Rozdział 4

168 12 40
                                    

Chibiusa spojrzała na bruneta i zobaczyła w nim prawdziwą troskę.
Przypomniały jej się oczy jej matki, gdy żegnała ją przed wyruszeniem w podróż. Obie nie wiedziały, czy się jeszcze zobaczą. Choć Chibiusa była już nastolatką, to nadal była młoda. I przerażona. Nie chciała zniknąć. Nie wiedziała, kto chce ją wymazać i dlaczego. Czy zrobiła coś złego? Czy ktoś nienawidził jej tak bardzo? Nie umiała odpowiedzieć sobie na te pytania.

Wiedziała jednak, że chce żyć. Chciała śmiać się i dorosnąć. Chciała pójść na randkę z Heliosem. Marzyła o pierwszym prawdziwym pocałunku. Nie takim dziecinnym a takim, jaki widziała na filmach, które oglądała z Wenus. Chciała po prostu żyć.

— Chibiuso — powiedziała Usagi i przytuliła ją do siebie. Blondynka nie chciała stracić córki. Nie mogła na to pozwolić. Nie wiedziała, dlaczego los wystawia ją na taką próbę. Wiedziała, że niedługo Seiya odejdzie na zawsze z jej życia. Nie wyobrażała sobie, że miałaby też stracić córkę.

— Znajdziemy sposób — zapewniła Minako i przytuliła obie dziewczyny.

Atmosfera zrobiła się dość smutna i nikt nie wiedział, co robić dalej.

Makoto wiedziała, że najlepiej myśli się z pełnym żołądkiem, więc z pomocą Rei przygotowała posiłek. Jak zwykle zachwyciła swoich towarzyszy, tym razem jednak nikt nie umiał się tym cieszyć.

Haruka chciała pozbyć się Kou z Ziemi, jednak się powstrzymała, pamiętając o tym, jak moc Healer pomogła Małej Damie.

— Wyrzucę was później — szepnęła przechodząc obok muzyków, dając im do zrozumienia, że ich sytuacja się nie zmieniła.

Posiłek minął w ciszy. Każdy pogrążony był w swoich myślach, starając się znaleźć rozwiązanie. Niestety pomysły nie nadchodziły. Nie rozumieli, dlaczego bitwa z Galaxią przebiegła inaczej, ani dlaczego Chibiusa znikała, mimo że przyszłość była niezmieniona.

— Gdy ostatnio wracałaś do domu wszystko było dobrze — przypomniała Minako, bawiąc się swoimi włosami.

— Kiedy ostatnio byłaś w tych czasach? — Zapytał Taiki. Nie tylko starał się pomóc dziewczynie, ale traktował tę sytuację także jak doskonałą okazję, do zbadania tematu podróży w czasie. Zdawał sobie sprawę, że może to być jedyna możliwość zgłębienia tego fascynującego zagadnienia.

— Po wygraniu z Nehelenią — powiedziała Chibiusa i spojrzała na miny chłopców. Widziała, że nie rozumieją — to był ostatni wróg Sailor Moon przed przybyciem Galaxii.

— Czyli zmiany musiały zajść w trakcie tej wojny — wywnioskował Taiki.

— Tak — zamyśliła się Ami — lub krótko po niej. Biorąc jednak pod uwagę to, co powiedziała Mała Dama, to zmiana musiała już nastąpić lub się rozpocząć.

— Czy możesz powiedzieć nam coś więcej o Galaxii? — Spytała Rei.

— Nie wiem, czy powinnam — zamyśliła się Mała Dama — poza tym to chyba Wy wiecie więcej. W podręcznikach wojna ta jest tylko wzmianką wprowadzającą do objęcia tronu przez mamę i utworzenia Crystal Tokyo z tatą.

— Nie wiesz nic o samej bitwie? — Zdziwiła się Michiru.

— Niewiele — przyznała Mała Dama — nikt nie chce o tym rozmawiać. Wiem, że ciocia Uran nadal się wścieka, bo nie zgadła, że Galaxia nie ma gwiezdnego ziarna. Jednak wolę ją o to nie pytać, bo wtedy moje treningi są mordercze. Wychodzę tak zmęczona, że nie mam siły oddychać.

— Treningi? — Usagi uniosła brwi w zdumieniu, patrząc to na Chibiusę, to na Harukę.

— Tak, ciocia Uran jest moją mentorką, jeśli chodzi o umiejętności walki — powiedziała Mała Dama — chyba nic nie popsuję, jak powiem, że uczy mnie posługiwania się mieczem, walki wręcz i skuteczności ataków. Zawsze jest wymagająca, jednak na wzmiankę o Galaxii wpada w gniew i wtedy daje mi wycisk. Mówi, że obiecała mojemu ojcu, że nauczy mnie walczyć, a ona zawsze dotrzymuje obietnic. Czasem jednak myślę, że to tylko wymówka i po prostu musi się na kimś wyżyć. A że zazwyczaj to ja ją denerwuję moimi pytaniami, to potem cierpię na treningach.

Sekrety CzasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz