Trzecia osoba pov.
Po około 5 minutach grupka osób przestała rozmawiać z nauczycielem i odeszła. Wszyscy mieli nadzieję że Sapnap tylko żartował. Po jakimś czasie się rozeszli pod szkołą i poszli do swoich domów. Quackity i George mieszkali praktycznie obok siebie, ale nigdy nie wracali czy szli do szkoły razem. Quackity zawsze wstawał wcześniej żeby pójść do domu Karla i dopiero z nim pójść do szkoły, a George albo zasypiał albo Sapnap po niego przychodził. Aż w końcu tym razem poszli razem. Na zakręcie jednak zostali pociągnięci do jakiegoś ciemnego zaułka i ktoś zakrył im usta. Automatycznie zaczęli się szarpać, a gdy żaden nie potrafił się uwolnić, ich "napadacz" wybuchnął śmiechem.- I ty chcesz mieć dziewczynę? A ty Quackity sobie wmawiasz że jesteś Top. - Powiedział Sapnap śmiejąc się i puścił ich.
- DEBILU! WYSTRASZYLIŚMY SIĘ! - Krzyknął zdenerwowany George. - TO NIE JEST ŚMIESZNE.
- WŁAŚNIE, A JA JESTEM TOP. - George Parsknął krótkim śmiechem. Quackity od razu się na niego rzucił. Po chwili gdy wszyscy się uspokoili padło pytanie.
- Właściwie to po co nas "zaatakowałeś"? - Zapytał George.
- Ooh, racja. - Czarnowłosy Uśmiechnął się. - Zagramy w grę, która nazywa się "Kto to zrobił". Czyli ja na przykład pokazuje na George'a i odpowiedzią jest- -
- Dobra, kumam. Zamknij się. - Przerwał mu brunet. - Co to za kretyńska gra na poczekani- -
- ANYWAYS.. Ja zacznę. - Powiedział Sapnap po czym odchylił kołnierz koszulki. Chłopak w czapce i ten z okularami na głowie wpatrywali się w malinki na szyi Sapnap'a, za to on uśmiechał się złośliwie. - Hm? Ktoś zgaduję?
- Jesteś po-je-ba-ny. - Mruknął George.
- Wastaken? - Zapytał Quackity.
- Brawo! - Krzyknął czarnowłosy. - Wygrałeś pierwszą rundę.
- Żartujesz sobie? - Zaśmiał się lekko z nadzieją że jego przyjaciel odpowie "tak".
- Nie. - Sapnap Puścił swój kołnierz.
- Ale.. Czy.. Napraw- Nie wierzę w ciebie.. Pan Halo cie zabije jak zobaczy. - Powiedział z lekką już troską w głosie George.
- Nie, nie zobaczy. Spoko. - Uśmiechnął się Sapnap. Sztuczny uśmiech, to jedna z rzeczy które robił świetnie. Chciałby żeby jego tata zwrócił na niego jakąkolwiek uwagę ale mógł tylko o tym pośnić.
~~~𝓣𝓲𝓶𝓮 𝓼𝓴𝓲𝓹: 𝓝𝓪𝓼𝓽𝓮̨𝓹𝓷𝔂 𝓭𝔃𝓲𝓮𝓷́, 𝓼𝔃𝓪𝓽𝓷𝓲𝓪 𝓶𝓮̨𝓼𝓴𝓪. ~~~
- Pieprz się. -
- Pieprz mnie. -
- EY! - Krzyknął urażony Karl i podszedł do Quackity'ego, który denerwował George'a. - Jesteś mój gościu, tylko ja cie mogę pieprzyć. - Quackity na te słowa zrobił się czerwony. Daltonista, gość podróżujący w czasie i iPad kid zaczęli prowadzić emocjonującą rozmowę. Normalnie Sapnap kłóciłby się z nimi ale miał inne zajęcia..Próbował się szybko przebrać. Na jego nieszczęście akurat kiedy zdjął koszulkę oni przestali się kłócić i na koniec kłótni padło jego imię. Wszyscy w szatni odwrócili się w stronę czarnowłosego i zobaczyli jego malinki. Praktycznie każdy miał inną reakcję. Na przykład Tubbo nie wiedział co to i zapytał Tommy'ego, a Tommy zwalił to na Ranboo żeby mu wyjaśnił. Karl zapytał chłopaka w czapce czy wie o co chodzi, a dlatego że był bliskim przyjacielem Sapnap'a miał prawo wiedzieć. Reakcja Wilbura była dość...
- Hej, hej, hej! Sapnap! Która cię tak urządziła? - Zapytał Wilbur. Sapnap westchnął cicho.
- Jeśli już to który.. - Mruknął cicho, sam do siebie. Ale Will oczywiście to usłyszał.
CZYTASZ
~âððªððð ðŠðð«ððÌâ~ ð»ð£ðððððð¡
Fanficâ¥ðºððððð ðð ððððððððððððð ðð ððððð ðððÌðð ðððð ðð ð ð ððððÅð ðÌððð ðððð, ðð ðððððððððÌÅ, ðð ðððÌ ðððÌð ððððððððð ðððÌðð ðððð ðððððððððð ððÌšð ððð ï¿œ...