Trzecia osoba pov.
- Przeleciałem naszego wychowawce, cudowny dzień. - Powiedział czarnowłosy dosiadając się do bruneta.
- Nie przeleciałeś. - Zaprzeczył jego przyjaciel.
- Może i nie, ale..Jestem blisko kochanie, już widze że na mnie leci. -
- Ta, ta, wmawiaj sobie. - Brunet zaczął jeść swoje drugie śniadanie.
- Jesteś chodzącym dowodem że potrafie rozkochać w sobie kogo chce. - George zadławił się kanapką, a Sapnap wybuchnął śmiechem. Tak im zleciała przerwa, na wyzywaniu się i obgadywaniu nowego nauczyciela.
- Pewnie ma jakąś żone, partnerke, może nawet dzieci..?! Zresztą, czemu miałby nie mieć? Jeśli mnie plotki nie mylą jest bogaty i ma nawet wille..Nie wiem jakim cudem skoro tu pracuje. -
- Wiem co masz na myśli George, i..Tak, opcja sugar daddy'ego brzmi zachęcająco. I to jeszcze takiego przystojnego. - George tylko westchnął ciężko i uderzył się lekko w twarz.
- Nie wytrzymam z tobą. -
- Wytrzymasz, musisz skarbie. -
- Nie mów tak do mnie. -
- Będę. -
- Nie. -
- Tak. -
- Nie. -
- Tak. -
- Nie. -
- Tak.-
- Ni- - Ich kłótnie w końcu przerwał Quackity.
- WOWOWOOW, SAPNAP?! - Chłopak z czapką na głowie usiadł pomiędzy Sapnap'a i George'a. - TY TAK NA SERIO?
- HA! WYGRAŁEM! - Krzyknął ciemnowłosy w stronę bruneta, po chwili jednak odwrócił się do Quackity'ego. - Anyways..TAK. Wyobraź sobie że George jest przeciw..
- Ja też jestem! - Ta odpowiedz zdziwiła Sapnap'a i to bardzo. - Znaczy wiesz..Mam wyjebane szczerze czy on tego chce, bo wiem że i tak to zrobisz. Ale..Pomyśl nad tym dwa razy Sapnap, to nie jest jakiś typ z klubu tylko NASZ nauczyciel. Jeśli dobrze pamiętam twój tata tu pracuje, tak? Co jak się dowie?
- DZIĘKUJE ŻE KTOŚ MU PRZEMÓWIŁ DO ROZUMU! - Krzyknął George.
- Nie ciesz się na zapas. Nikt mi nie przemówił do rozumu, mam gdzieś mojego tate.. - Quackity i George westchnęli. - Albo zrobimy tak, jeśli George mnie namiętnie pocałuje to zostawie tego nauczyciela.
- Nie. - Odpowiedz bruneta była raczej oczywista. Sapnap wybuchnął śmiechem, chłopak w czapce też.
- George, to dla dobra wszystkich.. - Powiedział Quackity śmiejąc się pod nosem.
- Ty go pocałuj jak jesteś taki mądry! - Brunet był widocznie oburzony.
- Chętnie, bo go kocham. Ale Karl mnie udusi i spali ciało. - Najgorsze było to że Quackity powiedział to w poważny sposób. Po chwili jednak w trójke wybuchli śmiechem. Jakiś zupełnie inny temat znów się nawinął i zaczęli rozmawiać.
- Macie zadanie na lekcje Blade'a? - Zapytał George po około 5 minutach.
- HA! Akurat dzisiaj mam! - To była nowość u Quackity'ego, ale pozytywna. Chłopak w czapce i ten z białymi przeciwsłonecznymi okularami spojrzeli na Sapnap'a.
- Sapnap.. - Oboje powiedzieli w tym samym czasie.
- Mhhmm.. - Czarnowłosy odwrócił głowę na bok. - Dobra, nie mam. Znowu. Zadowoleni? - Wrócił do nich wzrokiem.
CZYTASZ
~âððªððð ðŠðð«ððÌâ~ ð»ð£ðððððð¡
Fanfictionâ¥ðºððððð ðð ððððððððððððð ðð ððððð ðððÌðð ðððð ðð ð ð ððððÅð ðÌððð ðððð, ðð ðððððððððÌÅ, ðð ðððÌ ðððÌð ððððððððð ðððÌðð ðððð ðððððððððð ððÌšð ððð ï¿œ...