4

85 5 0
                                    

Minęło kilka dni. Moje kontakty z Charlesem były znikome, a jeśli już, to dotyczyły tylko tematówsłużbowych.

Na dziś wieczór zaplanowano uroczystybankiet, zapowiadający jakie cele przed nami, a jakie osiągnięciamamy już na swoim koncie. Obecność każdego pracownika byłaobowiązkowa, więc razem z Kate od rana ruszyłyśmy na tournée posklepach odzieżowych w celu zakupienia odpowiedniej kreacji nabankiet.

- Jess, zobacz! Czerwona! Pasuje mi?-krzyknęła wesoło moja przyjaciółka, przykładając do siebiedługą welurową suknię.

- Babcina. Odłóż to...- doradziłamszczerze.

- A co Ty na tą?- zatrzepotałagranatową atłasową suknią wieczorową na ramiączka.

- Śliczna!- krzyknęłam.-Przymierzaj...

- To nie dla mnie, tylko dla Ciebie!-wręczyła mi kreację, zapraszając wzrokiem do przymierzalni.

- No coś Ty! Do niej trzeba miećidealną figurę...

- A przepraszam bardzo, Ty jaką masz?Nie znam dziewczyny, która miałaby ładniejszą sylwetkę niż Ty.Przymierzaj!- wepchnęła mnie do przymierzalni.


- I jak?- odsłoniłam zasłonę.

- Jessico. Wyglądasz obłędnie!-skomentowała.

- Chyba ją wezmę.. Dobrze się w niejczuję...

- Nie widzę innej możliwości!


Chwilę po 20:00 zjawiłyśmy się wwynajętej sali bankietowej. Obie wyglądałyśmy bardzo elegancko:ja w granatowej długiej sukience, rozpuściłam włosy, do tegozałożyłam delikatne szpilki. Przy wejściu już czekał na nas Carlos, a raczej na Kate...

„Fuck.. Mogłam się tego domyślić..."-pomyślałam, wiedząc, ze od tej chwili będę skazana sama nasiebie.

Zajęliśmy miejsca i swojeprzemówienie rozpoczął Charles. Podszedł do mikrofonu i zmajestatycznej sceny opowiadał o poprzednim sezonie. U jego boku stałabrunetka, którą wcześniej widziałam z nim w restauracji.

- ...ale cały sukces zawdzięczamnie tylko sobie, ale też wszystkim pracownikom, którzy sumienni pracowali naotrzymany wynik. Z tego miejsca chciałbym również podziękowaćpewnej wyjątkowej kobiecie, Charlotte, która zawsze mnie wspierała...-brzmiało, a ja mimowolnie parsknęłam śmiechem.

- Jess!- trąciła mnie łokciem Kate.

- Pieprzy jak potłuczony.-skomentowałam pod nosem- Jak chcesz, to możesz mu to nawetpowiedzieć.- zwróciłam się do Carlosa

- Jessica!- ponowiła swoje upomnienie,tym razem trochę głośniej.

- No co?!- zaprotestowałam- Idę dołazienki...


Kiedy wróciłam, wszystkieprzemówienia już się skończyły. Teraz był czas poczęstunku iuroczystej kolacji. Kiedy skonsumowaliśmy, instynktownie podniosłamkieliszek z winem w górę, chcąc wznieść toast:

- Za Was, Gołąbeczki!- spojrzałam naKate i jej przyjaciela.

- Podłączam się!- usłyszałam głoszza pleców. Nie odwracając się, wiedziałam kim on jest.Wywróciłam oczy i momentalnie zmieniając wyraz twarzy nauśmiechnięty, spojrzałam za siebie.

- Cześć Carlos!- przywitała siębrunetka ze sceny.

- Poznajcie proszę, to jest Charlotte, mojapartnerka, Charlotte, to jest Kate... Dziewczyna Carlosa...

Jessica & CharlesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz