Rozdział VII

65 4 0
                                    

    Tego samego, bardzo pechowego dla kogoś wieczoru, Judy Hopps i Nick Wilde jechali radiowozem policyjnym przez ulice należące do Śródmieścia. Zgodnie z poleceniem komendanta, odbyli nocny patrol. Za szybą pojazdu padał deszcz, którego krople uderzały w nią. Wiał też ostry, porywisty wiatr, który poruszał gałęziami pobliskich drzew. Znudzona patrolem policjantka prowadziła samochodem, natomiast jej partner obserwował dzielnicę Zootopii, przez którą przejeżdżali. W okolicy nie widzieli żadnego pojazdu, żadnego mieszkańca, nic.

    — Hej, Karotka, może podjedziemy pod jakąś stację, co? — spytał lis. — Z chęcią bym wziął porządny łyk kawy, jestem zmęczony. — uargumentował.

     — Nic z tego, Nick. — odpowiedziała króliczka. — W związku z ostatnim porwaniem, we wszystkich sklepach, stacjach paliw i tym podobne obowiązuje ich zamknięcie jeszcze przed dwudziestą pierwszą. — wytłumaczyła. —Nie oglądałeś wczorajszych wiadomości?

    — A wiesz co? Nie, nie miałem czasu, bo byłem padnięty po wczorajszej pracy oraz spotkaniu z Finnickiem. — powiedział z ironią.

    — Z tym pustynnym lisem? — spytała.

    — Tak, przecież nie znam żadnego, innego Finnicka.

    W tym momencie, przez radio usłyszeli szumy. Funkcjonariusze natychmiast skończyli rozmowę na temat niezwiązany z pracą, a następnie zwrócili swoją uwagę na sprzęt.

     — Halo, Nick, Judy, mam do was bardzo ważną informację. — zaczął rozmowę dobrze znany im głos.

     — Jaką informację? — spytał Wilde.

     — Komendant Bogo powiedział, bym wam ją natychmiast przekazał. Otóż musicie pojechać na Dat Road, a dokładniej do lokalu „Kevin's Cheese Pizza". Dostaliśmy stąd informacje o znalezieniu poturbowanego bobra, który jest instruktorem tenisa. — odpowiedział.

    — Dobra, dzię...

    — I jeszcze jedno. — przerwał mu. — Szef dodał, że macie to zrobić w trybie nagłym, inaczej poniesiecie konsekwencje. Nie wiem, co miał na myśli.

     — To wszystko?

     — Tak, to wszystko, co chciałem was przekazać. Życzę wam powodzenia i trzymajcie się! — pożegnał się.

    — Ty się również trzymaj. Już niedługo kończysz swoją robotę, a my będziemy jeszcze musieli się tam ciaćkać. — zakończył rozmowę z znajomym z pracy, natomiast Hopps przyspieszyła, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce.

°°°

    Gdy funkcjonariusze dojechali na miejsce, zaparkowali na mokrym parkingu jak najbliżej budynku. Judy przekręciła kluczyki w lewą stronę, wyjęła je, a następnie wyszła wraz z Nickiem zamykając potem pojazd.

    Szli w stronę drzwi wejściowych do pizzerii której okna zostały zasłonięte zielonymi roletami. Z nieba dalej padał bezlitosny deszcz. Podczas drogi, policjantka schowała kluczyki od radiowozu do kieszeni. Z kolei, jej towarzysz miał schowane łapy w kieszeni. Myślał o wcześniejszej rozmowie z Hopps, miał wrażenie, że nie odpowiadała jej jego relacja z Finnickiem.

    — Idziesz? — z myśli wyrwała go policjantka, która stała w drzwiach i czekała na lisa, który stał w deszczu.

    — Tak, tak, idę. — odpowiedział pospiesznie a następnie dołączył do posterunkowej.

    Na przeciwko lisa i króliczki znajdowała się lada, za którą stało paru pracowników, a dokładniej kucharzy lokalu. Natomiast po prawej stronie, przy jednym z wielu stolików siedziało dwóch kelnerów, którzy zajmowali się rzeczywiście ranną ofiarą. Na blacie stołu leżała czerwona apteczka pierwszej pomocy, kubełek z frytkami oraz przeźroczysta szklanka napoju gazowanego. Jeden ze zwierząt szedł w stronę funkcjonariuszy.

    — Dobry wieczór, nazywam się Richard Johnson, właściciel pizzerii. — przedstawił się jaguar.

    — Judy Hopps i Nick Wilde, policja. — przedstawiła siebie i swojego lisiego partnera.

     — Wy pewnie w sprawie tamtego bobra. — wskazał palcem w stronę rannego zwierzęcia.

    — Tak, my do niego. — popatrzyła w tą samą stronę, co pan Johnson.

    — Jeśli chcecie go w tej chwili przesłuchać, to pospieszcie się. Niedługo przyjedzie karetka pogotowia ratunkowego i go zawiozą do szpitala.

    — To nie potrwa długo. — odpowiedział lis, a następnie wraz z króliczką poszli do ofiary zamieszania.

    Gdy policjanci podeszli, dwóch kelnerów natychmiast odeszło z miejsca, pozwalając im na wykonanie swojej pracy. Bóbr spojrzał się na Wilde'a i Hopps.

    — Dobry wieczór, jesteśmy z policji. — zaczęła króliczka ze spokojnym, przyjaznym głosem. – Pozwól, że ci zadamy tylko kilka pytań, to nie potrwa długo. — dotknęła jego ramię.

    — Ccóż, sskoro to nie popotrwa dłuugo, no dobrze. — jąkał się podczas odpowiadania na słowa funkcjonariuszki.

    — Niech się, pan, uspokoi. — powiedział lis również tym samym tonem, co króliczka. — Weź głęboki wdech, a następnie powoli wypuść powietrze. Powoli i bez pośpiechu. — powiedział, natomiast bóbr wykonał polecenie Nicka.

    — Możemy już zaczynać. — powiedział normalnym już tonem.

    — Jak wyglądał sprawca? — spytała Judy.

    — Nie wiem, był ubrany cały na czarno. Choć po głosie wnioskuję, że był to drapieżnik płci męskiej. — starał się powiedzieć jak najwięcej.

    — A widziałeś może jakieś znaki szczególne, coś charakterystycznego? — zadała kolejne pytanie.

    — Porywacz jechał czarnym busem. — zaczął. — Nie znam marki pojazdu, ale numery rejestracyjne, składały się z samych zer.

     — A możesz powiedzieć coś jeszcze?

     — Nie, nie wiem nic więcej. — pokręcił głową. — To wszytko, co pamiętam.

     Policjanci zakończyli rozmowę z bobrem, zaopiekowali się nim do przyjazdu karetki, a następnie pojechali na komendę i wrócili do swoich mieszkań.

°°°

    Gdy Nick wrócił do swojego domu natychmiast przebrał się w zwyczajne ciuchy, a następnie poszedł do swojego pokoju i położył się na swoim łóżku, które miało kolor zginiłej zieleni, natomiast ściany były barwy szarości. Na przeciwko łóżka stała ogromna szafa. Z kolei, po lewej stronie łóżka była szafka nocna. Natomiast po prawej stronie znajdowały się drzwi prowadzące na balkon.

    W pewnym momencie, smartfon lisa wywołał wibracje, oznaczało to że dostał powiadomienie. Wilde powolnie podszedł do telefonu, który leżał na szafce, a potem włączył komórkę. Jego oczy się powiększyły, okazało się że dostał jedenaście nieodebranych połączeń wraz z trzema wiadomościami zawierającymi dość ostre słowa.

    Z racji, iż nie zapłacił jeszcze kosztów za darmowe połączenia i wiadomości, zablokowano mu do tego dostępność. Lis postanowił wziąść kawałek białego papieru i długopis, a następnie napisać na nim wiadomość, która później była zaadresowana do Finnicka.

Zootopia: Dark Moments✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz