Jechałam na Tornadzie już kilka dni. Nocami znajdowaliśmy sobie jakiś nocleg. Często spaliśmy pod gołym niebem. Nie chciałam ryzykować tym, że ktoś nas zaatakuje. Bardzo lubię tak spać. Czuję się wtedy wolna. Ten nawyk zafundował mi Zorro. Pamiętam to do teraz. Niestety czasem musieliśmy z Tornadem uciekać z powodu goniących nas prześladowców. Bałam się bardzo o innych. Nie chciałam by przeze mnie ktoś cierpiał. Właśnie jechałam na Tornadzie. Zatrzymałam rumaka widząc jakąś tabliczkę. Spojrzałam na nią zdejmując kaptur.
-Witamy w Leniuchowie.- Przeczytałam napis na tabliczce.- Jesteśmy na miejscu Tornado. Rozejrzyjmy się trochę.- Powiedziałam gładząc Tornada po grzywie. Wzięłam lejce i poruszyłam nimi lekko. Tornado zaczął iść spokojnie. Rozglądałam się patrząc dookoła. W pewnej chwili przeleciała nade mną piłka od baseball. Tornado staną na tylnych kopytach rżąc. Zaczęłam go głaskać po szyi. Rumak po chwili uspokoił się i rozejrzał się dookoła by znaleźć łobuza który rzucił piłką. Po chwili podbiegło do nas czwórka dzieci. Dwie dziewczynki i dwóch chłopców. Podbiegł również mężczyzna. Pierwsza dziewczynka wyglądała na najstarszą z dzieci. Miała na sobie sukienkę w pionowe pasy o różnych odcieniach różowego. Na nogach miała jasnoróżowe rajstopy, ciemnoróżowe skarpety i biało-różowe tenisówki. Jej włosy również były różowe, ścięte na klasyczny bob. Na głowie miała ciemnoróżową opaskę z białymi cekinami, a na prawej ręce kilka bransoletek. Druga dziewczynka miała ciemnobrązowe włosy związane w trzy kucyki. Jej ubiorem była biała koszulka z czerwonymi długimi rękawami, czerwone spodnie oraz żółto-czerwone buty. Pierwszy chłopiec był najniższy z całej gromadki. Miał krótkie blond włosy. Na sobie miał białą koszulkę z długim rękawem, białe kalesony, czerwone spodenki, żółte skarpetki i niebieskie tenisówki z czerwonymi literami Z. Na sobie miał również coś na wzór kostiumu bohatera który składał się on z niebieskiej koszulki z wyszytą żółtą literą Z oraz pelerynę ze złotymi zdobieniami, która z wierzchu jest czerwona, zaś od spodu ma biało-niebieskie pasy. Zaś drugi chłopiec miał krótkie, uczesane brązowe włosy. Na sobie miał białą koszulę w niebieskie pasy z mankietami oraz czerwoną muchę w kropki. Na koszuli miał żółtą kamizelkę. Miał także żółte spodnie z czarnym paskiem, wysokie białe skarpety oraz czarne pantofle. No i oczywiście ten mężczyzna. Już na sam jego widok zauważyłam, że jest wysportowany. Miał identyczny spiczaste wąsiki jakie miał Zorro, a jego oczy... Były prawie jak niebo. Na głowie miał niebieską czapkę, a na dodatek był ubrany w błękitno-białą koszulkę oraz długie sportowe spodnie. Na koszulce miał kamizelkę w ciemniejszym kolorze niebieskiego, na której przodzie miał emblemat z liczbą 10. Posiadał także granatowe buty z białymi i czerwonymi paskami. Przez rękawy koszulki i kamizelki oraz boki nogawek spodni przechodzą po obu stronach biało-czarno-białe pasy. Na przedramionach ma także ochraniacze w takich samych kolorach jak pozostałe części stroju.
-Bardzo przepraszamy. Nie chcieliśmy w panią trafić naszą piłką.- Mówiły na raz dzieci. Zeszłam z Tornada.
-Nic się nie stało dzieci.- Powiedziałam gdy Tornado prychną na mężczyznę co spowodowało, że czapka mu spadła. Spojrzałam na wierzchowca.- Chyba się trochę zdenerwowałeś na nich za tą piłkę przyjacielu.- Powiedziałam zaczynając głaskać rumaka po grzywie.- Przepraszam za niego. Jest nerwowy kiedy komuś może dziać się krzywda.- Powiedziałam czując jak Tornado daje pysk na moje ramię.
-Wiele razy widziałem konie ale takiego zżycia konia i jego właściciela jeszcze nigdy nie widziałam.- Powiedział mężczyzna przyglądając się mi i rumakowi.
-To prawda. Cóż... Musimy uzupełnić jedzenie co nie Tornado?- Spytałam biorąc do dłoni lejce. Zaczęłam powoli iść.
-Poczekaj.- Usłyszałam głos tego mężczyzny. Jego głos. Przypominał mi głos Zorro. Stanęłam i spojrzałam na niego.- Jestem Sportacus.- Powiedział z lekkim uśmiechem. Odwzajemniłam uśmiech.
-A ja Isabella.- Odparłam po czym się odwróciłam. Następnie wsiadłam na Tornada i pojechaliśmy. W pewnej chwili zauważyłam jabłoń. Rumak się zatrzymał koło drzewa. Wstałam z siodła nie schodząc z konia. Zerwałam kilka jabłek które schowałam do plecaka. Gdy usiadłam na siodle podałam jedno z owoców Tornadowi. Rumak zjadł owoc ze smakiem.
CZYTASZ
Księżniczka Leniuchowa.
Short StoryDo Leniuchowa przybywa tajemnicza dziewczyna. Ma ona różne tajemnice. Mieszkańcy Leniuchowa są ciekawi kim jest i jakim powodem jest jej przybycie. Jednak młoda dziewczyna nie ma zamiaru zdradzać swojej tajemnicy. Co się wydarzy? Czym jest tajemnica...