Ten tydzień przemknął mi przez palce i nawet nie wiedziałem kiedy, ale jeden dzień zamieniał się momentalnie w drugi. Nie miałem czasu za bardzo myśleć o tym, o czym nie chciałem i robiłem wszystko, aby żadne niepożądane myśli wkradły mi się do głowy. Rozmawiałem wczoraj z Marysią, a ona stwierdziła, że nie ma zamiaru zmarnować swojego lata, przez myślenie o swojej byłej dziewczynie. Stwierdziłem, że jest to dobra taktyka, bo halo, to jest nasz czas, już po maturze i ostatnie chwile, zanim będzie trzeba iść na studia i zacząć zachowywać się już dojrzale. Tylko, że problem był taki, że dziewczynie świetnie to wychodziło, ale mi nie za bardzo. Nie mogłem po prostu się powstrzymać, żeby nie zacząć analizować wszystkiego, co mi się przytrafiło. A że były to samo okropne rzeczy, stwierdziłem, że mam przejebane. Moje życie po prostu było przejebane. Musiałem się z tym pogodzić, bo co jak takie było moje przeznaczenie. Cokolwiek bym nie robił i jak bardzo bym się nie starał, zawsze wszystko wracało do punktu wyjścia. Czyli zostawałem sam. Kompletnie sam. I może czasami przesadzałem, bo przecież nic się nie stało na tyle strasznego, żeby od razu iść się zabić. Przecież nie przeżywałem tego pierwszy raz, że ktoś tak mnie potraktował.
W pierwszych dniach po telefonie Dawida i Karoliny, byłem okropnie załamany. Dni zlewały mi się w jedno, a ja nie wiedziałem czy to wszystko działo się naprawdę, czy to może sen. W końcu jednak się ogarnąłem i zamiast odczuwać smutek, zacząłem być zły. Bardzo zły. Najczęściej wyżywałem się na pijanych klientach, co było nawet satysfakcjonujące, bo tamci nie za bardzo kontaktowali. Jednocześnie było to smutne, bo sam chciałem być w ich położeniu. Chciałem leżeć najebany w jakimś rowie i niczym się nie przejmować, a nie siedzieć w pracy i zapierdalać. Nie miałem pojęcia, jakim cudem tak szybko minęła mi faza smutku i rozpaczy, kiedy jeszcze kilka dni temu, potrafiłem tylko się nad sobą użalać i wylewać hektolitry łez.
Wciąż zdarzało mi się płakać, ale jak już to robiłem, to naprawdę wyglądało to okropnie. Najczęściej starałem się tego nie robić przy ludziach, czy w miejscach gdzie ktoś mógłby przyjść. Tak bardzo cieszyłem się, że był przy mnie Kryspin i że się pogodziliśmy. Bez niego na pewno nie dałbym sobie rady sam, bo i nie myślałem zbyt racjonalnie. Uświadomiłem sobie, że tak naprawdę tylko on i ja, pozostawaliśmy zawsze razem. We trójkę z Tomkiem w sumie, ale że tego już nie było, to została tylko nasza dwójka. Kryspin jednak zaczął spotykać się z Marysią na poważnie, a ja naprawdę się cieszyłem z tego powodu. Wyglądał przy niej na tak szczęśliwego, jak nigdy z Karoliną. Zasługiwał na to, w końcu przez ostatnie miesiące, również siedział odizolowany i osamotniony, przez złamane serce. Naprawdę byłem szczęśliwy, że i on znalazł sobie kogoś, przy kim czuł się dobrze i zapomniał o Karolinie. Ale nie mogłem nic poradzić na ostre ukłucie w sercu, kiedy za każdym razem, wychodził gdzieś tylko z nią. Ja zostawałem wtedy sam, z moimi okropnymi myślami i chociaż nie powinienem, czułem się kompletnie opuszczony i niepotrzebny.
Dzisiaj nakrzyczałem na wszystkich w barze, łącznie z samym Kryspinem, który obraził się na mnie i poszedł. Chciałem pobiec zanim i go przeprosić, ale miałem jeszcze trochę godności w sobie, więc zostałem. Musiałem użerać się z idiotami, małymi bachorami i najebanymi ludźmi, aż do dwudziestej. Myślałem, że mnie chuj już strzeli z nimi, ale udało mi się dotrwać do samego końca. Nie żebym nie miał kontakt z takimi ludźmi wcześniej, ale i tak mnie to wykończyło i zdołowało. Po zamknięciu baru, poszedłem do naszego domku, gdzie nie zastałem nikogo. Poszedłem od razu pod prysznic, szorując z siebie resztki potu, dotyku innych i własnej porażki. Kiedy wyszedłem, od razu skierowałem się do łóżka, bez podglądania przez okno, dwójki moich zakochanych wróbelków. Byłem tak wyczerpany, że mogłem zasnąć od razu. Ale nie zasnąłem.
Noce były najgorsze. Nie potrafiłem już normalnie zasypiać. Kiedyś miałem ten sam problem, jak byłem nastolatkiem, ale z czasem to się samo naprawiło. Teraz znowu wróciło i nie wiedziałem, czy chodziło o to, że za bardzo rozmyślałem o wszystkim, czy byłem najzwyczajniej w świecie głupi, bo sam sobie zacząłem przypominać o wszystkich rzeczach. Wspomnienia - czy to dobre, czy złe teraz po prostu mnie zabijały. Nie wiedziałem ile się kręciłem w łóżku, zanim przyszedł Kryspin. Cały był rozchichotany i coś do siebie szeptał. Chyba myślał, że spałem, dlatego zachowywał się tak głośno. W końcu uwalił się na swoim łóżku, ale tak samo jak ja nie mógł zasnąć, bo cały czas się kręcił i coś mamrotał pod nosem.
![](https://img.wattpad.com/cover/264145367-288-k75811.jpg)
CZYTASZ
That summer feeling is gonna haunt you
Roman pour AdolescentsDRUGA CZĘŚĆ "A LITTLE PARTY NEVER KILLED NOBODY" Tęsknie za nim prawie codziennie, nie tylko w nocy, ale nawet gdy jestem zajęty. Nawet w tak piękny, słoneczny dzień, jak wczoraj. Czasami mam wrażenie, że go widzę lub słyszę jego głos. Czasami jadę...