Rozdział 10. Jazda konna Sportacusa.

54 6 0
                                    

Minęło kilka dni od przedstawienia pod tytułem ,,Dziadek do Orzechów". Tak jak obiecałam Robbiemu dzieciaki przez ten czas bawiły się w domach tak jak ustaliliśmy. Właśnie czesałam Tornada w stajni. Reszta wierzchowców odpoczywało na swoich legowiskach. Wcześniej poinformowałam Stephanie by przyszła z resztą dzieci jak i Sportacusem do stajni. Postanowiłam wypełnić umowę z bohaterem. Miał on spróbować dosiąść Tornada. Wiedziałam, że to będzie dla niego potężne wyzwanie. Szczerze nie wiem czy kiedykolwiek jeździł konno. Usłyszałam dzieciaki które rozmawiały. Przywiązałam Tornada do liny.

-Chodź Tornado. Zobaczymy czy Sportacus ciebie poskromi.- Powiedziałam idąc spokojnie. Rumak tylko prychną idąc za mną. Nie wiem czemu ale Tornado zachowywał się jakby nie lubił Sportacusa.- To jak Sportacusie gotów na poskramianie Tornada?- Zapytałam kiedy Sportacus poprawił czapkę.

-Tak ale czy oby na pewno mnie nie zrzuci?- Zapytał się.

-Sam się przekonasz. Tornado tylko dla wybranych pozwala się dosiąść.- Powiedziałam zdejmując linę.- A takie osoby są nieliczne.- Powiedziałam uśmiechając się. Sportacus wyglądał jakby chciał się wycofać. Śmiesznie wyglądał. Podeszłam do barierki i przeskoczyłam przez nią na drugą stronę. Sportacus przeszedł na drugą stronę barierki zagrody. Rumak spojrzał na Sportacusa lecz go zignorował. Odwrócił się do niego tyłem. Kiedy Sportacus się zbliżył do Tornada powoli wszedł na grzbiet rumaka.

-Grzeczny konik.- Powiedział spokojnie klepiąc po szyi Tornada. Tornado wyglądał jakby właśnie miał zacząć wierzgać. Sportacus wziął lejce i ruszył nimi lekko. Rumak chyba nie miał zamiaru się go słuchać. Tornado spojrzał na mnie. Skinęłam głową. Tornado zaczął wierzgać. Wyglądało to tak jakby Sportacus dosiadał byka. Dzieciaki kibicowały mu mimo, że doskonale wiedziałam jakie Tornado ma metody zrzucania z grzbietu.

-Dalej Sportacusie!- Krzyknął Ziggy akurat w momencie gdy Sportacus spadł z rumaka.- Oj to musiało zaboleć.- Powiedział kiedy patrzył na Sportacusa. Weszłam na barierkę. Wskoczyłam na rumaka i chwyciłam lejce. Mimo, że rumak wierzgał udało mi się nad nim trochę zapanować.

-Jazda!- Krzyknęłam gdy rumak zaczął biec. Przeskoczył nad barierką i zaczął galopować. Weszłam na jego grzbiet i ustawiłam się w pozie jakbym pływała na fali. Wróciłam do poprzedniej pozycji gdy Tornado skręcił i wrócił do dzieciaków. Poklepałam Tornada.

-P-Przyznam, że ten koń to twarda sztuka.- Powiedział Sportacus który rozmasowywał swoje ręce.

-Owszem. Nie bez przyczyny ten rumak nazywa się Tornado.- Powiedziałam schodząc z rumaka. Tornado idąc spokojnie do stajni prychnął na Sportacusa który odruchowo zakrył się rękoma obawiając się uderzenia. Zaśmiałam się po czym poszłam z dziećmi i Sportacusem do domu burmistrza.

Księżniczka Leniuchowa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz