☆rozdział IV☆

529 24 21
                                    

Witajcie mam nadzieję,że cringu nie będzie. Nie myślę logicznie bo źle się czuję. A rozdział mam napisać już od 3 dni.

  Molly mieszka bardzo blisko centrum miasta. Dzięki temu mam blisko do szkoły i pracy. Restauracja w której pracuje weekendami to ta sama w której pracuje Molly. Załatwiła mi ją i pomagam tam jako kelnerka. Fakt nie potrzebuje kasy, ale potrzebuje czymś się zająć. Minęło już 4 miesiące, a ja znowu jestem singielką. Przedstawię wam krótko co się stało że nią jestem.

Byłam na spacerze razem z Fanny i Martiną. Nagle usłyszałam krzyki, które rozpoznałam to mój były z braćmi Fann. Marco mówił coś o tym, że dowiedział się o zakładzie. Podeszłyśmy bliżej i zaczęłyśmy ich podsłuchiwać.

- Człowieku, ty serio myślałeś, że ona wskoczy ci do łóżka po dwóch tygodniach związku. I chcesz jej złamać serce, bo dla ciebie liczy się tylko kasa! Słuchaj jesteś nic nie wart. Carrie jest dla mojej siostry ważna, więc jest też ważna dla nas! - odezwał się Luca. Pomimo podobieństwa w wyglądzie, bo wyglądali identycznie w każdym aspekcie. To różnił ich ton głosu, po tym można ich poznać. - Więc daje ci wybór. Zostaw ją albo policzymy się inaczej.

- Inaczej, to znaczy jak? - zapytał zdziwiony chłopak

- Znasz nas i dobrze wiesz w jaki sposób. Jestem zdolny zabić kogoś byle tylko moja rodzina była szczęśliwa, a teraz m a m okropny humor, więc lepiej zejdź mi z oczu. - powiedział Marco

  Nie wytrzymałam wybiegłam z kryjówki i pobiegłam do nich. Przywaliłam byłemu chłopakowi z liścia.

- Nigdy więcej się do mnie nie zbliżaj. Brzydzisz mnie. Nie wiem jakim cudem Ci zaufałam! - ponownie dostał z liścia. Zaczęłam płakać, bo naprawdę go pokochałam. Chłopcy to wredne istoty. Bez uczuć, jakiegokolwiek człowieczeństwa.

  Zaczęłam bieg do restauracji gdzie była Molly. Ponieważ był czwartek to miała całodniową zmianę. Słyszałam, że bliźniacy biegli za mną. Wbiegłam jak poparzona. Podeszłam do przyjaciółki i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Ona mi odradziła związek z chłopakiem, ale miałam dość bycia wieczną singielką. A on był kochany, prawił komplementy, zabierał do kina, dawał kwiaty. On mi mydlił oczy! On to robił bo, naprawdę chciał mnie rozkochać, przelecieć i zostawić. Byłam głupia.

- Czemu zawsze masz rację, Moll?

- O co chodzi. Chodź na zaplecze. - poszłyśmy w d stronę szatni gdzie usiadłyśmy. Moll ciągle pocierała moje plecy mocno przytulając.

- On... Chciał... M-mnie tylko wykorzystać. Zało-łożył się z ko-kolegą... Jestem głupią idiotką.

- Popatrz teraz na mnie! Nie jesteś, nie byłaś i nie będziesz idiotką! Rozumiesz. Jeszcze 2 lata i studia. Zajmij się nauką i przyjaźniami z Fanny, Martiną, Nevan'em i Cearą. Oczywiście jeszcze jestem ja i Dolan , Rose i Aiden. - zamyśliła się na moment - a tak właściwie to skąd się dowiedziałaś o tym zakładzie?

- Byłam w parku z dziewczynami, gdy nagle usłyszałam krzyk Marco. Podeszłyśmy bliżej i Luca wydarł się co on o tym nie myśli i w ogóle. Podeszłam po chwili do nich i dałam z liścia chłopakowi. I to dwa razy. - nagle po restauracji rozniósł się krzyk bliźniaków

- Gdzie jest Carrie albo ta przyjaciółka?! - krzyknęli razem, nagle wbiegli do szatni załamani moim stanem. Byłam dla nich jak siostra. Zawsze w szkole stali za mną murem. Wiedzą czemu to jestem.

Jak szukać miłości - to we Włoszech [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz