiło się jej nagle więcej zmarszczek, a na głowie kilka siwych włosów, których nigdy nie miała.

Usiadła obok córki i skierowała wzrok na ten sam kawałek sufitu.
Siedziały tak dłuższą chwilę w absolutnym milczeniu, lecz Królowa Anna poczuła, że przedłuża tylko nieuniknione.

- Król Arthur, mój mąż i twój ojciec...

-...nie żyje- dokończyła za nią Alysse.

Nie wiedziała, jak to możliwe, ale w pewien sposób poczuła ten moment.
Jakby zimne ukłucie w okolicy klatki piersiowej, które z czasem rozlało się po całym ciele.

Patrzyły sobie w oczy, które mogły wydawać się identyczne.
Ten sam głęboki brąz, ta sama, zawsze obecna pewność siebie i to samo cierpienie.

- Mój ojciec umierał, a ty trzymałaś mnie tu pod kluczem, nie pozwalając nawet się pożegnać.

- Mam tego świadomość i ani przez chwilę nie będę żałować.

Z pozoru ich rozmowa mogła wyglądać na pozbawioną emocji.
Nie było bowiem łez, rozedrganych głosów i niespójnych wypowiedzi.
Prawda była jednak zupełnie inna.
Matka i córka toczyły między sobą niemą wojnę na spojrzenia i mimikę twarzy. Czekały, która pęknie pierwsza.

- Czyli ci na mnie nie zależy?

- Sam fakt, jak wielu rzeczy jeszcze nie rozumiesz, sprawia, że nie mogę traktować cię, jak dorosłą kobietę, którą niedługo powinnaś się stać.

- Masz rację, bo przecież lepiej traktować mnie jak zawszonego kundla.

W pomieszczeniu wręcz zawrzało, a napięcie między nimi dwiema stało się wszechobecne.

- Traktuję cię odpowiednio do poziomu twojej dojrzałości. Uwierz, że czekanie przy bliskim na jego śmierć, jest sporym obciążeniem emocjonalnym.

- Po co tu przyszłaś?- zapytała, ostatecznie kończąc toczącą się między nimi grę.

- Żeby złożyć ci obietnicę, że król zostanie pomszczony.

Na chwilę zapadła cisza, podczas której umysł księżniczki zaczął intensywniej pracować.

- Mówisz to, jako żądna sprawiedliwości królowa, tak? Powinnam ci teraz zawtórować, czy ucałować pierścień?

- Mówię to, jako pogrążona w rozpaczy wdowa. Mówię to również, jako twoja matka, która będzie musiała żyć ze świadomością, że jej własne dziecko jest w połowie sierotą.

Miłość "Bez"warunkowa (YURI) (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz