Rozdział IX

59 6 2
                                    

!TEN ROZDZIAŁ MA CEL HUMORYSTYCZNY, NIE MA NA CELU NIKOGO OBRAZIĆ (ZWŁASZCZA NAUCZYCIELI)!

   Następny dzień w szkole był dla Susan w porządku, jak zwykle. Na korytarzy szli pozostali uczniowie liceum wraz z nauczycielami, którzy mieli przy sobie dzienniki lekcyjne o różnych kolorach. Hol wyglądał tak samo, jak zawsze. Jeż od kilku minut szukał swojej przyjaciółki, którą była króliczka o brązowej barwie. Nie mógł jej nigdzie znaleźć, zastanawiał się, gdzie mogła się podziać. Ostatecznie pomyślała, że znowu gdzieś się włóczy wraz z Benem i Stuartem.

   Gdy zadzwonił dzwonek, wszyscy członkowie klasy, do której chodzi też Susan, zgromadzili się obok drzwi prowadzących do klasy. Większość osób rozmawiała na mniej istotne dla jeża rozmowy.

   W chwili, gdy nauczycielka doszła do klasy z kluczem w łapie, otworzyła drzwi, a następnie wpuściła uczących się do sali biologicznej.

    Susan usiadła przy przedostatniej ławce, w środkowym rzędzie. Gdy wszyscy uczniowie zajęli swoje miejsca, nauczycielka wstała z swojego szarego fotela. Była gazelą, miała na sobie czerwony żakiet wraz z spodniami o granatowym kolorze.

    — Dzień dobry, uczniowie. — zaczęła.

     — Dzień dobry, proszę pani. — większość zgromadzonych odpowiedziała leniwym głosem.

     — Bez zbędnego przedłużania, sprawdźmy obecność. — wróciła na swoje miejsce, a następnie otworzyła niebieski dziennik i wzięła do swojej łapy długopis. — Baker Susan.

    — Jestem. — odpowiedział jeż.

    — Dean Jason.

    — Obecny. — odpowiedział ktoś z przodu.

    — Flynn Alice.

    — Obecna. — odpowiedziała dziewczyna z tyłu.

    — Hopps Jennifer. — wypowiedziała imię i nazwisko króliczki, której do tej pory nie było w szkole. — Dobrze, nie ma jej. Kennedy Kravits. — odpowiedzi tej osoby również nie słyszała. — Również nie ma. Long Stuart. — tego ucznia też nie usłyszała. — Co to za jakiś cyrk, kilku pod rząd nie ma?! Chyba ktoś urządza sobie jakieś cholerne wagary! — spojrzała na uczących się, którzy mieli duże oczy, byli wpatrzeni we wściekłą nauczycielkę. — Przepraszam was za tamto, mam zły dzień. Miller Brenda. — tego imienia również nie usłyszała. Pani stukała nerwowo palcami o blat biurka, a chwilę później uderzyła pięścią o biurko. — Kurwa! — krzyknęła. — Spokojnie, Helen, uspokuj się. — powiedziała szeptem do siebie, a potem wzięła głęboki wdech i wypuściła powoli zebrane powietrze.

    Tymczasem Susan zauważyła w klasie osobę, której nigdy wcześniej nie widziała. Pomyślała, że mógłby to być nowy uczeń, który przyjechał z innego dystryktu lub może nawet z innego miasta. Baker z zainteresowaniem się patrzyła na srebrnego lisa, który miał przy sobie czarną torbę. Miał na sobie błękitną koszulę dżinsową oraz szare spodnie wykonane z innego materiału. Był wyposażony w srebrny zegarek na lewej łapie.

    Chciałaby, by ta chwila ciągła się w nieskończoność, lecz w tym momencie zadzwonił dzwonek oznaczający koniec lekcji biologii. Nieznajomy spakował przybory szkolne do torby, założył ją na siebie, a następnie wyszedł z sali. Susan pospiesznie spakowała swoje rzeczy do fioletowego plecaka, a potem wyszła z pomieszczenia mijając dalej zdenerwowaną gazellę.

    Biegła ile sił w łapach, by dogonić lisa. Widziała go, lecz tłum zwierząt utrudniał jej szybkie przedostatnie się do celu.

    Gdy dotarła do lisa, klepnęła go w łapę, by zwrócić jego uwagę. Nieznajomy spojrzał się na Baker.

    — Hej, tu jesteś ten nowy? — rozpoczęła.

    — Tak, a ty jesteś tą pilną uczennicą? — odpowiedział i zadał jej podobne pytanie.

     — Jestem Susan, a ty?

      — Jesteś pierwszą osobą, która ze mną rozmawia. Dziwnie się tutaj czuję, jestem tu pierwszy dzień. — powiedział niepewnie.

      — Spokojnie, w tej szkole jest lepiej, niż ci się wydaje.

     — Pomijając tą rozwydrzoną nauczycielkę od biologii?

      — Haha, tak. — odpowiedziała.

      — Matt jestem, miło mi. — podał jej łapę.

Zootopia: Dark Moments✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz