2

95 4 0
                                    


Nazajutrz rano zadzwoniła do mnie Kate.

- Hej Jess, jak tam? Dojechałaśbezpiecznie?

- Tak... Charles podwiózł mnie pod samdom...

- I jak?- dociekała.

- Co jak?

- No jak podróż?

- Normalnie.. Prawie nie gadaliśmy..-skłamałam, nie chcąc się przyznać, że złożyłam niemoralnąpropozycję przyjacielowi jej 'faceta'.- A Wy jak? Długo jeszczesię bawiliście?

- Może jeszcze z godzinę... Potempojechaliśmy do niego i... - obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

- Ty się nigdy nie zmienisz..-zaznaczyłam.

- No właśnie dziwnie, bo...Umówiliśmy się znów na dziś wieczór... Fajnie nam się rozmawiai czuję się przy nim jakoś... Inaczej...

- Zakochujesz się, moja droga!

- Za szybko na takie stwierdzenia...


***


21:32 Kate

„Jess mam newsa"

21:34 Jess

„Dawaj"

21:37 Kate

„Usiądź, jeśli stoisz.."

21:38 Kate

„ Właśnie rozmawiałam z Carlosem czym się zajmuje itp..."

21:39 Kate

„.. i potem ja mu powiedziałam, żerazem z Tobą od jutra zaczynamy staż w 'Scuderia Ferrari' i on miwtedy mówi, że..."

21:41 Jess

„No mów! Chcesz, żebym zeszła nazawał?!"

21:43 Kate

„ ŻE FACET, KTÓRY CIĘ ODWOZIŁ,CHARLES LECLERC, JEST KIEROWCĄ W ZESPOLE F1 FERRARI, TAK SAMO JAK I CARLOS ;D"


„Fuck! Fuck! Fuck! To nie może byćprawda.."- pomyślałam.


***


Kolejnego dnia, ubrane w eleganckiesukienki stawiłyśmy się o czasie w pracy. Recepcjonistkazaprowadziła nas i resztę stażystów do sali konferencyjnej, gdziemieliśmy mieć spotkanie organizacyjne z szefem.

- Ale się cieszę, że to siędzieje!- gadała jak najęta Kate- Już czuję motyle w brzuchu!

- A ja czuję, że się zarazporzygam..

- Coś się stało?- zmartwiła siękoleżanka.

- Nie, wszystko w porządku.- zdążyłamwydusić i już zza drzwi wejściowych wyłonił się nie kto inny,jak Charles, Carlos i nasz szef Mattio Binotto.

- Dzień dobry Państwu!- przywitałsię szef, a ja momentalnie osunęłam się niżej na krześle, tak,aby było mnie jak najmniej widać.

- Dzień dobry!- odkrzyknęła chóremgrupa, a ja z poczucia zażenowania aż zamknęłam na chwilę oczy.Kiedy ponownie je otworzyłam, mój wzrok momentalnie spotkał się zwzrokiem Charlesa.

- Mam na imię Mattia, bardzo miło miWas gościć w firmie, mam nadzieję, że będzie się Wam tutajdobrze pracowało...- potem zaczął opowiadać o założeniachkorporacji i na co mamy specjalnie zwracać uwagę. Czułam siębardzo nieswojo. Za wszelka cenę, próbowałam nie patrzeć na tegoLeclerca, ale nie zawsze się to udawało.

- Teraz proszę, aby każdy z Waspowiedział coś o sobie...- zakomunikował, po czym pierwsza zestażystek wstała i zaczęła się przedstawiać.

„Dlaczego on jest taki przystojny?Wysoki, umięśniony, twarz modela... Ma wszystko co kobiecie możesię podobać w mężczyźnie.. Dlaczego ja mam taki niewyparzonyjęzyk?! Dlaczego się w ogóle do niego odzywałam?! - kłębiłosię w mojej głowie. Z przemyśleń wyrwał mnie głos Kate.

- Jess, teraz Ty.

Zamyśliłam się tak, że niezauważyłam, że właśnie nadeszła kolej na mnie. Poprawiłamsukienkę, wstałam i zaczęłam, patrząc w podłogę:

- Mam na imię Jessica, bardzo miło miWas wszystkich poznać... - zrobiłam ruch sygnalizujący, żeskończyłam i mam zamiar z powrotem usiąść, ale głos szefa miw tym przeszkodził.

- Tylko tyle, Pani Jessico?

- Tak, tylko tyle. Wolę robić niżmówić, bo to mi lepiej wychodzi...- skomentowałam, a na twarzyCharlesa pojawił się większy uśmiech.

Usiadłam. Czułam, że jestem czerwonajak burak.

Niedługo potem zebranie sięzakończyło. Szef zakomunikował, że jeśli ktoś ma jakieśpytania, to niech zostanie w sali. Wszystkie dziewczyny-stażystki rzuciły się do niego, a ja nie patrząc na Kate,wyszłam czym prędzej z pomieszczenia.

- Jess, co się dzieje?!- ledwodogoniła mnie przyjaciółka.

- Nic.

- Przecież widzę. Mów.- powiedziałazirytowana.

Rozejrzałam się, czy nikogo nie ma wpobliżu, po czym wyszeptałam:

- Rozmawiałam z nim po drodze.

- No i?

Milczałam wymownie, bo to co miałamujawnić nie chciało mi przejść przez gardło.

- Boże Święty, on Ci coś zrobił?!-przeraziła się Kate.

- Nie, nie...- uspokoiłam ją.

- To co?!

- Zaproponowałam mu, żeby wszedł domnie na one night stand...

- Bzykałaś się z nim?!!?

- Nie!- krzyknęłam.- Nie, bo odmówił.

- Hahahahah!- zaczęła śmiać się wgłos.

- A Was dziewczyny, co tak śmieszy?-zza drzwi wyłonił się Charles.

- Nic. Już sobie idziemy.- rzuciłam,obracając się na pięcie.

- Zaczekaj!- zawołał, a jaznieruchomiałam.

- Chciałbym z Tobą pogadać,wejdziesz na chwilę?- wskazał na salę konferencyjną.

- To ja Was zostawię...- Kate powolisię wycofała, a ja ruszyłam do pomieszczenia, które wskazał.


Weszliśmy, a Charles zamknął za namidrzwi. Nie chciałam rozpoczynać konwersacji, więc cierpliwieczekałam, aż zrobi to Leclerc.

- Jak się masz?- zapytał.

- Dobrze.- odpowiedziałam zdawkowo.

- Miałaś kaca?- zaśmiał się.

- Słuchaj.. Nie naśmiewaj się zemnie. Przepraszam, to było bardzo głupie, byłam pijana,postradałam rozum, czy cokolwiek innego. Po prostu o tym zapomnijmy,okej?- wyrzuciłam jednym tchem.

- Jasne..

- Powiedziałam to tylko dlatego, bobyłam przekonana, że już nigdy w życiu się nie spotkamy. I nie,nie proponuję tego każdemu napotkanemu facetowi, tak dla Twojejwiadomości..

- Nawet przez myśl mi to nieprzeszło..

- Yhym.. Wam facetom nigdy nic przezmyśl nie przechodzi..- rzuciłam w eter.- Chyba, że... Tywiedziałeś, że ja to ja i będę z Tobą pracować?!-krzyknęłam tak, jakby mnie oświeciło.

- Nie, Jess, nie wiedziałem. Carlos mipowiedział dopiero dziś rano.

- Masz szczęście.- powiedziałamzawistnie, po czym skierowałam się do drzwi. Przytrzymując klamkęodwróciłam się jeszcze, dodając- I niech Pan do mnie nie mówi'Jess', Panie Leclerc.

Jessica & CharlesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz