ᴅʀᴜɢɪᴇ sᴘᴏᴛᴋᴀɴɪᴇ - W/Y/H/M

335 17 7
                                    

𝐖𝐨𝐨𝐲𝐨𝐮𝐧𝐠

Pięć dni.

Świetna pogoda, ciepły wiatr i błękitne niebo - twoja idealna pogoda na spacer do parku. I po prostu poszłaś do parku, po drodze zachaczając jeszcze o piekarnię. 

Szłaś pustą alejką, jedząc swoją drożdżówkę, którą kupujesz raz na ludzki rok, a tutaj przyleciał ci ptak. Przyleciał, zabrał ci jedzenie i odleciał, a ty stałaś jak głupia, patrząc jak ten gatunek zabiera ci ostatnie chwile szczęścia. 

I tak właśnie śmiejąc się z własnego szczęścia zapatrzyłaś się w ziemię. Wcale nie zauważyłaś, że ktoś idzie naprzeciwko, żeby za chwilę się potknąć i polecieć prosto na ciebie. Ty, silna Polka dałaś radę utrzymać waszą dwójkę w pozycji stojącej; a przynajmniej ciebie, bo chłopak przez chwilę prawie leżał.

Ten dopiero po chwili się odsunął, zaczynając cię przepraszać. 

- Tej, a czy myśmy się już kiedyś nie spotkali? - zapytałaś nagle, patrząc na chłopaka wielkimi oczami. - Wtedy...

- Tak - odpowiedział szybko, nieco zmieszany tym co się przed chwilą stało. - To ty. 

- Ta co "ładnie śpiewa" - zaśmiałaś się, podając chłopakowi dłoń - [t/i]. [t/n] [t/i].

- Wooyoung. Jung Wooyoung - również się uśmiechnął.

 Jung Wooyoung - również się uśmiechnął

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


𝐘𝐞𝐨𝐬𝐚𝐧𝐠

Cztery godziny.

No bo kto dał radę dotrzeć do hotelu, ale zgubił się tuż po wyjściu z niego? Chłopak spadł ci z nieba, kiedy krążyłaś dookoła małych sklepików. 

Blondyn zauważył cię niemal od razu - ciemne ubranie w dużej temperaturze i śliczna anielska twarz, w której zakochał się niemal od razu. Widział po tobie, że jesteś zdenerwowana. Twoja mina wyrażała tylko "kurwa"; czyli więcej niż tysiąc słów. 

- To ty - uśmiechnęłaś się, przez chwilę nie rozumiejąc dlaczego chłopak zaczął patrzeć na ciebie jak na idiotkę.

- Po koreańsku..? - zapytał niepewnie, kalecząc angielski. Ty też nie umiałaś go najlepiej, a jednak czułaś że się dogadacie.

- Ah... Tak. To ty. Lecieliśmy razem - próbowałaś powtórzyć słowa, które przed paroma godzinami usłyszałaś od niego.

A ten się zaśmiał. To wydało ci się urocze - jego uśmiech. 

- Kang Yeosang. Yeo.

- [t/i]. 

Tak samo urocze imię jak właścicielka. 

Teraz obaj uśmiechaliście się od ucha do ucha. 

- Nie jesteś Azjatką, prawda? 

- Noo... tak. Nie jestem.

- Jesteś Polką? Z Polski?

Rozmawialiście długo. Bardzo długo. Yeosang zabrał cię na obiad, oprowadził trochę po mieście, wymieniliście się numerami już na drugim spotkaniu i umówiliście się również na jutrzejsze zwiedzanie. Przypadł ci do gustu.

 Przypadł ci do gustu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


𝐇𝐨𝐧𝐠𝐣𝐨𝐨𝐧𝐠

Tydzień.

Tego chłopaka nie chciałaś spotkać. 

Dzienna rutyna zaczęła się kończyć, kiedy przyszedł ten czerwony dzień - okres. Wtedy nic nie było takie samo. Krzyczałaś, płakałaś i jadłaś bez powodu, chodziłaś w tą i z powrotem, i można by stwierdzić, że zachowywałaś się jak kobieta w ciąży. Ale ty zachowywałaś się jeszcze gorzej. 

Ale dziś postanowiłaś obejrzeć swoją szafę - tysiąc ubrań, o których istnieniu nawet nie miałaś pojęcia. W końcu postanowiłaś uzupełnić luki w sztukach swoich skarpet i bielizny. Założyłaś grube ciemne dresy, i poszłaś do sklepu. 

Chyba pół godziny szukałaś dobrego rozmiaru bielizny, która ci się spodobała. Stwierdziłaś, że ten szary komplet musisz mieć. MUSISZ. 

- W tej żółtej będzie ci lepiej. - twoim oczom ukazał się nie kto inny, jak poznany na strzelnicy Kim Hongjoong.

- Mówisz? Nie jestem do niej przekonana, będę się czuła jak pszczoła - odparłaś jak gdyby nigdy nic.

- To czerwona?

- Mam takie dwie. Poza tym-

- Chciałbym to zobaczyć.

Dopiero teraz zdałaś sobie sprawę z tego, że rozmawiasz z nieznajomym na temat tego, jaką bieliznę masz dla siebie kupić. 

- Zboczeniec - mruknęłaś.

- Wyjątkowo śliczna dziw-

Nie dokończył, kiedy dostał od ciebie w policzek. Takim oto sposobem nie miałaś i nowych ubrań, i dobrego humoru na resztę dnia. 

 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


𝐌𝐢𝐧𝐠𝐢

Dwa miesiące.

Kiedy ten chłopak cię zatrzymał, byłaś w drodze do psychologa. To on rozpoznał cię pierwszy, a że miał wrażenie że to będzie ostatnia szansa żeby cię spotkać, postanowił zapytać od razu.

- Jak się czujesz? - był wyraźnie zdenerwowany tym, że nie zrozumiesz o co chodzi; że możesz nie pamiętać co się wtedy stało. 

Nie dokładnie, ale pamiętałaś - gdyby nie on, dodatkowo rozwaliłabyś sobie głowę. Nie wiedziałaś jedynie, jak ten przypadkowy chłopak bardzo przeżywał twój stan i to, co się stało; zawiózł cię wtedy do szpitala, gdzie dowiedział się wszystkiego. Nie wychodził z domu przez trzy tygodnie, przez cały miesiąc nie mógł też opanować płaczu. Naprawdę to przeżył. 

- Dobrze - nieco uspokoił go twój szczery uśmiech. To było trudne, jednak jakoś dawałaś radę. 

- Um... tak... jestem Mingi. 

- [i/n].

Chłopak okropnie cię rozczulił, odprowadzając cię pod sam gabinet psycholożki, do której chodziłaś. 

標題 ;𝑟𝑒𝑎𝑘𝑐𝑗𝑒&𝑜𝑛𝑒 𝑠ℎ𝑜𝑡𝑦 𝐴𝑡𝑒𝑒𝑧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz