Rozdział 6

475 36 7
                                    

Obudził mnie odgłos otwieranych drzwi. Byłam bardzo ciekawa, kto mnie odwiedził, więc otworzyłam oczy i zobaczyłam zapłakaną twarz mojej mamy. Szybko podniosłam się do pozycji siedzącej i ze zdziwieniem wpisanym na twarzy spojrzałam w jej oczy.

Miedzy nami zapanowała krępująca cisza. Nie wiedziałam, co powiedzieć, albo jak się zachować w tej sytuacji, ponieważ już od dłużego czasu nie miałyśmy ze sobą kontaktu. Na początku, kiedy wyjechała z tatą, to dzwoniłyśmy do siebie, ale potem...potem coś się zepsuło. Z dnia na dzień przestała odbierać moje telefony i sama też już do mnie nie dzwoniła.

Bardzo rani mnie to, iż z Jacobem dalej utrzymuje kontakt i nawet wysyła prezenty, a do mnie nie odezwie się ani jednym słowem .Myślę, że po śmierci Roberto chyba naprawdę przestałam istnieć dla niej jako córka. Nigdy nie zapomnę, gdy wykrzyczała mi prosto w twarz, że to ja go zabiłam i to moja wina. Wtedy tylko tata mnie bronił i pocieszał.Tulił, ocierając łzy spowodowane słowami mamy. W tamtym momencie mnie jeszcze rozumiał i wspierał, a teraz....Teraz nawet nie rozmawiamy.Uważam, że najprawdopodobniej przez mamę nie mamy ze sobą kontaktu. Wmówiła mu, że to moja wina i pewnie dlatego nie chce mnie znać. Gdy tak patrzę na to wszystko z perspektywy czasu, uważam że moja mama ma jednak rację.To moja wina i to ja doprowadziłam do śmierci Roberto. Oddałabym wszystko, żebym to ja zginęła w tym wypadku, a nie on.Przez ten wypadek moje życie zmieniło się w najgorszy koszmar, który najprawdopodobniej nigdy się nie skończy.

Nie mogąc dłużej wytrzymać tej grobowej ciszy, jaka panowała w mojej szpitalnej sali, postanowiłam, iż zacznę tę rozmowę pierwsza.

-Cześć, Mamo...?? Co Ty tu wogóle robisz?- mama nic nie odpowiedziała. Patrzyła się na mnie przenikliwym wzrokiem, dzięki czemu mogłam dostrzec w jej oczach ból. -Możesz mi odpowiedzieć? Nie widzę żadnej potrzeby żebyś tu była, dlatego dziwię się, że zaszczyciłaś mnie swoją obecnością. -Jej wzrok stał się intensywniejszy. Czułam, iż teraz skupił się na moich nadgarstkach, przez co szybko schowałam je pod kołdrę.Zdeberwowało mnie to bardzo. -Nie umiesz odpowiedzieć na proste pytanie?! Po co tu przyszłaś?! Nikt Cię o to nie prosił!

Z każdą chwilą, przeciagającego się milczenia ze strony rodzicieki, mój gniew wzbierał na sile.Dużo mi nie brakowało, aby na nią wybuchnąć.
-Odezwiesz się wkońcu,czy nie? Bo jak nie, to wyjdź... -mama nerwowo poruszyła się i powolutku zbliżyła do mojego łóżka. -NIE SŁYSZYSZ,CO DO CIEBIE MÓWIĘ?! WYJDŹ!!! NIE CHCE CIĘ TU WIDZIEĆ,WYJDŹ! NIE POTRZEUJĘ CIĘ JUŻ! SŁYSZYSZ?! WYNOŚ SIĘ Z TEJ SALI I MOJEGO ŻYCIA !!! NIENAWIDZĘ CIĘ!!! -krzyczałam i wymachiwałam rękami, nie kontrolując się.

Na twarzy mamy zobaczyłam pojedyncze łzy, które już po krótkiej chwili zamieniły się w rwący potok, spływający po jej policzkach.

Drugi raz w życiu widziałam mamę, która płacze jak małe dziecko.Krztusiła się swoimi łzami, które ani na moment nie przestawały wypływać z jej oczu. Osunęła się na ziemię, a ja nie wiedząc czemu, szybko wstałam z łóżka i podbiegłam do niej.

-Nie płacz, proszę nie płacz, nie chciałam na Ciebie nakrzyczeć...-przytuliłam mamę mocno do siebie i gładziłam po włosach, próbując ją w ten sposób uspokoić.

W tym momencie poczułam się dziwnie. Pierwszy raz od dłuższego czasu przytulam swoją mamę, która płacze w mych ramionach jak dziecko.Tęskniłam za nia bardzo, chocaż tak wiele przykrości mi wyrządziła. Sama nie wiem, dlaczego podbiegłam do niej, ale to było silniejsze ode mnie i raczej spowodowane jej widokiem, który zmiękczył moje serce.To nie tak, że wybaczyłam jej już wszystko, co mi zrobiła i powiedziała.Bynajmniej! Dalej mam jej to za złe, ale przez chwilę, gdy widziałam ją taka bezbronną, zapomniałam o przeszłości i liczyła się dla mnie tylko ona, potrzebująca w tym momencie mojego wsparcia.

[Cięcie<ZAWIESZONE>]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz