5. Tajemniczy nieznajomy.

2.9K 68 7
                                    

13.06.2016 - (dzień później)

Kate

Wstając z łóżka już drugi dzień pod rząd, dokuczał mi ból głowy. Tym razem jednak byłam sama sobie jemu winna. Niepotrzebnie wypiłam z Aurorą, choć prawdę mówiąc bardzo miło i przyjemnie mi się z nią siedziało, słuchając o jej życiu. Może i sama nie byłam na wolności, ale przynajmniej mogłam się cieszyć jej szczęściem. Widziałam z jakim zapałem opowiadała o swoim chłopaku, z którym rozpoczęła planowanie wspólnego życia czy kotem, który każdego ranka stara jej się uprzykrzyć życie, strącając wszystko o szóstej rano i tym samym powodując hałas, który wyrywa ją z jej snu. Pamiętam, że kiedyś również chciałam mieć jakiegoś zwierzaka, lecz ze względu na brak czasu nie mogłam sobie na to pozwolić. Wolałam mieć czas i wziąć na siebie całą odpowiedzialność, opiekując się nim, niż zostawiać go samego, bądź pod opieką kogoś mi obcego.

Co prawda minął już około tydzień odkąd już tutaj przebywam, jednak muszę przyznać, iż naprawdę łatwo udało mi się tutaj zaaklimatyzować. Z jednej strony nie miałam wyboru, ponieważ w końcu przebywam tutaj wbrew swojej woli, ale z drugiej strony mogę to śmiało zwalić na warunki, w jakich mi się tutaj żyję. Co jak co, ale mam tutaj wszystkiego pod dostatkiem. Równie dobrze mogłam trafić do obskurnej piwnicy, w której do dyspozycji miałabym tylko wiadro do załatwiania własnych potrzeb czy kromkę czerstwego chleba, jako jedzenie. Musiałam także przyznać, iż duży udział w tym wszystkim miała Aurora, która mimo mojej niechęci, która nadal tam gdzieś z tyłu głowy siedzi, potrafiła się mną zająć. Wcześniej miałam wrażenie, że wszystko tutaj było na pokaz i tylko w celu zdobycia jakiś informacji, jednak ona nie pytała. Zapewniła mi natomiast pizzę, koc, wino i najzwyklejszy film, który o dziwo był nawet po angielsku. Nie musiała tego robić, a zrobiła, co mnie mile zaskoczyło.

Niestety tym razem po przebudzeniu obok łóżka nie znajdowała się żadna torba z ciuchami, jedzeniem czy jakimiś podstawowymi przedmiotami. Zamiast tego nie było nic, toteż gdy tylko się mniej więcej w lusterku ogarnęłam, postanowiłam spróbować po raz kolejny wyjść z pokoju. Dzisiejszego dnia drzwi także były otwarte, co było naprawdę dużym plusem. Może i nadal znajdowałam się w kompletnie mi obcym miejscu, jednak teraz mogłam się poczuć chociaż troszkę wolna. Cały czas czułam się jak w klatce, dlatego chyba każdy może zrozumieć co mam na myśli. To było inne uczucie. Lepsze.

Gdy tylko wyjrzałam na korytarz, dostrzegłam, że nikogo na nim nie ma. Teraz jednak w oczy rzuciły mi się drzwi, których jeszcze kilka dni temu w pośpiechu nie zauważyłam. Przez głowę przeszły mi różne scenariusze, ale wiedziałam, iż nie mam najmniejszych szans na powrót do domu. A przynajmniej nie teraz. Lucas miał zbyt dużą kontrolę, a poza tym to było zbyt banalne, by tak po prostu wyjść i wrócić do domu, jak gdyby nigdy nic. Nic nie było takie łatwe. Nawet zrobienie miski płatek wiązało się z możliwością wysypania, bądź wylania posiłku na podłoże.

Idąc przez schody, usłyszałam szmer i rozmowę najwięcej dwóch osób, w których głosie nie dało się wyczuć nic przyjaznego. Wiedziałam, że zejście mogło nie okazać się dobrym pomysłem, jednak ciekawość zwyciężyła. Od zawsze byłam osobą ciekawską, dlatego mimo świadomości swojej głupoty robiłam to, co podpowiadała mi ta mniej dobra strona. Po zejściu w oczy niemal natychmiast mi się rzucił Lucas, siedzący w salonie na kanapie, ale obok niego siedział dotychczas mi nieznany mężczyzna, po którego wyglądzie mogłam stwierdzić, iż do miłych nie należał. Stawiałam bardziej na to, że był kimś niebezpiecznym, przed którym należało jak najszybciej uciekać.

Wyraźnie zarysowane rysy twarzy, tatuaże i niezbyt ciekawa mina odstraszały na sam widok. Dodatkowo można było śmiało stwierdzić, iż nie miał mniej, niż czterdziestu lat. Siwizna na jego włosach była widoczna, a dodatkowo zmarszczki dodawały mu wieku. Skórzana kurtka leżała swobodnie na jego ramionach, lecz więcej szczegółów nie mogłam dostrzec, bowiem siedział bokiem do mnie.

PorwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz