Nazajutrz rano zadzwoniła do mnie Kate.
- Hej Jess, jak tam? Dojechałaśbezpiecznie?
- Tak... Charles podwiózł mnie pod samdom...
- I jak?- dociekała.
- Co jak?
- No jak podróż?
- Normalnie.. Prawie nie gadaliśmy..-skłamałam, nie chcąc się przyznać, że złożyłam niemoralnąpropozycję przyjacielowi jej 'faceta'.- A Wy jak? Długo jeszczesię bawiliście?
- Może jeszcze z godzinę... Potempojechaliśmy do niego i... - obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
- Ty się nigdy nie zmienisz..-zaznaczyłam.
- No właśnie dziwnie, bo...Umówiliśmy się znów na dziś wieczór... Fajnie nam się rozmawiai czuję się przy nim jakoś... Inaczej...
- Zakochujesz się, moja droga!
- Za szybko na takie stwierdzenia...
***
21:32 Kate
„Jess mam newsa"
21:34 Jess
„Dawaj"
21:37 Kate
„Usiądź, jeśli stoisz.."
21:38 Kate
„ Właśnie rozmawiałam z Carlosem czym się zajmuje itp..."
21:39 Kate
„.. i potem ja mu powiedziałam, żerazem z Tobą od jutra zaczynamy staż w 'Scuderia Ferrari' i on miwtedy mówi, że..."
21:41 Jess
„No mów! Chcesz, żebym zeszła nazawał?!"
21:43 Kate
„ ŻE FACET, KTÓRY CIĘ ODWOZIŁ,CHARLES LECLERC, JEST KIEROWCĄ W ZESPOLE F1 FERRARI, TAK SAMO JAK I CARLOS ;D"
„Fuck! Fuck! Fuck! To nie może byćprawda.."- pomyślałam.
***
Kolejnego dnia, ubrane w eleganckiesukienki stawiłyśmy się o czasie w pracy. Recepcjonistkazaprowadziła nas i resztę stażystów do sali konferencyjnej, gdziemieliśmy mieć spotkanie organizacyjne z szefem.
- Ale się cieszę, że to siędzieje!- gadała jak najęta Kate- Już czuję motyle w brzuchu!
- A ja czuję, że się zarazporzygam..
- Coś się stało?- zmartwiła siękoleżanka.
- Nie, wszystko w porządku.- zdążyłamwydusić i już zza drzwi wejściowych wyłonił się nie kto inny,jak Charles, Carlos i nasz szef Mattio Binotto.
- Dzień dobry Państwu!- przywitałsię szef, a ja momentalnie osunęłam się niżej na krześle, tak,aby było mnie jak najmniej widać.
- Dzień dobry!- odkrzyknęła chóremgrupa, a ja z poczucia zażenowania aż zamknęłam na chwilę oczy.Kiedy ponownie je otworzyłam, mój wzrok momentalnie spotkał się zwzrokiem Charlesa.
- Mam na imię Mattia, bardzo miło miWas gościć w firmie, mam nadzieję, że będzie się Wam tutajdobrze pracowało...- potem zaczął opowiadać o założeniachkorporacji i na co mamy specjalnie zwracać uwagę. Czułam siębardzo nieswojo. Za wszelka cenę, próbowałam nie patrzeć na tegoLeclerca, ale nie zawsze się to udawało.
- Teraz proszę, aby każdy z Waspowiedział coś o sobie...- zakomunikował, po czym pierwsza zestażystek wstała i zaczęła się przedstawiać.
„Dlaczego on jest taki przystojny?Wysoki, umięśniony, twarz modela... Ma wszystko co kobiecie możesię podobać w mężczyźnie.. Dlaczego ja mam taki niewyparzonyjęzyk?! Dlaczego się w ogóle do niego odzywałam?! - kłębiłosię w mojej głowie. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Kate.
- Jess, teraz Ty.
Zamyśliłam się tak, że niezauważyłam, że właśnie nadeszła kolej na mnie. Poprawiłamsukienkę, wstałam i zaczęłam, patrząc w podłogę:
- Mam na imię Jessica, bardzo miło miWas wszystkich poznać... - zrobiłam ruch sygnalizujący, żeskończyłam i mam zamiar z powrotem usiąść, ale głos szefa miw tym przeszkodził.
- Tylko tyle, Pani Jessico?
- Tak, tylko tyle. Wolę robić niżmówić, bo to mi lepiej wychodzi...- skomentowałam, a na twarzyCharlesa pojawił się większy uśmiech.
Usiadłam. Czułam, że jestem czerwonajak burak.
Niedługo potem zebranie sięzakończyło. Szef zakomunikował, że jeśli ktoś ma jakieśpytania, to niech zostanie w sali. Wszystkie dziewczyny-stażystki rzuciły się do niego, a ja nie patrząc na Kate,wyszłam czym prędzej z pomieszczenia.
- Jess, co się dzieje?!- ledwodogoniła mnie przyjaciółka.
- Nic.
- Przecież widzę. Mów.- powiedziałazirytowana.
Rozejrzałam się, czy nikogo nie ma wpobliżu, po czym wyszeptałam:
- Rozmawiałam z nim po drodze.
- No i?
Milczałam wymownie, bo to co miałamujawnić nie chciało mi przejść przez gardło.
- Boże Święty, on Ci coś zrobił?!-przeraziła się Kate.
- Nie, nie...- uspokoiłam ją.
- To co?!
- Zaproponowałam mu, żeby wszedł domnie na one night stand...
- Bzykałaś się z nim?!!?
- Nie!- krzyknęłam.- Nie, bo odmówił.
- Hahahahah!- zaczęła śmiać się wgłos.
- A Was dziewczyny, co tak śmieszy?-zza drzwi wyłonił się Charles.
- Nic. Już sobie idziemy.- rzuciłam,obracając się na pięcie.
- Zaczekaj!- zawołał, a jaznieruchomiałam.
- Chciałbym z Tobą pogadać,wejdziesz na chwilę?- wskazał na salę konferencyjną.
- To ja Was zostawię...- Kate powolisię wycofała, a ja ruszyłam do pomieszczenia, które wskazał.
Weszliśmy, a Charles zamknął za namidrzwi. Nie chciałam rozpoczynać konwersacji, więc cierpliwieczekałam, aż zrobi to Leclerc.
- Jak się masz?- zapytał.
- Dobrze.- odpowiedziałam zdawkowo.
- Miałaś kaca?- zaśmiał się.
- Słuchaj.. Nie naśmiewaj się zemnie. Przepraszam, to było bardzo głupie, byłam pijana,postradałam rozum, czy cokolwiek innego. Po prostu o tym zapomnijmy,okej?- wyrzuciłam jednym tchem.
- Jasne..
- Powiedziałam to tylko dlatego, bobyłam przekonana, że już nigdy w życiu się nie spotkamy. I nie,nie proponuję tego każdemu napotkanemu facetowi, tak dla Twojejwiadomości..
- Nawet przez myśl mi to nieprzeszło..
- Yhym.. Wam facetom nigdy nic przezmyśl nie przechodzi..- rzuciłam w eter.- Chyba, że... Tywiedziałeś, że ja to ja i będę z Tobą pracować?!-krzyknęłam tak, jakby mnie oświeciło.
- Nie, Jess, nie wiedziałem. Carlos mipowiedział dopiero dziś rano.
- Masz szczęście.- powiedziałamzawistnie, po czym skierowałam się do drzwi. Przytrzymując klamkęodwróciłam się jeszcze, dodając- I niech Pan do mnie nie mówi'Jess', Panie Leclerc.