Zamiast prologu

85 7 2
                                    

Wbił palce głęboko w uszy. Nie pomogło nawet odrobinę. Huk narastał z każdą sekundą. Rzucił się wprost na suchą trawę i próbował wdusić twarz w ziemię. Blask przepalał fioletem zaciśnięte powieki. Skulił się w pozycję embrionalną, jak mają w zwyczaju czynić wszystkie prymitywne ssaki, gdy bezradne czekają na ostateczny cios.

Wściekły huk szalał dookoła. Zawładnął każdą cząsteczką powietrza, każdą grudką ziemi i każdą kroplą krwi w żyłach. Chciał krzyczeć ze strachu. Otworzył usta, a huk wtargnął do środka, dusząc w zarodku żałośnie słaby głosik. Organy wewnętrzne zamieniły się w bulgoczącą, wzburzoną masę, która gorzką falą wzbierała wyżej i wyżej szukając ujścia przez nos i usta. Wcisnął palce jeszcze głębiej i poczuł, jak miękkie kości czaszki ustępują z chrupnięciem, a paznokcie zatapiają się w czymś lepkim i pulsującym.

Huk przelewał się nad nim, przenikał do wnętrza, szarpał i wciąż narastał, coraz mocniejszy, coraz głośniejszy. Targane konwulsjami ciało trzęsło się w rytm drgań synchronicznych fal anormalnej energii. Wtem, huk przeszedł w potężny, krótki ryk. Świat zalała jasność... która zgasła nagle...  

S.T.A.L.K.E.R. Ballada o prawiesnorku tom 1 [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz