7

85 5 0
                                    


Nazajutrz spotkaliśmy się całączwórką przy aucie. Zapakowaliśmy swoje walizki i ruszyliśmy wpodróż powrotną. Usiadłam z tyłu i przez całą drogę nieodzywałam się do nikogo. Poza dwukrotnym przypadkowym wzajemnymspojrzeniu w oczy z Charlesem, nie mieliśmy żadnej innej interakcji.

- Odwieźć Was do domów, czy podfirmę?- zapytał Matiia, kiedy docieraliśmy do celu.

- Pod firmę.- powiedziałamnieobecnie.

- To nas też pod firmę..-zawtórowała reszta.


Zatrzymaliśmy się pod gmachem naszejagencji. Wszyscy zabraliśmy swoje torby podróżne. Miałamnadzieję, że uda nam się zamienić jeszcze z Charlesem słowo naosobności. Niestety, myliłam się. Kierowca pospiesznie wsiadł zpowrotem do auta tak, jakby za wszelka cenę chciał uniknąćbezpośredniej konfrontacji ze mną. Nie zrobiłam sobie z tego nic iwróciłam taksówką do domu.


***


20:03, Jess

„Wyjdziemy gdzieś dziś wieczorem?"

20:05, Kate

„ Możemy.. Gdzie się widzimy?"

20:09, Jess

„ W pubie koło Ciebie, za półgodziny?"

20:12, Kate

„Ok!"


- Hej Kochana! Opowiadaj jak było!-wpadła rozemocjonowana Kate do knajpy, w której się umówiłyśmy.

- Okropnie, najgorzej, fatalnie i niewiem jak jeszcze to określić...- ostentacyjnie uderzyłam głową wstolik.

- Jak to?

- O mało nie bzyknęłam się z Charlesem.

- Co!?- krzyknęła Kate.- Jak do tegodoszło, opowiadaj ze szczegółami!- roześmiała się.

- Kate, ja jestem załamana, nie wiemco Cię tak bawi...

- Dawaj!

Po krótce nakreśliłam jej do czegodoszło, a do czego nie.

- Mówiłam Ci, że na Ciebie leci!-skomentowała Kate.

- Jak ja mam mu teraz spojrzeć w oczy?

- Normalnie. Zachowuj się tak jak on.-po chwili dodała- Chyba, że... Jess... O mój Boże! Ty się w nimzadurzyłaś!

- Nie!- zaprotestowałam.

- Mnie nie oszukasz, Kochana!

- Może trochę mi się podoba...-przyznałam- Ale broń Boże, nie robię sobie nadziei, wiem, że madziewczynę. To był jednorazowy przypadek, który spowodowany byłwypiciem zbyt dużej ilości alkoholu...

- Co planujesz?- zapytała mojaprzyjaciółka.

- Nic. Będę się zachowywać tak,jakby to się nigdy nie wydarzyło...

- Chętnie na to popatrzę...-skomentowała lekko nie dowierzając moim słowom.


***


W tym samym czasie


- O czym chciałeś ze mną pogadać?Gnałem przez całe miasto, bo brzmiałeś co najmniej jakbyś kogośzabił...- wpadł Carlos do mieszkania Charlesa.

Jessica & CharlesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz