Minęło kilka dni. Moje kontakty z Charlesem były znikome, a jeśli już, to dotyczyły tylko tematówsłużbowych.
Na dziś wieczór zaplanowano uroczystybankiet, zapowiadający jakie cele przed nami, a jakie osiągnięciamamy już na swoim koncie. Obecność każdego pracownika byłaobowiązkowa, więc razem z Kate od rana ruszyłyśmy na tournée posklepach odzieżowych w celu zakupienia odpowiedniej kreacji nabankiet.
- Jess, zobacz! Czerwona! Pasuje mi?-krzyknęła wesoło moja przyjaciółka, przykładając do siebiedługą welurową suknię.
- Babcina. Odłóż to...- doradziłamszczerze.
- A co Ty na tą?- zatrzepotałagranatową atłasową suknią wieczorową na ramiączka.
- Śliczna!- krzyknęłam.-Przymierzaj...
- To nie dla mnie, tylko dla Ciebie!-wręczyła mi kreację, zapraszając wzrokiem do przymierzalni.
- No coś Ty! Do niej trzeba miećidealną figurę...
- A przepraszam bardzo, Ty jaką masz?Nie znam dziewczyny, która miałaby ładniejszą sylwetkę niż Ty.Przymierzaj!- wepchnęła mnie do przymierzalni.
- I jak?- odsłoniłam zasłonę.
- Jessico. Wyglądasz obłędnie!-skomentowała.
- Chyba ją wezmę.. Dobrze się w niejczuję...
- Nie widzę innej możliwości!
Chwilę po 20:00 zjawiłyśmy się wwynajętej sali bankietowej. Obie wyglądałyśmy bardzo elegancko:ja w granatowej długiej sukience, rozpuściłam włosy, do tegozałożyłam delikatne szpilki. Przy wejściu już czekał na nas Carlos, a raczej na Kate...
„Fuck.. Mogłam się tego domyślić..."-pomyślałam, wiedząc, ze od tej chwili będę skazana sama nasiebie.
Zajęliśmy miejsca i swojeprzemówienie rozpoczął Charles. Podszedł do mikrofonu i zmajestatycznej sceny opowiadał o poprzednim sezonie. U jego boku stałabrunetka, którą wcześniej widziałam z nim w restauracji.
- ...ale cały sukces zawdzięczamnie tylko sobie, ale też wszystkim pracownikom, którzy sumienni pracowali naotrzymany wynik. Z tego miejsca chciałbym również podziękowaćpewnej wyjątkowej kobiecie, Charlotte, która zawsze mnie wspierała...-brzmiało, a ja mimowolnie parsknęłam śmiechem.
- Jess!- trąciła mnie łokciem Kate.
- Pieprzy jak potłuczony.-skomentowałam pod nosem- Jak chcesz, to możesz mu to nawetpowiedzieć.- zwróciłam się do Carlosa
- Jessica!- ponowiła swoje upomnienie,tym razem trochę głośniej.
- No co?!- zaprotestowałam- Idę dołazienki...
Kiedy wróciłam, wszystkieprzemówienia już się skończyły. Teraz był czas poczęstunku iuroczystej kolacji. Kiedy skonsumowaliśmy, instynktownie podniosłamkieliszek z winem w górę, chcąc wznieść toast:
- Za Was, Gołąbeczki!- spojrzałam naKate i jej przyjaciela.
- Podłączam się!- usłyszałam głoszza pleców. Nie odwracając się, wiedziałam kim on jest.Wywróciłam oczy i momentalnie zmieniając wyraz twarzy nauśmiechnięty, spojrzałam za siebie.
- Cześć Carlos!- przywitała siębrunetka ze sceny.
- Poznajcie proszę, to jest Charlotte, mojapartnerka, Charlotte, to jest Kate... Dziewczyna Carlosa...