Rozdział 8. Przyszykowania.

45 5 0
                                    

Właśnie szykowałam się na kolejny dzień. Mieliśmy zacząć szykowania do przedstawienia. Wybrałam z domu wszystko co potrzebowałam. Materiały, jakieś dodatki jak i inne potrzebne rzeczy. Położyłam wszystko na wózek. Zagwizdałam, a po chwili przybiegł Eldorado. Wzięłam sznurek i pasek od spodni. Przypięłam źrebię do wózka, a następnie zaczęłam iść. Kiedy doszliśmy do teatru otworzyłam tylne drzwi. Przetrzymałam je w między czasie odwiązując źrebięcia.

-Dzięki za pomoc przyjacielu.- Powiedziałam po czym zabrałam wózek z rzeczami na tyły teatru. Zdjęłam płaszcz. Zaczęłam wszystko wykładać. Usłyszałam głosy po chwili.

-Wiedziałem, że Robbie się nie zgodzi.- Usłyszałam głos Ziggy'ego. Spojrzałam. Dzieciaki właśnie przynosiły różne pudła z różnymi przedmiotami.

-Coś się stało?- Zapytałam się.

-Robbie się nie zgodził na zagranie w przedstawieniu.- Powiedziała Trixie. Wiedziałam, że przekonanie go będzie trudne ale poradzę sobie. Kwestie polityki są wliczane przecież do nauczania księżniczki.

-Nie martwcie się. Przekonam go.- Powiedziałam biorąc płaszcz. Zeszłam ze sceny po czym zaczęłam zmierzając do wyjścia z teatru.

-Wątpię Isabella.- Usłyszałam głos Sportacusa. Odwróciłam się. Mężczyzna który wypowiedział te słowa właśnie wychylił się zza kulisów.

-Zakład?- Zapytałam się. Sportacus zeskoczył ze sceny i podszedł do mnie.

-Zgoda. Jeśli nie przekonasz Robbiego powiesz mi swoją tajemnice.- Przeraziłam się na słowa Sportacusa ale postanowiłam nie ukazywać strachu. Musiałam się zgodzić ale też musiałam wygrać zakład. Inaczej bym musiała wyjawić swoją tajemnice. Tajemnicę którą mogłam narazić ich wszystkich na niebezpieczeństwo.

-Stoi. Lecz jeśli przekonam Robbiego to spróbujesz jazdy konnej na Tornadzie. Zobaczymy czy pozwoli ci się dosiąść.- Powiedziałam zaczynając ponownie iść w stronę wyjścia w między czasie zakładając płaszcz. Wyszłam z teatru. Poszłam rozejrzeć się by znaleźć Robbiego. W pewnym momencie znalazłam go jak starał się rozwalić bałwana którego ulepiły dzieci. Podeszłam i szturchnęłam go w ramię.

-Co znowu?- Zapytał się Robbie odwracając się.

-Hej. Zanim zaczniesz ignorować moje słowa to zróbmy pewien układ.- Powiedziałam patrząc na niego.

-Jaki układ?- Zapytał się Robbie.

-Taki, że po przedstawieniu resztę tygodnia dzieciaki spędzą w domach na graniu w gry i jedzeniu smakołyków. W zamian chce byś zagrał w przedstawieniu ,,Dziadek do Orzechów". Zagrasz wtedy Mysiego Króla. W międzyczasie pomożesz nam z ustawieniem reflektorów i innych rzeczy, a na dodatek stworzymy scenografie.- Powiedziałam na co Zgniłek zaczął się zastanawiać.

-Resztę tygodnia i następny tydzień.- Powiedział Robbie.

-Zgoda.- Powiedziałam, a w geście potwierdzenia naszej umowy ścisnęliśmy sobie ręce. Następnie poszliśmy do teatru. Po wejściu do środka wszyscy spojrzeli na nas. Widziałam szok na twarzy wszystkich. Nie czekając na nic powiedziałam dzieciakom o umowie z Robbiem. Nie były zachwycone za bardzo ale po nie kąt cieszyły się bo z tego co słyszałam Robbie chciał pozbyć się Sportacusa z miasta. Zaczęliśmy przeglądać rzeczy. Wszystko nam się przydało.

-Właśnie Isabella. Brakuje nam osoby która odegra rolę Klary.- Powiedziała Stephanie.

-Właśnie. Wszyscy mają już swoje role prócz ciebie.- Powiedział Sportacus.

-Sama nie wiem. Nie jestem chyba aż tak dobra.- Powiedziałam drapiąc się lekko po karku.

-Chodziarz spróbuj Isabella.- Powiedziała Trixie. Chciałam odmówić ale wszyscy nalegali.

-No dobrze już dobrze zgoda.- Powiedziałam podchodząc do jednego pudeł. Otworzyłam je i wyjęłam lekko poniszczone baletki. Zdjęłam buty i nałożyłam je. Podeszłam na środek sceny. Wszyscy usiedli przed sceną. Zauważyłam, że Sportacus stoi przy magnetofonie. Spojrzałam i dałam mu znak by włączył muzykę. Powoli zaczęłam tańczyć. Przyznam, że tańczenie tego układu przypomniało mi wspomnienie gdy byłam mała, a Zorro przybył do mojej hacjendy na święta. Gdy skończyłam wszyscy zaczęli bić brawa na co się ukłoniłam.- Dobra dzieciaki i dorośli. Trzeba wziąć się do pracy by goście byli zaskoczeni.- Powiedziałam na co po chwili na minie burmistrza pojawił się szok.

-Goście! O nie kogo tu zaprosić?!- Krzyknął z nerwów burmistrz. Zaczęłam się zastanawiać.

-O wiem. Burmistrzów i prezydenta tego kraju. Najpierw zajmijmy się dekoracjami i przygotowaniem kostiumów. Kiedy wszystko będzie gotowe Sportacus będzie mógł doręczyć list kiedy my będziemy kończyć dekoracje teatru.- Powiedziałam patrząc na wszystkich.

-A ja mogę upiec figurki Dziadka do Orzechów jako prezent dla gości.- Powiedziała Bessie.

-Świetny pomysł Bessie.- Powiedział Sportacus. Wszyscy weszli na scenę. Zaczęliśmy wszystko układać. Rozdzieliłam też role co do dekoracji, obsługi sprzętu itp. Poprosiłam nawet Robbiego by przyniósł wszystko co uważa idealne do przedstawienia.

Księżniczka Leniuchowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz