1

445 19 6
                                    

- No, no. Kogo my tu mamy. Samych zdrajców... - mówiła bawiąc się różdżką.

Wszystkie rozmowy ucichły i popatrzyli w stronę kobiety. Wszyscy wiedzieli, że jest ona wariatką, ślepo wierzącą w idee, które głosił sam Czarny Pan.

-  Lestrange! - powiedział Severus.

***

Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć to nagle wpadło do dworu Malfoyów kilku śmierciożerców, w tym Dołohow, Yaxley, oraz Carrowowie. Dołohow i Yaxley szybkim machnięciem różdżki spowodowali, że wszyscy stracili przytomność, następnie śmierciożercy zabrali nieprzytomne osoby i teleportowali się do Riddle Manor. Dom ich byłego Pana stał nienaruszony, oraz widoczny dla czarodziejów. Kiedy wnieśli nieprzytomnych do środka to Bellatrix wydała polecenie, by wszystkich zamieścić w lochach, oraz odebrać im różdżki. Tak też zrobili.
Po jakiejś godzinie Severus się przebudził i zobaczył, że jest w ciemnym lochu w podziemiach jakiegoś domu, szybko dokonał analizy, gdzie śmierciożercy mogli ich zanieść, doszedł do wniosku, że to musi być dom Czarnego Pana. Przeszukał wzrokiem swoje więzienie i odnalazł w kącie Lily, która powoli odzyskiwała świadomość, przysunął się do niej i chwycił za rękę. Chciał w ten sposób dać jej do zrozumienia, że jest przy niej i nie pozwoli by coś jej się stało. Kobieta popatrzyła na niego zdezorientowana, nie wiedziała gdzie są, ani dlaczego.

- Severus. Gdzie my jesteśmy?

- Lily tak mi przykro, to moja wina. Nie powinnaś była wychodzić za byłego śmierciożercę... to wszystko moja wina.

- Przestań gadać głupoty. Powiedz mi gdzie my jesteśmy?

- W lochach. Prawdopodobnie to dawny dom Czarnego Pana, tylko tu śmierciożercy mogą się bezpiecznie ukrywać.

Lily przez chwilę patrzyła na niego jakby była w szoku. Jednak za chwilę jej mina wyrażała głęboki smutek. Jest w domu, gdzie urzędują śmierciożercy, ona, kobieta, która pochodzi z rodziny mugoli, czyli szlama. Nie chciała by Severus się obwiniał, ale nie potrafiła ukryć strachu, wiedziała, że prędzej, czy później będzie poddawana torturom, to kwestia czasu. Bała się jak cholera. Nie potrafiła się nie przejmować. Na pewno Severus i Malfoyowie też będą torturowani. Na Boga, to będzie najgorsze piekło. A co z Harrym, gdzie on jest? Gdzie jest jej mały synek. Czy już go zabili? Nie, musiała coś zrobić, musiała walczyć, nie podda się, nie może. Musi zawalczyć o rodzinę, którą odzyskała po tylu latach. Wstała na nogi i podeszła do krat, zaczęła je szarpać, oraz wrzeszczeć. Severus szybko do niej podszedł i zakrył jej usta ręką.

- Kretynko! Co Ty robisz?

- Nie wiem, próbuję się stąd wydostać? Nie wiem już co robię. Nie wiem co robić. Czuję się zagubiona. Severusie, boję się, że mają Harry'ego... - załkała.

- Nie mają ani Harry'ego ani Dracona. Słyszałem jak przesłuchują Lucjusza i Narcyzę. Pytali gdzie Draco. Byli razem, poszli polatać na miotłach. Malfoyowie nic nie powiedzieli, ale to kwestia czasu nim wyciągną z nich informacje. Musimy coś zrobić.

- Co chcesz zrobić? Jakbyś nie zauważył jesteśmy tu uwięzieni. Nie mamy różdżek... - wciąż płakała.

- Patronus. Wyczaruję patronusa i prześlę wiadomość do Harry'ego.

- A jak chcesz to zrobić? - zapytała Lily nie bardzo wiedząc jak mężczyzna chce to zrobić.

- Magia bezróżdżkowa, kochanie!

I skupił się bardzo mocno na patronusie, nagle pojawiła się przed nim łania. Powiedział do niej:

Śmierciożercy nas porwali, prawdopodobnie jesteśmy w dawnym domu Czarnego Pana, Draco wie, gdzie to jest. Poinformujcie Zakon Feniksa. Tata"

Następnie skupił się na adresacie i wysłał w niebyt patronusa. Popatrzył jeszcze raz w miejsce w którym była łania, a następnie odwrócił się do żony. Byli sami w ponurym, wilgotnym i bardzo ciemnym lochu. Severus usiadł na podłodze i wskazał Lily miejsce obok siebie, mówiąc, że i tak nic więcej nie zrobią. Mogą tylko czekać na cud, którego teraz potrzebowali. Kobieta usiadła obok Severusa, wtulając się do niego. Tak bardzo się bała tego co przyniesie los.
Severus Snape, były śmierciożerca nie wiedział dlaczego przeszłość go dogania. Chciał zacząć nowe życie, u boku kobiety, którą kochał bardzo mocno. Co da im przyszłość, gdy teraźniejszość jest niepewna. Czy przeżyją? Czy po tym jak się uwolnią będą tymi samymi osobami?

***

W tym samym czasie Draco i Harry po wyczerpującym lataniu na miotłach postanowili pójść do domu, by się napić zimnego soku dyniowego. Jednak kiedy weszli do środka i nie usłyszeli żadnych rozmów zaniepokoili się. W pewnym momencie przed Harrym pojawiła się łania jego ojca. Draco nieco zdezorientowany popatrzył na Harry'ego.

- Eee Harry czyj to patronus?

- Mojego taty...

Nagle łania przemówiła głosem jego ojca. Kiedy chłopcy usłyszeli wiadomość to byli przerażeni. Czyli teraz śmierciożercy na czele z Bellatrix Lestrange mieli ich rodziców i planowali dokonać zemsty. Nie czekając na nic teleportowali się do Nory i kiedy zastali wszystkich Weasleyów to poinformowali by państwo Weasley zwołali zebranie Zakonu, a sami usiedli przy stole. Draco usiadł obok Ginny Weasley, rudowłosej najmłodszej córki Weasleyów, z kolei Harry usiadł pomiędzy dwójką swoich najlepszych przyjaciół Ronem i Hermioną.
Powoli zaczęli się pojawiać członkowie Zakonu Feniksa. Najpierw pojawili się Remus i Tonks, następnie Minerva McGonagall, potem Kingsley, Moody, Neville, Luna, oraz Aberforth a na końcu sam Albus Dumbledore. Byli wszyscy. Wszystkie oczy były skierowane na Harry'ego i Dracona, bo to oni chcieli spotkanie.
Chłopcy popatrzyli na siebie nie wiedząc który ma powiedzieć o porwaniu. W końcu odezwał się Harry.

- Śmierciożercy porwali moich i Draco rodziców.

Każdy członek Zakonu Feniksa patrzył na Harry'ego nie dowierzając. Nikt się nie odezwał. Wszyscy byli w głębokim szoku. Albus Dumbledore się zamyślił, długo nad czymś myślał. Draco był zniecierpliwiony czekaniem, więc krzyknął.

- Trzeba ich odbić!!!

- A wiadomo gdzie są? - zapytała McGonagall.

- W dawnym domu Voldemorta - tym razem odpowiedział Harry.

- Trzeba obmyślić plan, nie można być zbyt pochopnym - powiedział profesor Dumbledore.

Zaczęli dyskutować na temat odbicia zakładników, tak żeby nikomu nic się nie stało. Obmyślili cały plan od początku do końca. Postanowili jutro z rana uderzyć.
Kiedy po dwóch godzinach wszyscy się rozchodzili do domów to Harry i Draco zapytali Weasleyów, czy mogą zanocować w ich domu. Małżeństwo się zgodziło. A dzieci państwa Weasley się ucieszyły. Ron poprowadził chłopców do swojego pokoju na poddaszu. Co prawda nie był on duży, ale ciepły i przytulny. Trzy łóżka ledwo co się mieściły w pomieszczeniu.
Ron usiadł na swoim łóżku i pokazał Draco i Harry'emu by usiedli. Tak też zrobili. Następnie dołączyli do nich bliźniacy, oraz Ginny i Hermiona. W takim składzie przegadali mnóstwo czasu, bo dopiero o czwartej nad ranem rozeszli się do swoich pokoi.

_________________________________

Rozdział wcześniej niż planowałam. Mam nadzieję, że Wam się podoba 😉.

Dedykacja dla DominikaMazurek1

Demony przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz