Babcia, która przyjechała dwie godziny temu została z moim sześcioletnim bratem,a ja właśnie teraz idę do Lili. Nie wiem czego się spodziewać i to mnie bardzo martwi.
***
Droga do jej domu minęła mi bardzo szybko. Stanęłam przed jej drzwiami, wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam dzwonkiem. Po chwili drzwi otworzyły się, a w nich zamiast mojej przyjaciółki stanęła jej młodsza siostra, Natalie.
-Hej, jest może w domu Lili? Chciałabym się z nią zobaczyć, zawołasz ją? - Natalie popatrzyła na mnie ze smutkiem, a do jej oczu napłynęły łzy.
-Lili nie ma!-już miała zamykać drzwi, ale ja jej na to nie pozwoliłam przytrzymując je ręką.
-To kiedy będzie w domu?-zapytałam niewinnie.
-Na razie nie będzie.-burknęła szyorstko.
-Ale dlaczego ? To gdzie ona teraz jest?-Nat wzięła głęboki oddech,by odpowiedzieć.
-Aktualnie przebywa w szpitalu i jest w śpiączce...- Po usłyszeniu tych słów serce zakuło mnie i przez chwilę nie byłam w stanie nabrać powietrza. Moje przeczucia, co do tego, że coś się jej stało, sprawdziły się. Tak bardzo chciałam, żeby to nie było prawdą.
-Boże! Ale jak to w szpitalu?! To przecież nie możliwe!-nie wierzyłam w to, co przed chwilą usłyszałam.
- Tydzień temu, gdy szła do Ciebie potrąciło ją auto. Lekarze nie dają jej dużych szans na przeżycie. Zwiększy je jedynie szybki przeszczep.-mówiła powoli robiąc przerwy na nabranie powietrza. Z każdym jej słowem łzy,co raz mocniej płynęły z moich oczu. To chyba nie dzieje się naprawdę. Może to sen, albo jakiś głupi żart robi mi Natalie. Nic na to nie wskazywało, bo ona dalej mówiła, a jej głos się łamał.
-Lili potrzebuje dawcy nerki, a ja nie mogę jej pomóc, bo jeszcze jestem za młoda. Mama jest w ciąży, a tata zrobił badania i okazało się, że nie może zostać dawcą. Nie wiem dlaczego naszą rodzinę to spotyka! Ludzie mają rację mówiąc, że jak coś zaczyna się pieprzyć to już po całości! Emily proszę zrób coś, nie pozwól jej odejść, błagam. Pomożesz jej? - W oczach Natalie oprócz łez i bólu widziałam również bezradność i strach.
Ja nie byłam w stanie nic powiedzieć, ból towarzyszący mi od momentu w którym dowiedziałam się, że Lili jest w szpitalu, stworzył blokadę jakiej w tym momencie nie potrafiłam pokonać. Obróciłam się i odeszłam. Pomimo nawoływania Natalie nie odwróciłam się, szłam przed siebie. Byłam w amoku. Właśnie uświadomiłam sobie, że mogę stracić kolejną osobę, która jest bardzo ważna w moim życiu. I to wszystko dzieje się kolejny raz, przeze mnie. Znowu ja przyczyniam się do czyjejś śmierci. Najpierw Roberto, a teraz ona, dlaczego ja przenoszę swoim bliskim takiego pecha?
Z domu Lili pojechałam od razu do szpitala, ponieważ chciałam ją bardzo zobaczyć. Gdy tam dotarłam okazało się, że widzenia są tylko do 17.00 i że mogę zobaczyć ją dopiero jutro. Strapiona wróciłam do domu, gdzie nie było babci i Jacoba. Na lodowce była tylko żółta karteczka, która informowała mnie, że babcia poszła z Jacobem na urodziny Ricka, kolegi mojego braciszka z podstawówki. Dla mnie to nawet lepiej, bo nikt nie będzie mi przeszkadzał i będę mogła spędzić czas w samotności, by móc pomyśleć, co dalej.
***
Weszłam do swojego pokoju i podeszłam do łóżka. Spod poduszki wyciągnęłam żyletkę i usiadłam na brzegu łóżka. Zaczęłam się nią bawić, a zarazem przyglądać się jej. Zastanawiałam się, czy zrobić to, czy nie. Teraz nie wahałam się jak wcześniej, raczej bawiłam się tą myślą tak jak żyletką w prawej ręce. Moje myśli skupiły się na Lili. Leży teraz sama w szpitalu pod aparaturą przez jakiegoś dupka, który nie umie jeździć. Przecież ona nic złego nie zrobiła! Dlaczego to ją spotkało? I nagle wszystko do mnie powróciło. Zaczęłam przeżywać na nowo dzień, w którym zginął Roberto ...
CZYTASZ
[Cięcie<ZAWIESZONE>]
Teen FictionHistoria siedemnastoletniej Emily, która nie potrafi zapanować nad swoim życiem.Daje się szybko ponieść emocjom czyniąc przy tym wiele złego .Ma przyjaciółkę Lili, w tym samym wieku,która wspiera ją w trudnych momentach i podtrzymuje na duchu. Czy p...