Rozdział 4

1.2K 78 15
                                    

Jadąc autobusem do domu, postanowiłam wstąpić do cukierni, by kupić Jacobowi czekoladowe ciasteczka. Ten mały brzdąc uwielbia wszystko, co zawiera w sobie czekoladę. Chyba ma to po mnie, bo ja tak samo jak on kocham słodycze. Dla mnie dzień bez czegoś słodkiego to dzień stracony.

Ciekawe co tam u mojej przyjaciółki...Może wybiorę się do niej za raz po obiedzie, ale najpierw muszę się upewnić, czy ma dla mnie wolny czas. Wyciągnęłam, więc telefon i wybrałam dobrze znany mi numer. Nie musiałam długo czekać, bo zaraz po pierwszym sygnale, w słuchawce usłyszałam melodyjny głos Lili.

-Hej Ems!

-Hej Lil, spotkamy się dzisiaj po południu?

-Dziś nie mogę, bo idę na kolekcję z rodzicami. Świętują dwudziestą rocznicę ślubu.

-Rozumiem, no to widzimy się jutro?

-Tak jutro mam dla Ciebie duuuużo czasu.

-Cieszę się bardzo! No to miłej kolacji, pozdrów ode mnie swoich rodziców i do zobaczenia jutro!

-Ok, pozdrowię! Kocham Cię Ems!

-Ja Ciebie też Lil.

Byłam zawiedziona,że nie spotkam się dzisiaj z Lili, ale nie dałam tego poznać po swoim głosie. Najprawdopodobniej wieczór spędzę w towarzystwie mojego młodszego brata. Lepiej być nie może!

Akurat tak dobrze się złożyło, że skończyłam rozmowę, gdy miałam wysiadać z autobusu. Jeszcze tylko wejdę szybko do cukierni i mogę iść do domu.

Już po kilkunastu minutach otwierałam drzwi. Od progu do moich nozdrzy docierał zapach pizzy. Mmmm....mama wie co najbardziej lubimy! Szybko ściągnęłam buty i skierowałam się w kierunku kuchni. Przy stole siedział już zadowolony Jacob, który popijał sok pomarańczowy.

-Mamo!To Em! -krzyknął uradowany na mój widok. Szybko podbiegł do mnie i przytulił na powitanie. Dałam mu ciasteczka, a w ramach podziękowania dostałam mokrego buziaka w policzek. Mama obróciła się w naszym kierunku i uśmiechnęła na nasz widok.

-Ooo...Em już wróciłaś! W samą porę! Umyj ręce i siadaj przy stole. Pizza już gotowa!-powiedziała wyciągając pizze z pieca.

-Dobrze mamusiu, zaraz będę z powrotem! -posłałam swojej rodzicielce pośpieszny uśmiech i ruszyłam w kierunku łazienki.

Po niecałej minucie z powrotem byłam już w kuchni. Zajęłam miejsce obok Jacoba, któremu dałam skórkę od mojego kawałka pizzy. Nie wiem dlaczego mój młodszy braciszek woli jeść skórki od pysznego ciasta z farszem. Przecież jest genialne! Kiedy powoli kończyliśmy jeść w drzwiach niespodziewanie pojawił się Roberto.

-Witam moją zwariowaną rodzinkę! Zostało może coś dla mnie? -zaśmiał się i usiadł przy stole obok mamy.

-Pewnie!-wykrzyknął Jacob z pełną buzią.

-Już ci nakładam Rob! -mama powoli wstała z miejsca i ukroiła kawałek dla Roberto.

-Wcześnie dziś wróciłeś,nie miałeś treningu?-zapytała podając mu talerz z kawałkiem pizzy.

-Miałem,ale postanowiłem go sobie odpuścić,bo chcę gdzieś zabrać Emily.- puścił mi oczko i wpakował kawałek pizzy do ust.

-Mnie? Naprawdę? Gdzie?-Rob szybko kiwnął na potwierdzenie swoich słów głową. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszę. Miałam gdzieś iść z Roberto! Moim starszym bratem! Ale super!

-No właśnie Rob, gdzie ty chcesz ją zabrać? Mam nadzieję, że nie na jakąś ostra imprezę, czy coś w tym stylu. Przecież jest jeszcze na to stanowczo za młoda.-powiedziała szorstko i skarciła mnie wzrokiem.

[Cięcie<ZAWIESZONE>]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz