𝒹 𝓌 𝑜 𝓃 𝒶 𝓈 𝓉 𝓎

713 53 17
                                    

     -NICO!- to było jedyne słowo, które zdarzyłam wykrzyczeć, zanim pochłonęła mnie ciemność. Miałam nadzieję, że chłopak mnie usłyszał. A nawet jeśli to i tak nie byłby w stanie nic poradzić.

Leciałam w ciemności przez dobre pięć minut i nic nie wskazywało na to, abym miała uderzyć o ziemię. Wygląda na to, że głos kiedy mówił „studnie bywają głębokie też miał racje. Mimo wszystko wiedziałam, że nie zginę. Chyba. Mam wrażenie, że mój udział w misji jeszcze nie dobiegł końca. Głos znowu miał rację. Zamknęłam mocno oczy szykując się na mocny upadek na ziemię, lecz on nie nadszedł. Otworzyłam oczy, leżąc na wielkiej, zielonej polanie. Czyli jednak. Rozejrzałam się dookoła. Nigdzie nie było widać Skilli, Annabeth czy Percego, ale podeptana trawa mówiła, że napewno znajdowali się tu gdzie ja.

-Bogowie- jęknęłam przecierając oczy i podnosząc się powoli z ziemi.

Kompletnie nie wiedziałam co zrobić. Czekać na Nico z myślą, że jest na tyle nieodpowiedzialny, że wskoczy do studni? Czy iść Bogowie wiedzą gdzie w poszukiwaniu Skilli, Chase i Jacksona? A może pójść w całkowicie inną stronę z myślą, że uda mi się uciec z tego całego "świata herosów". Wiedziałam, że trzecia opcja nie wchodzi w grę, ale to ona wydawała się być najbardziej kusząca.

Kto by pomyślał, że skończę stojąc na polanie leśnej w samo południe i będę się ślepo wpatrywała przed siebie. I najgorsze, że nie było odwrotu. Nie miałam jak wrócić do Nico. Głos znowu się nie mylił.

Nagle usłyszałam szelest za sobą, co spowodowało, że podskoczyłam przestraszona. Odruchowo zdjęłam pierścionek z palca, który momentalnie przemienił się w miecz i odwróciłam głowę. Stał tam wysoki nastolatek z ciemnobrązowymi włosami i przeszywającymi, zielonymi oczami. Wszystko byłoby ok, gdyby nie dwa miecze trzymane w jego rękach.

-Hej...- powiedziałam zmieszana i przerażona, po czym cofnęłam się o krok. Chłopak nie odpowiedział, tylko skrzyżował dwa miecze i coś wyszeptał, po czym zaatakował. Niestety refleks miałam gorszy niż zły i nie odparłam ataku w całości, gdyż jeden z mieczy mojego przeciwnika przejechał mi po policzku rozcinając go. Wrzasnęłam z bólu, tym razem to ja atakując.

-Stary, powiesz może najpierw o co chodzi?- wysapałam wywracając się, a tym samym przypadkowo unikając ciosu wymierzonego w mój brzuch.

Byłam zdecydowanie w gorszej pozycji. Chłopak stał nade mną i z całej siły zamachnął się swoimi dwoma mieczami. Mimo, że leżałam na ziemi wciąż próbowałam odeprzeć atak. Nie spodziewałam się jednak takiej siły jego ciosów i po chwili zauważyłam, że mój miecz pod naciskiem jego dwóch znajduje się coraz bliżej mojej szyi. Wrzasnęłam z bezsilności i już chciałam się poddać, gdy mój przeciwnik nagle wywrócił się na kolna. Zdziwiona wykorzystałam okazję i odepchnęłam dwa miecze. Po chwili chłopak upadł nieprzytomny, a ja spojrzałam w górę.

-Nico!- krzyknęłam, widząc kto uratował mi życie i rzuciłam mu się w ramiona.

-Hej, wszystko w porządku?- zapytał dotykając mojego policzka na którym była już tylko zaschnięta krew.

-Niesamowicie- odparłam sarkastycznie, a Nico lekko się zaśmiał i mocniej mnie przytulił. -Bogowie, bałem się, że coś ci się stało.

-Na szczęście przyszedłeś w porę- powiedziałam.

-W ogóle wiesz kto to?- zapytał czarnowłosy wskazując chłopaka leżącego na ziemi.

-Nie mam pojęcia- powiedziałam szczerze.

-A teraz pytanie czy zostajemy tu i czekamy aż się obudzi, aby co zapytać co od ciebie chce, czy idziemy szukać reszty?- zapytał Nico.

-Nic tu po nas. Są ważniejsze sprawy- odparłam, chwytając chłopaka za rękę i ciągnąc w kierunku śladów trójki.

-Na pewno nie chcesz wiedzieć kto to?

-Niezbyt mnie to interesuje.

Dalszą drogę wyznaczoną przez ślady zaginionej trójki szliśmy w ciszy. Był to jeden z rodzajów cisz, które lubiłam. Wraz z Nico po prostu cieszyliśmy się swoją obecnością i tym, że przeżyliśmy kolejny dzień. Kiedy spojrzałam na czarnowłosego, był lekko pochylony do przodu i szedł z rękami w kieszeniach kurki, którą nie tak dawno pożyczyłam. Uśmiechnęłam się lekko na myśl o tamtym żenującym monecie i pomyślałam, że będzie mi tego brakować, jak trafię z powrotem do Hadesu.

Nagle Nico się zatrzymał i złapał za ramię ratując przed wpadnięciem do rzeki płynącej tuż przed nami.

-Patrz pod nogi- mruknął chłopak nieświadomie cytując dziwny głos, który słyszałam poprzedniej nocy.

-Myślisz, że tu wskoczyli?- zapytałam ignorując jego poprzedni komentarz.

-Albo przeskoczyli- poprawił mnie chłopak.

-Jakby nie mogli chwilę na nas poczekać- jęknęłam, a on prychnął pod nosem.

-To co robimy?

-Bogowie nie mam pojęcia!

-No to się świetnie składa, bo ja też- mruknął Nico, dokładnie patrząc czy nie ma śladów po drugiej stronie rzeki, lecz ja go uprzedziłam i wskoczyłam do wody. Chłopak uniósł brwi i niezbyt zadowolony pokręcił głową, po czym do mnie dołączył.

Ironiczne było to, że biorąc pod uwagę ile razy tonęłam, nigdy nie nauczyłam się pływać. Zbiorniki wody mnie po prostu przerażały.

-Sorry- udało mi się jeszcze wydusić, zanim prąd wody całkowicie mnie nie popchnął w nieznanym mi kierunku. Dosłownie po minucie przebywania w lodowatej rzece żałowałam każdej mojej życiowej decyzji, która doprowadziła mnie do tego momentu.

-Arne!- usłyszałam głos Nico tuż po tym jak po ciężkiej próbach udało mi się wychylić głowę nad powierzchnię wody, aby zaczerpnąć powietrza.

-Wodospad- krzyknął chłopak, a moje serce stanęło w miejscu.

𝐵𝑒𝓉𝓉𝑒𝓇 𝒮𝒾𝒹𝑒 || 𝐍𝐢𝐜𝐨 𝐝𝐢 𝐀𝐧𝐠𝐞𝐥𝐨Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz